Do boju Polsko!
W prasie, w telewizji, w radiu, na ulicy, wszędzie można już wyczuć niezwykłą atmosferę zbliżających się piłkarskich mistrzostw Europy. Dla Polaków są one szczególne, bowiem po raz pierwszy w gronie szesnastu najlepszych drużyn kontynentu znajdzie się również reprezentacja naszego kraju. Impreza, która potrwa cztery tygodnie, ma dać nam odpowiedź, kto aktualnie rządzi w futbolu na Starym Kontynencie. Czy będzie to i tym razem jedna z potęg piłkarskich, czy też, jak to było cztery lata temu, zaskoczy nas drużyna nie należąca bynajmniej do faworytów?
Przypomnijmy, że zwycięzcą poprzedniego turnieju została drużyna Grecji. Była to dla wszystkich kibiców piłkarskich ogromna niespodzianka. Czy w tym roku „czarnym koniem” turnieju zostanie nasza drużyna? Apetyty na to są i to bardzo duże. Polscy piłkarze nie boją się mówić, że jadą po tytuł. Tę pewność siebie wpaja im pierwszy w historii zagraniczny trener reprezentacji Polski, Leo Beenhakker. Pierwszy trener zza granicy, pierwszy awans do mistrzostw Europy. Czy pisze się nowa karta w dziejach polskiej piłki? Miejmy nadzieje, że tak.
Nie zlekceważyć Austriaków!
Reprezentacja Austrii, która jest współorganizatorem tegorocznych mistrzostw Europy, uznawana jest powszechnie za najsłabszą ekipę tego turnieju. Mimo wszystko trzeba tę ekipę po-traktować bardzo poważnie, bo inaczej może stać się to samo, co przeżyliśmy już raz w meczu z Koreą Południową podczas mistrzostwach świata (sześć lata temu – przyp. red.). Mieliśmy wówczas gładko pokonać azjatyckich piłkarzy, stało się jednak odwrotnie i to oni pokonali nas 2:0, a co więcej, wyszli z grupy i dotarli aż do półfinałów. Historia może się powtórzyć i osobiście uważam, że jest to wielce prawdopodobne. Gospodarzom pomaga wszystko, nawet przysłowiowe ściany. Pieniądze, które zostały wydane na organizację tej imprezy, do czegoś w końcu zobowiązują. Gospodarze mieli wprawdzie, tak jak i inne drużyny, cztery lata na przygotowanie się do tych mistrzostw, ale fakt, że po tym okresie nadal nie są obstawiani w gronie faworytów, może być wbrew pozorom ich atutem. Dużo łatwiej gra się przecież bez presji wyniku. Każda wygrana reprezentacji Austrii będzie przyjmowana przez znawców fut-bolu i kibiców tej drużyny jako niespodzianka, natomiast każda ich porażka nie będzie zbyt-nim zaskoczeniem.
Czarny koń ze wschodu?
Przed wszystkimi większymi imprezami sportowymi, oprócz faworytów na mistrza, typuje się również przysłowiowego „czarnego konia”. Drużynę, która nie występuje wprawdzie w roli faworyta, ale według znawców tematu poczyniła tak ogromne postępy, że może sprawić w turnieju niejedną niespodziankę i zająć na zakończenie nieoczekiwanie wysoką pozycję. Wszyscy w naszym kraju mają nadzieję, że na tym turnieju „czarnym koniem” będzie repre-zentacja Polski. Nie można jednak zapominać i o innych drużynach. Nikt nie przyjeżdża na taki turniej tylko po to, żeby zagrać trzy mecze i wrócić do domu. Na tych mistrzostwach, po-dobnie jak i na poprzednich, nie będzie słabych drużyn i każdy będzie chciał wygrać. Eksperci zaliczają do faworytów turnieju sześć ekip: Niemcy, Włochy, Francję, Hiszpanię, Portugalię i Holandię. O reszcie, mało kto wspomina, a przecież pozostało jeszcze 10 innych drużyn, które też będą chciały ugrać coś dla siebie. Według mnie warto przyjrzeć się reprezentacji Rosji, o której - ku mojemu zdziwieniu – fachowcy chyba zapomnieli. Mało kto się spodziewa, że Rosja może w tych mistrzostwach nieco „namieszać”. Moim zdaniem błędem jest nie-docenianie naszych wschodni sąsiadów. Nie zapominajmy, że to właśnie rosyjski klub (Zenit Sankt Petersburg) zdobył w tym roku Puchar UEFA, a Rosjanie znajdują się w tzw. „grupie marzeń”, grając razem ze Szwecją, Grecją i Hiszpanią. Ich wyjście z grupy (najprawdopo-dobniej razem z Hiszpanią) wydaje się być bardzo możliwe.
