Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Serce rośnie, ręce opadają   

Dodano 2009-10-30, w dziale teksty czytelników - archiwum

Studia – na ten czas wchodzenia w dorosłość i mniej lub bardziej intensywnej nauki, większość licealistów czeka z ogromną ekscytacją. Wyjazd do obcego miasta i wejście w inne środowisko bez rodzicielskiego bicza nad głową i skostniałych układów towarzyskich, jest dla wielu szansą na rozpoczęcie nowego życia. Wiele osób, do tej pory uważanych za pilnych i grzecznych uczniów, trafiwszy na studia zmienia się o 180 stopni i daje się zwieść urokom życia studenckiego. Działa to również (niestety rzadziej) w drugą stronę; człowiek znany w liceum jako leser i utracjusz, na studiach odnajduje autentyczną pasję, której się poświęca.

I tak właśnie rozpoczął się nam nowy rok akademicki 2009/2010. Niby nic specjalnego; trochę nowych twarzy w akademiku, mniej starych znajomych, trochę imprez i nieodłączna nauka. Pierwszoroczni przysiadają fałdów nad anatomią, botaniką, czy materiałoznawstwem stomatologicznym. Serce rośnie!

Mimo pozorów normalności, daje się jednak zauważyć wśród tychże pierwszoroczniaków niepokojącą tendencję. Otóż od jakichś dwóch lat studenci młodszych roczników wszelkie problemy w relacjach międzyludzkich rozwiązują poprzez interwencję u kierownika domu studenckiego, który regularnie wzywa winnych na dywanik i nie szczędzi połajanek. Młodsi nie próbują nawet rozwiązać problemu najkrótszą i najprostszą drogą, a więc np. „ścisz tę muzykę, bo przeszkadza mi w nauce”, czy „nie pal papierosów na korytarzu, bo mi śmierdzi w pokoju” tylko od razu donos ze skargą na tego czy tamtego mieszkańca. W dodatku taka ofiara losu w pierwszej kolejności dzwoni do swoich rodziców i się skarży, a rodzice najczęściej dzwonią z pretensjami do kierownika. Ręce opadają!

Co leży u podstaw tego problemu? Zostawmy nadopiekuńczych rodziców; im już nic nie pomoże, za starzy są na to. Wytłumaczenie reszty jest proste; wymyślone przez zachodnich pedagogów pojęcie godności ucznia, którego w naszym kraju coraz bardziej się nadużywa. W uczniach narasta przez to poczucie bezkarności, bo zawsze belfra można w odwecie obrzucić błotem.

Co jakiś czas wybucha skandal związany z prześladowaniem nauczycieli przez uczniów. O ile w liceach ogólnokształcących takie rzeczy jak zakładanie kosza na śmieci na głowę raczej miejsca nie mają, o tyle dzieje się w nich coś znacznie gorszego. W wylęgarniach przyszłej inteligencji z dbaniem o obowiązki ucznia bywa różnie, natomiast prawa ucznia są dla młodych nienaruszalną świętością i każde ich naruszenie wywołuje nie tylko święte oburzenie, ale nieraz też przykre konsekwencje dla grona pedagogicznego. Żeby lepiej zobrazować problematyczne zjawisko, posłużę się porównaniem ze „starymi dobrymi czasami”. W prehistorycznych „starych dobrych czasach”, gdy szanujący się uczeń sprawiedliwie dostał pałę i usłyszał od nauczyciela, że jest nieuk i wałkoń, brał książkę i rył dniami i nocami, żeby udowodnić, że jest inaczej. Gdy poczuł się niesprawiedliwie oceniony, starał się umieć więcej od historyka, chemika, czy biologa (tak, moi drodzy, to jest możliwe!), żeby przy najbliższej okazji ośmieszyć przed klasą jego bufońskie zachowania. A jak sprawa wygląda dziś? Dziś historie z nieukiem i wałkoniem oraz niesprawiedliwe oceny trafiają do rodziców i rzecznika praw ucznia. Obydwa te sposoby na belfra (nauka „na złość” oraz skarga do wszystkich świętych) mogą być skuteczne. Który z nich jest moralnie lepszy? Który kształtuje ludzki charakter, a który generuje pieniaczy i życiowe niewypały? Oceńcie sami, ja chyba wyraziłem swoje zdanie wystarczająco jasno.

Żeby być do końca przejrzystym w swoim przekazie, pragnę zaapelować do przyszłych studentów; studia to nie liceum i wasi rodzice nie będą tam przychodzić na wywiadówki. Jeśli więc ktoś wam zacznie przeszkadzać, lepiej najpierw osobiście upomnieć zainteresowanego, a nie dzwonić z płaczem do Jareckich. Wasi rodzice naprawdę mają poważniejsze rzeczy na głowie, niż wasz sąsiad słuchający głośno muzyki.

Moczo_absolwent

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.3 /34 wszystkich

Komentarze [2]

~K
2009-11-03 22:01

Brawo jeśli chodzi o treść, nareszcie ktoś zaczął krytykować uczniów i ogólnie ludzi młodych, z tym jeszcze się nie spotkałem na łamach tej gazety, co do formy i stylu w porządku

~Harper Lewis
2009-10-31 02:40

Moczo, medyk, to nie studiowanie, to “Arbeit macht frei”. Szczere kondolencje od kolegi nie-do-końca-po-fachu.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry