Deep Web – samo zło?
Większość internautów uważa, że Internet to studnia wiedzy, źródło dobrej rozrywki i zajmujących portali społecznościowych oraz aukcyjnych. Prawda jest nieco inna. Internet jest w rzeczywistości jak góra lodowa. Przeciętny użytkownik widzi tylko jej czubek, nie mając pojęcia, że jego znacznie większa część jest przed nim ukryta. Chciałbym dziś opowiedzieć o tej niedostępnej dla zwykłych internautów części, którą nazwano Deep Web’em.
Zacznijmy od tego, że do wspomnianego Deep Web’u nie da się wejść za pomocą tradycyjnych, używanych przez przeciętnych użytkowników przeglądarek, bo te nie są w stanie ani rejestrować, ani pobierać żadnych treści zamieszczanych w otchłaniach sieci. Dla nich ta część Internetu jest całkowicie niewidoczna. Aby tam wejść, potrzebne jest specjalne narzędzie szyfrujące zwane TOR (ang. The Onion Router). Dzięki stałemu, wielowarstwowemu szyfrowaniu i przesyłaniu danych przez liczne serwery Proxy, narzędzie to zapewnia każdemu użytkownikowi tej części Internetu prawie stuprocentową anonimowość. Jego jedyną wadą jest szybkość działania. Informatyka rozwija się jednak dynamicznie, dlatego narzędzie to jest również nieustannie udoskonalane. Strony w tej części sieci swoim wyglądem przypominają te z końca lat 90, gdy powstawał Internet. Wejście do Deep Web’u nie jest rzekomo trudne, ale poruszanie się po nim może już być niebezpieczne. W „sieci cebulowej” znaleźć bowiem można prawie wszystko, zarówno materiały nieszkodliwe, choć często uznawane za „wrażliwe” (np. bazy danych medycznych, finansowych, pełno tekstowych oraz repozytoria dziedzinowe), jak i miejsca, istnienia których nawet nie podejrzewamy. Ta najmroczniejsza część Deep Web’u zwana jest Dark Web’em. Połączenia wykonywane są tam wyłącznie pomiędzy zaufanymi komputerami, a witryny ukrywają adresy IP serwerów, z których korzystają. Tak więc prawie niemożliwe jest ustalenie, kto za nimi stoi. Dark Web utrzymuje prywatność po obu stronach: źródła i miejsca przeznaczenia danych oraz ludzi, którzy mają do nich dostęp. To moc Dark Web’u, która pozwala jego użytkownikom na transfer informacji, dóbr i usług, najczęściej nielegalnie, bez wiedzy służb i rządzących całego świata, co - jak się zapewne domyślacie - mocno ich wszystkich frustruje. Tam też można rzekomo znaleźć strony oferujące ludzi, ludzkie organy, dowolne ilości wszelakich narkotyków czy też nielegalnej broni, a także takie, na których ogłaszają się płatni mordercy.
Chcąc wejść w Deep Web nie trzeba mieć jakiejś specjalnej wiedzy informatycznej, ale po wejściu trzeba być naprawdę bardzo ostrożnym. W znanym nam Internecie każdy nasz ruch w sieci jest monitorowany. Z tego też powodu nie można sobie tu pozwalać na jakiekolwiek nadużycia czy łamanie prawa, bo bardzo szybko możemy zostać namierzeni, oskarżeni i pociągnięci do odpowiedzialności karnej. W Deep Web’ie wygląda to zupełnie inaczej. Tam użytkownicy są anonimowi, dlatego mogą robić to, co im tylko przyjdzie do głowy. Nie muszę wam chyba wyjaśniać, jak taka "wolność" może być niebezpieczna. Ludzie zamieszczają tam na przykład przeróżne skandaliczne, dla wielu niewygodne lub niebezpieczne informacje. Ponoć bez problemu znajdziemy tam szczegółowe informacje o przekrętach biznesowych i sekretnych kontach znanych polityków, a także o nieoficjalnych akcjach tajnych służb na całym świecie oraz masę innych, nie mniej frapujących danych. Co prawda wielu ludzi poszukuje takich nieujawnianych publicznie informacji (niekoniecznie zawodowo), ale wszyscy oni muszą mieć świadomość, że próby ich wykorzystania w realnym świecie mogą być nie tylko bardzo niebezpieczne i wywołać skandal lub aferę, ale i skutkować odpowiedzialnością karną, bo w rzeczywistości, w której żyjemy, obowiązuje już prawo.
Wspomniałem powyżej, że w tej najmroczniejszej, zaszyfrowanej części Internetu znajdują się witryny internetowe oferujące broń i narkotyki. No dobrze, zapytacie, ale skoro ta część Internetu jest aż tak anonimowa i zaszyfrowana, to jak można tam dokonywać płatności za te nielegalne transakcje? Przecież nie da się za zakup takiego trefnego towaru zapłacić zwykłym przelewem. Okazuje się, że w tamtym świecie obowiązuje specjalna waluta, tzw. bitcoiny, które kupuje się anonimowo i takoż samo się je wydaje. Wartość jednego bitcoina wynosi obecnie podobno 2390 złotych.
Tajne służby na całym świecie wiedzą oczywiście o istnieniu tej części Internetu, ale ich próby namierzania działających tam przestępców i ich interesów są najczęściej bezowocne. Na szczęście nie zawsze. FBI udało się bowiem już raz osiągnąć sukces. Chodziło o serwis Silk Road, którego właścicielem okazał się Ross Ulbricht, znany po ciemnej stronie Internetu pod pseudonimem DPR (Dread Pirate Roberts). Mężczyzna ten nielegalnie sprzedawał za pośrednictwem swojej strony narkotyki i broń. Akcja amerykańskich agentów była skomplikowana i wymagała przeniknięcia do przestępczego środowiska, ale się udało. Myślę, że ich sukces uświadomił przestępcom, że nawet w najgłębszych zakamarkach Internetu i przy najnowocześniejszych zabezpieczeniach, nikt tak naprawdę nie może czuć się do końca anonimowy i bezkarny.
Mnie zaskoczyły jednak najbardziej statystyki, które pokazują, jak duży jest ten Shadow Net. Przeglądając materiały na ten temat, zorientowałem się, że ilość informacji zamieszczonych w tamtej części Internetu ponad 550 razy przewyższa ilość informacji zamieszczonych w znanym nam wszystkim Internecie. 60 największych stron znajdujących się w Deep Web’ie zawiera łącznie około 750 eksabajtów danych, co oznacza, że ponad czterdziestokrotnie przebijają one ilościowo wszystkie informacje znajdujące się w powszechnie dostępnym Internecie.
Dark Net bezsprzecznie pociąga i intryguje, bo dla ludzi najciekawsze bywa zawsze to, co jest mało znane i nie dla wszystkich dostępne. Nie zachęcam was jednak, drodzy czytelnicy, do zagłębiania się w tę mroczną czeluść Internetu, bo - jak napisałem nieco wyżej - może to być bardzo, ale to bardzo niebezpieczne.
Grafika:
Komentarze [3]
2018-08-16 22:46
Dobre, proste, sensowne, lekkie pióro – pisz !!!
2016-10-14 15:46
Intrygujący i ciekawy, świetny debiut. Czekam na więcej ^ ^
2016-10-14 13:47
Takich tekstów potrzebujemy! A skoro takich tekstów, to i dziennikarzy, którzy mogliby je napisać ;)
- 1