Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Dobry zwyczaj - nie pożyczaj!   

Dodano 2009-11-20, w dziale teksty czytelników - archiwum

Czasem nadchodzi taki moment, że twój znajomy bądź znajoma, chce pożyczyć od ciebie książkę. Niby nic wielkiego, normalna rzecz, ale okazuje się, że nie dla każdego. Dla wielu, może to być mocno traumatyczne przeżycie. Ci, którzy lubią cieszyć oczy obecnością swoich ulubionych książek na regale, przeżywają wówczas prawdziwy koszmar. Dlaczego nie lubią pożyczać, skoro mówi się, że tylko używane książki żyją?

W wielu domach są małe lub większe biblioteczki, w których zgromadzono książki, niekiedy bardzo cenne. Wiele z nich ma dla właścicieli wartość wykraczającą poza sferę materialną, dlatego nie potrafią oni się z nimi rozstawać. Miłośnicy książek nie lubią generalnie patrzeć na puste miejsce na półce, które wyglada jak otwarta rana ziejąca w ciele. Jeśli kogoś takiego poprosicie o wypożyczenie książki, możecie spotkać się z odmową.

Może wygląda to trochę groteskowo, ale nie jest to znowu tak rzadki przypadek, jak można by sądzić. Myślę, że każdy z nas ma swoje doświadczenia związane z pożyczaniem innym swoich rzeczy. W moim przypadku tych negatywnych (związanych choćby z wypożyczaniem książek) nagromadziło się tyle, że książkę mogłabym o tym napisać. Nie powiem, lubię czytać i dyponuję w rodzinnym domu całkiem niezłą biblioteczką, którą przez lata zgromadzili moi rodzice, a teraz ja dorzucam tam co i raz swoje zdobycze. Uwielbiam moje książki, bo w końcu to ja je wybrałam, aby towarzyszyły mi w życiu. Kiedyś wciskałam te książki swoim znajomym, mówiąc: "o! to jest coś dla ciebie, musisz to koniecznie przeczytać!", a teraz i ja wymiguję się od pożyczenia, jak tylko potrafię. Dlaczego? Zauważyłam, że ludzie generalnie nie szanują książek, zapominają, że należy je w przyzwoitym terminie i stanie zwrócić bądź też kłamią, że już je nam oddali, choć fakty są zupełnie inne.

Pożyczyłam kiedyś koledze bardzo cenną książkę (jedną z ulubionych pozycji mojego taty). Po jakimś miesiącu i kilku moich telefonach, otrzymałam ją wreszcie z powrotem, ale w opłakanym stanie i na dodatek bez choćby jednego słowa wyjaśnienia. Nowiuteńka książka, bardzo droga i z trudem przez ojca zdobyta. Potem dowiedziałam się, że koleś pożyczył ją dalej bez mojej wiedzy, a ta osoba jeszcze komuś innemu. W zasadzie, to ja nawet lubię, gdy widać, że książka była kilka razy czytana, bo wtedy nabiera charakteru, ale przecież nie musi być odrazu usyfiona, jak czarna ziemia, z rozklejonym grzebietem, fruwającymi kartkami... Innym razem pożyczyłam koleżance kilka swoich książek i jakież było moje zdziwienie, gdy jedna z nich nie wróciła do mnie w ogóle, drugą dostałam po kąpieli w wannie, a w trzeciej zaginęło kilkanaście kartek (koleżanka beztrosko oznajmiła mi, że to jej brat dorwał się pod jej nieobecność do mojej książki). Wprawdzie przeprosiła i obiecała, że odkupi, ale jakoś do dziś tego nie uczyniła. Cóż, odkupiłam je sobie sama. Doświadczenie nauczyło mnie także, że nie warto pożyczać swoich książek ludziom, z którymi mamy sporadyczny kontakt, którzy mieszkają daleko, i którzy nigdy nie maja czasu.

Kolejna rzecz, która wiąże się z tym tematem, to żenująca sprawa upominania się o odzyskanie swojej własności. Pożyczysz komuś książkę, tak z przyjaźni, a potem, gdy próbujesz przypomnieć mu o konieczności jej zwrócenia, możesz usłyszeć i takie teksty: "stać cię, to se nową kupisz" albo "o głupią książkę się upominasz, wstydu nie masz?". Niezwykle rzadko zdarza się, żeby ktoś oddał książkę z własnej inicjatywy. Prawie zawsze trzeba się tego domagać, wielokrotnie przypominać itd. Najczęstszą reakcją jest wówczas wielkie zdumienie, że w ogóle śmiesz domagać się zwrotu. Scena mocno upokarzająca i to głównie dla tego, który wypożyczył. Nie wiem dlaczego, ale ta druga osoba robi podczas takiej rozmowy minę osoby skrzywdzonej i zawiedzionej (przeżyłam to już kilkakrotnie).

Po tych rozlicznych doświadczeniach postanowiłam nie pożyczać więcej książek, na których mi szczególnie zależy. Te mniej cenne pożyczam jednak nadal, ale podpisuję je imieniem i nazwiskiem oraz dopisuję swój adres, to tak na wszelki wypadek. Wiem, że to co robię nie jest zbyt rozsądne i nie ma w tym konsekwencji, ale nadal drzemie we mnie ogromna potrzeba dzielenia się swoimi doznaniami literackimi z innymi.

I na koniec jeszcze jedna refleksja. Wiele osób uważa, że pożyczenie im książki, to jakby nasz obowiązek. Wytłumaczcie mi więc, dlaczego te same osoby zapominają o tym, że to jednak cudza własność, o którą trzeba dbać i w umówionym czasie ją zwrócić?

Vanga

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.1 /17 wszystkich

Komentarze [2]

Lovi
2009-11-21 14:26

Chociaż pożyczanie książek też mam we krwi, hehe, to samej zdarzyło mi się, że nowiuteńkie książki wracały do mnie z zagiętymi stronami, wypadającymi kartkami i zniszczoną okładką. Nie mogę zrozumieć, jak tak można robić? To jest czyjaś własność, na którą ktoś wydał pieniądze. A tak po prostu ktoś inny to niszczy? Pytanie “dlaczego?” zostaje bez odpowiedzi.
Sama od jakiegoś czasu przestałam pożyczać książki wszystkim, oprócz rodzinie i bliskim znajomym, którym ufam. Wydaję mi się, że to dobre rozwiązanie. A twój artykuł może pomoże innym zastanowić się nad tym co robią z rzeczami, które nie są ich^^

~Leva
2009-11-21 11:44

Hmm i ja mam takie doświadczenia. Niemniej jednak pożyczam książki ludziom,na których mi zależy. Dlatego nawet jeśli, z ciężkim trudem zdobyta na aukcji książka, wraca do mnie z podróży do Ameryki Południowej,kompletnie rozwalona – to i tak cieszy mnie, że została przeczytana. Z drugiej strony sama często pożyczam książki, ale również od zaufanych osób. I mimo, że czasem nadużywam wyrozumiałości rodem z 37, to obiecuję, że wszystko zwrócę!

Jeśli chodzi o osoby mieszkające daleko, to potwierdzam, że może być z tym problem. Tak straciłam kilka ulubionych tomików na zlocie poetyckim w Zamościu. W ten sam sposób jestem jednak tymczasową posiadaczką książki ze Szczecina, ale mam nadzieje, że będzie mi dane spotkać się jeszcze z właścicielem.

Jak widać, stoję po obu stronach tego sporu i myślę, że wszystko jest dla ludzi – tylko w pewnych granicach.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry