Dżem – o książkę za dużo
Szymborska wielką poetką jest. Szymborska Nobla otrzymała. A Ofelia udaje albo nie. Non omnis moriar z miłości – ironia. Prawda, fałsz. Tak, czy nie. Nie, czy tak. A co by było na maturze? Kiszka, po postu kiszka. Aż tu nagle, wśród tych mętnych rozważań na lekcji języka polskiego, uszu moich dobiegły dźwięki wydobywające się jakby wprost z kolegi siedzącego na krzesełku obok. Dźwięki posiadające niezwykłą moc. Cytuję: „Ech, zinterpretowałoby się Ryśka Riedla, co?”. Słowa, które zabrzmiały tak ożywczo, naiwnie i niemal buntowniczo, okazały się prorocze, bo dwa dni później w moje ręce trafiła książka „Dżem. Kilka niedopowiedzianych słów” autorstwa Aldony Zymy.
Książkę przeczytałem szybko. Nie jest za gruba; 150 stron, z czego 1/3 stanowią teksty Dżemu, a reszta to tekst autorski. 150 stron pisanych dużą, rozstrzeloną czcionką, co w zasadzie potraja objętość publikacji. Wszystko można było spokojnie zmieścić na 50 stronach. Nie ma za to żadnych zdjęć. Książkę Zymy można zatem traktować jako pracę naukową, w której tekst musi się sam obronić. Wzrok przyciąga w miarę efektownie wykonana okładka. Czerwony napis „Dżem”, wyraźnie odcina się od czerni tła, a znajdujące się tam: mikrofon i harmonijka wyraźnie sugerują, że każdy prawdziwy fan, który musi mieć wszystko, niezwłocznie powinien zaopatrzyć się i w tę pozycję, bo w innym razie przestanie być prawdziwym fanem. Mówię od razu, psując sobie zaskakującą puentę – nie warto wydawać tych 20 zł.
Pierwsze strony nawet zaciekawiają. Pani Zyma obiecuje we wstępie: ”Znajdziesz za to nowe wiadomości, niepublikowany wywiad, interpretacje tekstów”, a także rozwiązanie problemu, jakim jest przynależność gatunkowa Dżemu, buńczucznie kreując siebie na autorytet muzyczny. Pierwszy rozdział, który zawiera mocno skróconą historię bluesa, nawet bardzo nie odpycha. Solidnie opracowane informacje, bez błędów rzeczowych, przystępnie napisane, ale zarazem w większości powtórzone z różnych encyklopedii, opracowań. Widać, że autorka przed pisaniem przeczytała kilka opasłych książek. Prawdziwa zabawa rozpoczyna się wraz z rozdziałem drugim i umieszczonymi tam interpretacjami tekstów Dżemu. Pani Zyma, absolwentka filologii polskiej, nie może się pozbyć jakiegoś uczniowskiego kompleksu. Pomijając już to, że Dżem do interpretacji jest niełatwy, bo ciężko coś odkrywczego napisać o tekstach, które skomplikowane nie są i których sens potrafi zrozumieć nawet 12-latek. Pani Zyma próbuje jednak i to na poziomie szkolnym, tak pomiędzy gimnazjum a liceum. Niestety, nie wyciąga wniosków, zasypując tylko czytelnika masą oryginalnych „mądrości” w stylu: „Nie ma sensu podejmować prób ratowania związku, jeżeli dwoje ludzie nie pasuje do siebie” albo „Z tekstu wynika, że nie jest już z kobietą, z którą był związany.” Czuję się równie głupio, gdy autorka pisze o Riedlu per podmiot liryczny. Czuję się, jakby ktoś budował przede mną niepotrzebną ścianę obiektywizmu. Najgorsze są jednak sformułowania zaczerpnięte chyba z kiepskich wypracowań ze strony sciaga.pl. „Podmiotem lirycznym jest wokalista”, „Nadawca zwraca się do odbiorcy z problemem...”. Zero oryginalności zarówno w sposobie myślenie, jak i w sposobie zapisu. Książka nie kończy się jednak na interpretacjach. Reklamowane na początku nowe wiadomości, w dużej mierze pochodzą ze książek Skaradzińskiego o Dżemie. Niepublikowany wywiad z Benem Otrębą momentami zaciekawia, lecz jest zdecydowanie za krótki. Jeśli używamy określenia wywiad rzeka, to w przypadku rozmowy przeprowadzonej przez Zymę wypada powiedzieć: kropelka, cieknący kran.
W publikacji „Dżem. Kilka niedopowiedzianych słów” samego Dżemu jest jak na lekarstwo. Trudno odnaleźć w niej ducha twórczości tego zespołu. Trudno odnaleźć cokolwiek interesującego. Nie wiem, po co Aldona Zyma napisała tę książkę. Pod względem artystycznym czy naukowym – totalna klapa. Czyżby dla kasy? W takim razie proponuję czytelnikom, abyśmy napisali książkę, w której opiszemy nasze przeżycia, którym towarzyszyła muzyka Dżemu. Albo stwórzmy, przekraczając wszelkie granice bezczelności, dzieło o smarowaniu kanapek dżemem. Na okładce umieści się wielki, czerwony napis „Dżem”, do tego atrakcyjny podtytuł, np. prywatnie. Doda się jeszcze fotografię mikrofonu i gitary. Sam tekst nie musi być wybitny. Do kieszeni i tak coś wpadnie.
Grafika:
Komentarze [6]
2016-08-17 23:43
Witam Was, może ktoś jeszcze przeczyta ten mój post, no cóż ryzykuję :), tak więc Grzesiek, mam nadzieję,że już jesteś szczęśliwym posiadaczem szukanych pozycji, ja również poszukuje takich tytułów, jak: Aldona Zyma – Dżem kilka niedopowiedzianych słów oraz Edyta Kaszyca – Biała i czarna legenda Ryśka Riedla!!! Oferuję podobnie od 50 do 100 zł za jedną pozycję, ale nie kopię (takie mam) tylko książkę, może być używana, kontakt: batka@interia.eu :) Z góry dziękuję temu, komu będzie się chciało zapakować rzecz w kopertę i pójść na pocztę, a przy okazji zarobić parę grosza :)Pozdrawiam Beata
2014-06-06 09:35
Ktokolwiek ma kopię tej książki w posiadaniu i chciałby ją odsprzedać za 50 – 100 zł (zależnie od stanu) proszę pisać: gregorhtc@gmail.com
Poszukuję także: “Biała i Czarna legenda Ryszarda Riedla” Edyty Kaszycy, ze którą płacę tak same.
Więc jeżeli ktokolwiek posiada któryś z tych tytułów i chce łatwo zarobić krocie – proszę o kontakt:
GREGORHTC@GMAIL.COM
2010-07-29 20:15
Dobra recenzja, przydatna. Rozważałam zakup tej książki, myślałam, że znajdę tam ciekawe informacje na temat zespołu, a to tylko interpretacje tekstów… W dodatku beznadziejne, z tego co widzę. Dziękuję! ;)
2009-11-27 16:24
Zgadzam się z autorem recenzji
2008-04-17 20:35
Bardzo ciekawie napisana recenzja!
2008-04-06 11:13
niestety, teraz z Dżemu robią kiszkę :/
artykuł całkiem dobry.
- 1