Dyktat jednego procenta
W mediach często mówi się i pisze o nierównościach społecznych, które zdaniem wielu ludzi są przyczyną wszelkiego zła na tym łez padole. W tej opinii utwierdza też ludzi na przykład taka informacja, że 1 procent populacji posiada ponad 90% całego światowego majątku, a 26 najbogatszych ludzi ma tyle majątku, co cała biedniejsza połowa ludzkości. Czy jednak prawdą jest, że ci finansowi krezusi dochodzą do swoich fortun wykorzystując ubogich?
Gdy postanowiłem zająć się tym tematem, już na wstępie zadałem sobie zasadnicze pytanie, o czym tak naprawdę zamierzam pisać - o nierówności społecznej czy też o ubóstwie jednych i bogactwie drugich, bo dla mnie to nie to samo? Łatwo jest obronić tezę, że bogaci generalnie dorabiają się kosztem biednych. Myślę również, że nie ma na świecie ludzi, którzy uważają, że sytuacja, w której ogrom ludzi żyje w nędzy, jest dobra. Warto jednak mieć świadomość, z czym tak naprawdę się nie zgadzamy. Czy z tym, że jedni mają więcej niż drudzy, czy też z tym, że niektórzy mają zdecydowanie za mało.
Na początku odpowiedzmy sobie jednak na pytanie, kim są ci obrzydliwie bogaci. Najłatwiej jest ich zdefiniować jako grupę ludzi posiadającą bardzo duży majątek. Jednak taka definicja wydaje mi się zbyt powierzchowna, bo pomija zdecydowanie istotne elementy, które do tego stanu rzeczy doprowadziły. To pierwszy błąd, jaki popełniamy identyfikując osoby bogate. W społeczeństwie egzystuje błędne przekonanie, że jeśli ktoś dorobił się znacznego majątku, to musiał to zrobić kosztem tych najuboższych. To prawda, że czasem bywa tak, że ktoś dorabia się fortuny okradając bądź też nikczemnie wykorzystując innych, ale bynajmniej nie jest to regułą. W większości przypadków ludzie bardzo zamożni dochodzą do swoich fortun dzięki tytanicznej pracy, własnym innowacyjnym pomysłom, udanym inwestycjom i zdolnościom organizacyjno - biznesowym. Oczywiście od tej reguły są wyjątki bowiem niektórzy z nich swój majątek po prostu odziedziczyli, a inni z kolei weszli w jego posiadania na przykład w wyniku wielu korzystnych zbiegów okoliczności. Nie bez powodu też większość najbogatszych ludzie na świecie to osoby w podeszłym wieku, bo dochodzą oni do swoich fortun latami.
Zastanówmy się teraz, czy prawdą jest, że krezusi dochodzą do swoich bajecznych fortun wykorzystując biednych? Odnieśmy się do wszystkich wspomnianych powyżej sytuacji. Czy ma to na przykład miejsce w sytuacji, gdy ktoś swój majątek odziedziczy, wygra na loterii lub też wejdzie w jego posiadanie w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności? Czy człowiek, który w taki sposób dorobił się fortuny zrobił waszym zdaniem coś złego? Czy okradł kogokolwiek lub niecnie wykorzystał? Otóż nie. On po prostu miał więcej szczęścia niż inni, za co zdecydowanie nie można go winić ani mieć do niego jakichkolwiek pretnesji.
Przypadek kolejny. Ktoś inny zakłada własny biznes, sumiennie pracuje, oszczędza, ale też rozsądnie inwestuje, pomnażając przez lata swoją fortunę. Czy taki człowiek robi coś złego? Czy krzywdzi innych bądź żeruje na ich niedoli? Zapewne niektórzy powiedzieliby, że w tej sytuacji istnieje już taka ewentualność, bo przecież właściciele firm wypłacają sobie pensje nieporównywalnie większe od pensji swoich pracowników. Ludzie, którzy tak uważają, nie biorą jednak pod uwagę jednego, ale za to szalenie istotnego czynnika, a mianowicie ryzyka, jakie ponosi właściciel firmy. Aby lepiej zobrazować to, o czym piszę, posłużę się taką oto historią. Wyobraźmy sobie na przykład kopalnię złota. Firma jak firma. Jej właściciel, chcąc rozpocząć produkcję, musi najpierw zatrudnić pracowników i zawrzeć z nimi umowy o pracę, w których zobowiązuje się płacić im ustaloną sumę pieniędzy za każdy przepracowany dzień, niezależnie od tego, czy pracownicy ci coś wydobędą, czy też nie. Oczywiście na bazie tych umów całe wydobyte złoto oraz dochód z jego sprzedaży, trafiają do niego, czemu ja się jednak nie dziwię. Pracownikowi takiej kopalni właściciel może się jednak wydać tyranem, bo w jego rozumowaniu okrada go poniekąd z owoców jego ciężkiej pracy. Oczywiste jest bowiem, że pracownik nie dostatnie nic więcej poza ustaloną w umowie dniówką, chyba że właściciel zechce zmotywować go do jeszcze solidniejszej pracy premią z wypracowanego zysku. No, ale nie musi tego robić, jeśli nie ma takiego zapisu w umowie. Tak czy inaczej pracownik ten nie zastanawia się nad tym, że właściciel musiał zorganizować i przygotować mu front robót oraz ponieść wszystkie związane z tym koszty. Ryzyko tej inwestycji również jest po stronie pracodawcy, który bez względu na to, czy praca jego pracowników przyniesie mu jakiś zysk, czy też nie, musi wypłacić im ustaloną pensję, na co powinien mieć zawsze zabezpieczone środki.
