Droga Daniu - list 1.
Hej. Wiem, że zwrot grzecznościowy „Droga Daniu” jest formą przywitania, ale chciałam się przywitać z tobą także jakoś tak mniej oficjalnie. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
No to jesteśmy już w drugiej klasie liceum. Jak szybko minął nam ten pierwszy rok? Odnoszę wrażenie, że przez pandemię czas biegnie nam inaczej, jakby trochę szybciej. Całkiem nie tak dawno byłyśmy pierwszaczkami, które z szacunkiem i respektem w oczach patrzyły na trochę starszych, bardziej doświadczonych uczniów, a tu nie wiadomo zupełnie kiedy minął nam rok i to my znalazłyśmy się na ich miejscu. Masz świadomość, że to kolejny rok, który przybliżył nas do tego co nieuniknione? Powiedzenie „gdy jest się młodym, życie wydaje się wielką przygodą” jest prawdziwe, ale według mnie nie tylko wtedy. W każdym wieku tak jest. Przecież przygoda nie zawsze musi być radosna. Niekiedy może się nam przecież przydarzyć także coś traumatycznego. I choć dziś nie wiemy, kim będziemy w przyszłości, to jednak nie przeszkadza nam to marzyć i planować. Niekiedy nam się to udaje, a innym razem już nie.
Ja nie lubię planować. Może dlatego, że nie potrafię się potem tych swoich planów trzymać? Z drugiej strony nie wydaje ci się to planowanie dziwnie, skoro nie umiemy przewidzieć tego, co nam ta przyszłości przyniesie? Zawsze może się przecież wydarzyć coś nieoczekiwanego, co ten nasz plan może totalnie zrujnować, a w najlepszym razie zmusić nas do jego weryfikacji. Gdybyśmy jednak znali swoją przyszłość, to nie potrzebowalibyśmy tego całego planowania. Zastanawiałam się ostatnio nad przewidywaniem przyszłości. No bo gdybyśmy mieli taki dar, to jak miałoby to wyglądać i czy byłoby to dla nas naprawdę korzystne?
Pierwszą opcją mogłoby być widzenie przyszłości, ale bez pewności, czy wizja ta faktycznie się urzeczywistni. Wyobrażasz sobie jednak, jakie byłoby to obciążenie dla osoby obdarzonej takim darem? W każdej sekundzie swego życia widziałabyś tysiące możliwości i musiałabyś szybko podejmować decyzje, a przecież twoja decyzja znacząco zmieniałaby twą przyszłość. Pomyśl, jaki to musiałby być koszmar. Na przykład idziesz chodnikiem i widzisz przed sobą kota. W tej samej sekundzie masz wizję wszystkich możliwości, które z tego spotkania z kotem mogą wyniknąć. Albo stoisz przed przejściem dla pieszych. Horror. Wydaje mi się, że gdybyśmy miały taki dar, musiałybyśmy chyba brać jakieś leki wyhamowujące, abyśmy mogły w ogóle jakoś w miarę normalnie funkcjonować.
Drugą opcją mogłoby być na przykład widzenie przyszłość, ale tylko tej, którą zafundują nam inni, podejmując ostateczne decyzje. Nie wiedziałybyśmy wtedy, dlaczego w wakacje będziemy w Disneylandzie, ale wiedziałybyśmy, że tam będziemy. To byłoby coś w stylu mocy, jaką miała Alice ze „Zmierzchu”. Nie wydaje ci się jednak, że wtedy byłybyśmy nieco ubezwłasnowolnione? Przecież nasz los nie zależałby już od nas. Cokolwiek byśmy nie zrobiły, to wydarzyłoby się i tak to, co zdecydowaliby za nas inni. Głowa byłaby co prawda mniej obciążona, ale nasze działania nie miałyby jednak wpływu na naszą przyszłość.
Trzecią opcją mogłoby być widzenie wszystkiego, czyli zarówno swej pewnej przyszłość jak i tego, co do danej sytuacji doprowadziło. Niestety, tu dostrzegam jednak pewien paradoks. Jeśli bowiem zobaczyłabyś, że wyjście do kina skończy się katastrofą, to dlaczego miałabyś tam iść? A gdybyś z kolei tam nie poszła, to twoja wizja nie mogłaby się spełnić, a zatem nie mogłaby to być wizja prawdziwa. Gdybyś miała dar widzenia pewnej przyszłości, a twoja wizja by się nie spełniła, to przecież nie mogłabyś powiedzieć, że widzisz przyszłość - nieprawdaż?
Czwartą opcją mogłaby być taka, że masz możliwość widzenia swojej przyszłości, ale tylko do kilku minut, czyli nie wiedziałabyś, co się wydarzy w bardziej odległej perspektywie. Zatem widząc kota na spacerze, wiedziałabyś, że za chwilę pobiegnie on w lewo, ale nie wiedziałabyś po co, dlaczego i co z tego wyniknie. Niestety, ta opcja ma wiele wad. Moim zdaniem nic nie daje, za to mogłaby być szalenie irytująca.
Piątą opcją mogłoby być widzenie jedynie ogólnego zarysu swojej przyszłości. Widziałabyś wtedy na przykład, że pojedziesz do Disneylandu, ale nie widziałabyś już ani co tam będziesz robić, ani też co cię tam spotka. W pewnym sensie to bardzo dyskusyjne, gdyż pojawia się problem, czym jest kwestia ogólna, a czym szczegółowa?
Jakby się tak zastanowić, to takich opcji jest z pewnością o wiele więcej. Według mnie wszystkie one prowadzą jednak w stronę paradoksu, o którym już ci wyżej wspomniałam. Gdybyśmy bowiem wiedziały, że określone działania będą mieć opłakane skutki, to przecież byśmy tego nie robiły - nieprawdaż? Z drugiej strony, czy nasze życie nie byłoby jednak zbyt traumatyczne, gdybyśmy wiedziały o nim wszystko, z najdrobniejszymi szczegółami (łącznie z przyczyną, miejscem i datą swojej śmierci)? Czy nie lepiej więc żyć tak, jak żyjemy? Czy nie lepiej mieć wpływ na swe życie, móc marzyć i planować sobie przyszłość? A ty, co tym sądzisz?
Napisz proszę, co u ciebie.
Całuski
Grafika:
Komentarze [1]
2022-04-18 22:59
Doprawdy niesłychane, do jak złożonych rozważań egzystencjalnych jest w stanie doprowadzić człowieka chwilowe zagłębienie się w pozornie prozaiczne aspekty szkolnej codzienności. Bardzo wciągający artykuł.
- 1