Czy nadal chcemy latać?
Rudawe włoski, zielony kubraczek, zawadiacka czapka i charakterystyczne buty z zadartymi noskami. O kim mowa? Poznaliście go w dzieciństwie, gdy mama czytała wam do snu bajki. Urzekał was jego świat, jego umiejętności. Tak, to Piotruś Pan. Zapomniana przez wielu z nas ikona naszego dzieciństwa.
W świecie dorosłych, do którego wkraczamy, nie będzie specjalnie czasu na powroty do świata bajek i baśni z dzieciństwa. Już teraz odczuwamy chroniczny brak czasu i nawał przeróżnych obowiązków, którymi jesteśmy zasypywani zarówno ze strony nauczycieli, jak i naszych rodziców. A jeśli już znajdziemy troszkę wolnego czasu, to z pewnością nie spędzimy go na powrocie do literatury dla najmłodszych. Tak. Dzisiejszy świat bardzo się różni od tego, jakim był jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Jeśli sięgamy dziś po książkę, to jest to raczej lektura, którą „niestety” musimy przeczytać lub książka, której temat lub treść nas zaintrygowała. Robimy to wówczas z chęcią. Mam tu na myśli literaturę dla młodzieży, w której opowiadane są historie naszych rówieśników, spisane przez dorosłych. Nastolatki czytują także romanse i kryminały, do których z pewnością nie da się zaliczyć „Kubusia Puchatka” lub „Czerwonego Kapturka”. Można by rzec, że to słuszne podejście. W liceum przerabia się przecież utwory bardzo poważne. Po co więc czytać do niczego nie przydatne nam już bajki? Ich znajomość nie jest wymagana przecież na egzaminie maturalnym. Na egzaminie tym trudno też spodziewać się pytania: „Proszę mi opowiedzieć genezę utworu pt. „Piotruś Pan”.
Nie wiedzieć czemu nauczyciele języka polskiego nie proponują nam z własnej inicjatywy takich tematów lekcji. Szkoda, bo ja uważam, że geneza książki J.M. Barriego jest dużo bardziej przejmująca i pouczająca niż niektórych dzieł, które przerabialiśmy w szkole podstawowej i gimnazjum.
Kilkanaście lat temu, jeszcze przed pojawieniem się Harry’ego Pottera, chyba każdy z nas chciał być taki jak on - chcieliśmy latać, wygrywać bitwy z piratami i być autorytetami dla przyjaciół. Większość z nas patrząc dziś na prace domowe na kolejny dzień, myśli zapewne: „W podstawówce to było bosko. Miło byłoby znowu pochodzić sobie do czwartej klasy”. Niestety. Od dorosłości nie ma ucieczki, dlatego świat marzeń jest taki piękny i daje nam coś jeszcze, coś, co posiadał właśnie Piotruś Pan - wieczne dzieciństwo i wolność - rzecz dla nastolatków niezwykle ważną. Może więc warto czasem zajrzeć do schowanej gdzieś na strychu i mocno już zakurzonej książki o przygodach Piotrusia Pana?
Komentarze [7]
2008-09-21 17:57
Jak dla mnie tekst jest spoko. Wcale nie jet nijaki ;p
2008-09-21 12:51
Racja, racja. Czarne charaktery są dużo ciekawsze. A Piotruś Pan? Nigdy nie wywarł na mnie specjalnego wpływu. Ja raczej wychowałem się na muminkach (najbardziej lubiałem Bobka) i smerfach plus oczywiście Cartoon Network.
A odnośnie samej treści artykułu, jak w piosence R. Jansona “Gdzieś w każdym z nas jest dziecka ślad…”.
Ale cały artykuł nijaki, nienajlepszy debiut.
2008-09-19 23:48
ja tam wolę czarne charaktery, taki Kapitan Hak to był gość....::D:D
2008-09-19 22:44
A mi się bardzo ten tekst koleżanko moja miła podobał :P ;)) ( nie że po znajomości to piszę ! :D ) oby tak dalej ..
(JANEK :P )|
2008-09-19 19:42
Jakiś taki ten tekst dziecięco-naiwny. Postaraj się bardziej następnym razem. W końcu to gazeta licealistów a to do czegoś zobowiązuje.
2008-09-19 16:42
Bardzo ładnie – piąteczka:)
2008-09-19 11:23
Motyw “Piotrusia Pana” jest ładnie wpleciony w filmy takie jak “Marzyciel” czy “Nieprawdopodobna historia” – polecam.
A najlepsza i tak była mała Dzwoneczek.
- 1