Wielki powrót „dinozaurów rocka”?
The Rolling Stones to zespół kultowy, który zapisał się już złotymi zgłoskami na kartach historii muzyki. I choć od wydania ich pierwszej płyty („The Rolling Stones” 1964 rok) minęło ponad 50 lat, mają się nadal dobrze i występują w prawie niezmienionym składzie (ostatni ruch kadrowy miał u nich miejsce w latach 90’, gdy po trzydziestu latach wspólnego grania zrezygnował z dalszej kariery muzycznej gitarzysta basowy Bill Wyman). Teraz znów jest o nich głośno, a to za sprawą zapowiedzianej na 2 grudnia premiery ich najnowszej, dwudziestej piątej już w kolekcji płyty studyjnej, którą muzycy zatytułowali „Blue & Lomesome”.
Może i płyta ta faktycznie nie będzie oparta o własny materiał (ma zawierać 12 klasycznych bluesowych coverów), jednak zważywszy na fakt, że ostatnią płytę studyjną (z własnym materiałem) The Rolling Stones wydali w 2005 roku, można chyba zrozumieć ekscytację fanów tego zespołu na całym świecie. Jeśli wierzyć muzykom, płyta powstała w jednym z londyńskich studiów muzycznych w zaledwie 3 dni, a członków zespołu wsparli na niej ich tradycyjni koncertowi współpracownicy: basista Darryl Jones oraz klawiszowcy Chuck Leavell i Matt Clifford. Ponadto mówi się, że w dwóch numerach będzie nam dane posłuchać gitar Erica Claptona i Jima Keltnera. Poznaliśmy też już okładkę (zgodnie z tytułem słynne Stonesowe usta przybrały na niej kolor niebieski). Album będzie według zapowiedzi dostępny na kompakcie, podwójnym winylu, w wersji specjalnej z grubą książeczką i zdjęciami oraz w postaci cyfrowej.
Promocja tego albumu wygląda nie mniej ciekawie. 5 października na Twitterze muzycy zespołu umieścili 10 sekundowy filmik, na którym można ich zobaczyć z instrumentami w rękach, grających w studiu bluesa, a post brzmiał – „Coming October 6”. Tegoż z kolei dnia zaprezentowany został na ich koncie na Facebooku minutowy fragment numeru „Just Your Fool”, który nagrany został w 1953 roku przez Buddy’ego Johnsona.
Muzycy The Rolling Stones nie zwalniają tempa i chyba nie zamierzają szybko schodzić ze sceny. Ostatnio zagrali koncert na amerykańskim festiwalu Oldchella, a koncert ten prawie natychmiast okrzyknięto w mediach „najlepszym koncertem XXI wieku”. Wypada także w tym miejscu przypomnieć ich nie mniej udany i na swój sposób niezwykły koncert na Kubie w marcu tego roku, gdzie pokazali się jako pierwszy „kapitalistyczny” zespół muzyczny, a na żywo wysłuchało ich prawie milion osób. Kubańczycy byli zachwyceni, a media pisały, że wizyta Stonesów pozwoliła Kubie w kilka chwil wspiąć się o co najmniej kilka szczebli w górę po drabinie... do światowej kultury (album DVD z zapisem tego koncertu z Hawany, ukaże się 11 listopada).
Choć od wydania ostatniej płyty The Rolling Stones („A Bigger Bang” – red.) minęło już ponad 10 lat, nie znaczy to wcale, że muzycy nie tworzyli w tym czasie nowych numerów, nie bywali w studiach nagraniowych, czy też nie grali tras. Wręcz przeciwnie. Zespół był bardzo aktywny i zagrał kilka naprawdę wielkich tras światowych, a największa z nich miała miejsce po wydaniu ostatniej płyty (trasa „A Bigger Bang” obejmowała 147 koncertów na całym świecie. Zysk wyniósł ponad 500 milionów dolarów, a to uczyniło ją drugą najbardziej dochodową trasą w historii muzyki). W trakcie tej minionej dekady muzycy stworzyli także kilkanaście nowych numerów, a dwa z nich (np. „Doom and Gloom” i „One More Shot”) znalazły się na albumie kompilacyjnym „Grrr!”, wydanym w listopadzie 2012 roku z okazji pięćdziesiątej rocznicy założenia zespołu (wydano 6 różnych edycji tego albumu, zawierające różne liczby utworów - od 40 do 80 - i materiały dodatkowe).
To prawda, że trzy czwarte składu The Rolling Stones przekroczyło już siedemdziesiątkę, ale muzycy ci pokazują, że niezmiennie są w dobrej formie fizycznej i muzycznej. Zresztą nie tylko oni. Także inne znane od wielu lat zespoły zamierzają zrobić przedświąteczny prezent swoim fanom. 18 listopada ma się na przykład ukazać w sklepach muzycznych na całym świecie, zapowiadany już od dawna i bardzo wyczekiwany przez fanów, najnowszy, dziesiąty album studyjny Metallici, który będzie nosił tytuł „Hardwired… To Self-Destruct” . A skoro jesteśmy przy klasykach rocka, to pozwolę sobie przypomnieć, że nie mniej aktywny na scenie muzycznej jest w ostatnim czasie zespół Deep Purple, który co prawda swój ostatni album („Now what?!” - red.) pokazał światu 3 lata temu, ale w kolejnych latach naprawdę sporo koncertował i wydał też kilka albumów koncertowych i video.
Wróćmy jednak do najnowszej płyty The Rolling Stones. Fani podejrzewają, że będzie to głównie „odgrzanie” standardów bluesowych, ale liczą też, że zespół pokaże nowe spojrzenie na ten muzyczny gatunek. Zastanawiają się jednak również, czy nie jest to czasem zwrot ku rhythm and bluesowym korzeniom zespołu? Kto to może wiedzieć. Poczekajmy do 2 grudnia. Powiem wam jednak na koniec, że zaprezentowany na Facebooku minutowy fragment „Just Your Fool” jest moim zdaniem świetny i wypada sobie życzyć, aby cała płyta utrzymana była w podobnym klimacie i równie dobrze zagrana. Podobnie jak i inni fani zespołu mam jednak cichą nadzieję, że „Blue & Lomesome” będzie tylko zapowiedzią kolejnej płyty, która już w całości składała się będzie z ich autorskiego materiału.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?