Ujarzmić Niemców.
My, pierwszy mecz na tych mistrzostwach, zagramy przeciwko reprezentacji Niemiec. Nie będzie to jednak tylko walka o punkty, przynajmniej tak to wygląda w ocenie mediów. Według mediów będzie to bitwa o honor, bo w końcu każdy Polak wie, że Niemcy, to nasi odwieczni rywale i to niekoniecznie tylko sportowi. Naszym piłkarzom nie udało się do tej pory wygrać z reprezentacją Niemiec. W bezpośrednich konfrontacjach z drużyną niemiecką zanotowaliśmy tylko cztery remisy i aż kilkanaście porażek. Wszyscy mają nadzieję, że ta statystyka zmieni się ósmego czerwca. Tym razem mamy realne podstawy, by snuć takie marzenia. Niemiecka drużyna uznawana jest przez wielu fachowców za najsłabszą ekipę w historii tego kraju. Znawcy twierdzą, że ich defensywa jest obecnie dziurawa niczym przysłowiowy szwajcarski ser, ale za to nadal ich mocną bronią jest linia pomocy i atak.
Przed inauguracyjnym meczem naszej reprezentacji toczy się w obu krajach prawdziwa wojna mentalna i medialna. Z jednej strony oglądamy obraźliwy dla nas niemiecki spot re-klamowy, w którym to Polacy przedstawieni są jako złodzieje busa, którym niemieccy kibice jadą na mecz Polska-Niemcy, a z drugiej strony widzimy na okładce Super Expressu nie-smaczny, obrzydliwy fotomontaż, na którym trener naszej reprezentacji trzyma w dłoniach odcięte głowy Michaela Ballacka (piłkarza niemieckiej reprezentacji) i Joachima Loewa (tre-nera) oraz napis „Leo przynieść nam ich głowy”. Wiele równie głupich i niesmacznych żartów podgrzewa atmosferę tego meczu i można przypuszczać, że nasze zwycięstwo nad Niemcami zostanie chyba przyjęte w kraju na równi ze zdobyciem tytułu Mistrza Europy. A więc, POLSKO, DO BOJU!
Grafika:
Komentarze [9]
2008-06-16 19:37
Owszem, to tak jak ja w naszym kraju ;D
2008-06-16 11:52
Zauważ, że w Turcji (Mehmet Aurelio) i Chorwacji (Eduardo da Silva) też są naturalizowani Brazylijczycy i też są jednymi z najlepszych. Trzeba się z tym pogodzić, że to Brazylia ma najlepszych piłkarzy i nic tego nie zmieni;) Inna sprawa, że Roger grał przecież w I lidze brazylijskiej i był dość znany w tamtym kraju.
2008-06-16 11:33
Do Króla: Wątpliwości jak wątpliwości. Inne jest pytanie. Czemu przeciętny Brazylijczyk (bo w kraju go nie dostrzegli) jest lepszy od naszych krajowych dotychczas najlepszych kopaczy? To przykre. Bardzo.
2008-06-09 21:43
Teraz spojrzałem na drabinkę i rzeczywiście masz rację... bezsensu, w ten sposób drużyny z jednej grupy nie mogą się spotkać w finale; ciekawe, kto taką bzdurę wymyślił:/
2008-06-09 20:56
w finale, to raczej niemożliwe. Jesli już, to z siatki wynika, że moglbyśmy spotkać sie z nimi jeszcze raz ale ewentualnie w pólfinale. tylko po co. Znowu kopac się z koniem.
2008-06-09 12:03
Zawsze można się zrewanżować w finale;]
BTW, czy ktoś jeszcze ma wątpliwości o przydatności Rogera w kadrze?;]
2008-06-09 02:23
Wot te na!
I przegrali nasi piłkarze! Po prostu przegrali. Nie byli w tym meczu tłem, nie przygniatali Niemiaszków. Po prostu przegrali. Moim skromnym zdaniem niewiele ustępowali rywalom i ta porażka nie zawstydza.
Z drugiej strony, chociaż mają przed sobą jeszce minimum dwa mecze, to bez zwycięstwa nad Niemcami te mistrzostwa będą przegrane, bo tak naprawdę po to nasi piłkarze pojechali do Austrii.
Nadal wierzę w Leo i naszą drużynęTo byłem ja, Jarząbek.
2008-06-07 13:10
quote: kilkanaście porażek
k’woli ścisłości było ich 11.a artykuł na pozytywa, pozdro ;)
2008-06-07 12:17
DO BOJU! Interesujący i ciekawy felieton. Dobrze, że przed samym meczem Dasz wykonał kupę dobrej roboty.
- 1