A czy robi biednym coś złego ten, kto zdobywa ogromną fortunę w wyniku spieniężenia własnego innowacyjnego pomysłu? Moim zdaniem nie. Powiedziałbym nawet, że taka sytuacja jest korzystna dla wszystkich, bo takie innowacyjne rozwiązania, które wchodzą potem na rynek, z reguły ułatwiają lub uatrakcyjniają życie także tym biedniejszym ludziom.
Mitem jest również to, że bogaci ludzie to zamknięta hermetycznie kasta. Badania pokazują coś zupełnie innego. Owszem, prawdą jest, że 1% światowej populacji posiada ponad 90% światowego majątku, ale błędne jest twierdzenie, że są to nieustannie ci sami ludzie. Około 20% populacji w ciągu swojego życia znajdzie się przynajmniej raz w obrębie tej grupy 1% (w dorocznym raporcie Oxfamu poinformowano, że między marcem 2017 a marcem 2018 liczba miliarderów na świecie rosła o 1 osobę co drugi dzień), co oznacza też, że całkiem spora grupa najbogatszych wypadnie w ciągu swojego życia z tej grupy. Co więcej, 70% populacji w ciągu swojego życia znajdzie się przynajmniej raz w obrębie 10% najbogatszych ludzi.
Ostatnią kwestią, jaką chciałbym poruszyć, jest powszechne przeświadczenie, że w miarę tego, jak bogaci się bogacą, biedni biednieją. Jeżeli spojrzymy na statystyki, to faktycznie można odnieść takie wrażenie. Chociaż procentowo biedni faktycznie wciąż tracą, a bogaci zyskują, to trzeba jednak pamiętać, że nieustannie zwiększa się też ilość majątku na świecie, dlatego ci nominalnie biedni, tak naprawdę wcale nie tracą, a nawet zyskują, stając się także nieco bogatsi. Według badań w ciągu ostatnich 40 lat bogaci stali się bogatsi o jakieś 200% (majątek "elity ekonomicznej" rośnie średnio o jakieś 13 proc. rocznie), ale i biedni wzbogacili się w tym samym czasie o jakieś 32%. Tak wiec z każdym rokiem znacząco maleje na świecie liczba ludzi żyjących w skrajnej biedzie.
Na elitarnej liście najbogatszych ludzi świata magazynu "Forbes", na którą trafiają ci, którzy są w stanie wykazać się majątkiem przekraczającym 1 mld dolarów, pięć pierwszych miejsc w 2018 zajęli mężczyźni (w pierwszej setce znalazło się tylko 8 kobiet). Pierwsze miejsce zajął założyciel internetowego sklepu Amazon Jeff Bezos (jako pierwszy człowiek w historii przekroczył barierę 100 mld dolarów majątku, osiągając wynik 112 mld, notując w ciągu roku przyrost majątku o prawie 40 mld). Drugie miejsce zajął współzałożyciel firmy Microsoft Bill Gates. Tym razem jego majątek wyceniono na 90 mld dolarów, czyli o około 4 mld więcej niż rok temu, gdy był na pierwszym miejscu. Trzecie miejsce przypadło inwestorowi i znanemu spekulantowi giełdowemu Warrenowi Buffett, którego majątek wzrósł o 8,4 mld do stanu 84 mld dolarów. Miejsce 4 zajął twórca LVMH oraz właściciel 70 luksusowych marek (np. Dom Perignon, Louis Vuitton, Sephora) Bernard Arnault, który powiększył majątek do poziomu 72 mld dolarów, a miejsce piąte zajął założyciel potężnej grupy odzieżowej Inditex (właściciel m.in. marki Zara) Amancio Ortega. Co ciekawe na liście najbogatszych ludzi świata znaleźli się reprezentanci z 72 krajów, w tym po raz pierwszy także 6 Polaków. Z naszych rodaków w rankingu najwyżej sklasyfikowano rodzeństwo Kulczyków (588. miejsce) z majątkiem, który oszacowano na 3,8 mld dol. W pierwszym tysiącu zmieścił się także Michał Sołowow (729. miejsce z 3,2 mld dolarów) oraz Zygmunt Solorz (859. pozycja z 2,8 mld dolarów).
Podsumowałbym to tak. To, że występują nierówności społeczne, nie oznacza bynajmniej, że panuje związana z tym społeczna niesprawiedliwość. Owszem, jedni posiadając większy od innych majątek, ale taka sytuacja - obiektywnie patrząc - nie jest zła, bo też nie ona sama w sobie prowadzi do ubóstwa innych. Mam nadzieję, że tym tekstem udało mi się obalić kilka mitów i wyjaśnić wam kilka istotnych kwestii ekonomicznych.
Grafika:
Komentarze [1]
2019-05-13 12:03
Bardzo ciekawy tekst. Gratulacje
- 1