Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Earl Hymie Weiss – polski rywal Al Capone   

Dodano 2021-10-12, w dziale inne - archiwum

Polacy mieszkający poza granicami naszego kraju przez dziesiątki, a często setki lat tworzyli w tych krajach małe społeczności, którą dziś zwiemy Polonią. Najwięcej polskich emigrantów w historii osiedliło się jednak w Stanach Zjednoczonych. Pierwsi przybyli do Ameryki Północnej jakieś 12 lat przed "pielgrzymami", którzy dotarli do Massachusetts w 1620 roku. Największa fala emigracji z naszego kraju (ponad 2.2 miliona osób) miała jednak miejsce pomiędzy 1820 i 1914 rokiem. Jednym z takich właśnie emigrantów był też Henryk Wojciechowski, człowiek, którego bał się nawet Al Capone.

/pliki/zdjecia/hym1_0.jpg Wojciechowski urodził się 25 stycznia 1898 roku w Sieradzu. Był synem Walentego oraz Marii. Para wyemigrowała z Polski i osiedliła się w Buffalo (Illinois). Wkrótce Wojciechowscy przenieśli się jednak do Chicago, gdzie zmienili nazwisko na Weiss. Henryk wraz z rodzicami zamieszkał w Chicago w bardzo niebezpiecznej dzielnicy Little Hell (położonej na północy miasta), która była zamieszkiwana głównie przez emigrantów pochodzenia irlandzkiego. Rodzice Henryka zmienili nie tylko nazwisko, ale też i imię swemu synowi. Od tej pory Henryk stał się Earlem (słowo to w j. angielskim oznacza lord). Zapewne chcieli w ten sposób dodać mu otuchy i pewności siebie. Earl nie był jednak łatwym dzieckiem. Już jako nastolatek założył wraz z kolegami swój pierwszy gang, który nazwali gangiem North Side. Młodzi kryminaliści wyspecjalizowali się głównie w ulicznych rozbojach, napadach na sklepy i w kradzieżach samochodów. Zainicjowali też wojnę gazetową, w wyniku której zostali głównymi dostawcami i sprzedawcami gazety codziennej. Na czele tej grupy stanął przyjaciel Earla, Irlandczyk Dion O'Banion (zwany przez lokalnych dziennikarzy„radosnym psychopatą”), późniejszy konkurent Ala Capone. Kiedy nazwisko Earl Weiss zaczęło przewijać się w kartotekach miejscowej policji, również młodemu gangsterowi zaczęli się przyglądać lokalni dziennikarze. To właśnie oni, według wielu przez pomyłkę, nadali mu pseudonim "Hymie", co w lokalnym slangu oznaczało pejoratywne określenie na "Żyda". Wojciechowski, nie przepadał za tym przydomkiem, tym bardziej, że nie był Żydem, a gorliwym katolikiem, który w kieszeniach swego płaszcza poza pistoletem nosił również różaniec.

Kiedy w 1919 roku na obszarze USA wprowadzono prohibicje, czyli zakaz produkcji i dystrybucji napojów alkoholowych, młodzi gangsterzy dostrzegli szansę na zarobienie znacznie większej kasy i wyjście ze swą działalnością poza lokalne podwórko. Wbrew założeniom kongresmena Andrewa Volsteada, prohibicja przyniosła odwrotne skutki od oczekiwanych. Produkcja alkoholu w czasach prohibicji była największa w całej jego historii, a ludzie nigdy potem nie pili go w takich ilościach jak wtedy. Wojciechowski (znany w półświatku jako Hymie Weiss) /pliki/zdjecia/hym2.jpg wpadł wówczas na szalony pomysł nielegalnego przywożenia alkoholu z Kanady (produkcja i dystrybucja były tam legalne) i rozprowadzania go, oczywiście nielegalnie, w USA, co okazało się być prawdziwą żyłą złota. W procederze tym pomagała mu partnerka, mieszkająca w Montrealu aktorka, Josephine Simard. Początkowo współdziałali z gangiem Ala Capone i Johnny'ego Torrio, jednak nie było im po drodze i w roku 1921 zerwali współpracę, stając się rywalami. O'Banion zaczął tym samym napadać na transporty alkoholu przemycane przez inne gangi, w tym i te Ala Capone, co nie mogło ujść jego uwadze. Tak czy inaczej gang North Side rósł z każdym dniem w siłę i zaczął zarabiać wielkie pieniądze, co pozwalało mu korumpować urzędników miejskich i policjantów, za których przyzwoleniem transportowano alkohol i zakładano kolejne rozlewnie. O gangu z północy miasta zaczęło się robić głośno. Mówiono o nich, że to taka paczka kolegów z jednego podwórka, którzy postanowili zasmakować nowobogackiego życia.

W tym samym czasie większość nielegalnych biznesów kontrolował jednak gang Johny'ego Torrio i Ala Capone. Torrio była bardzo czujny i eliminował natychmiast każde potencjalne zagrożenie, a więc tylko kwestią czasu było, kiedy Torio i jego gang wejdą na ścieżkę wojenną z chłopakami z Northside. Wojnę między nimi zapoczątkowało zabójstwo Stephena Wisniewskiego (człowieka Al Capone) przez Hymiego Weissa. Stephen porwał pewnego dnia ciężarówkę z piwem należącą do gangu Northside. Hymie dowiedział się o wszystkim od swoich ludzi i pod pretekstem pokojowego zażegnania konfliktu zaprosił Stephena na przejażdżkę. Wywiózł go nad Jezioro Michigan, gdzie go zastrzelił, po czym jego ciało wrzucił do wody. Od tego momentu gangi zaczęły się zwalczać. O' Banion zaproponował zawieszenie broni pod warunkiem odkupienia Browaru przez Johny'ego Torrio. Włoch przyjął propozycję jednak po przybyciu na umówione miejsce, natknął się na patrol policji, który już tam na niego czekał. /pliki/zdjecia/hym3.jpeg Rozlewnię naturalnie zamknięto, a Torrio jako jej właściciel został aresztowany. Ludzie Torrio nie zamierzali jednak puścić tego O' Banionowi płazem i wydali na niego wyrok śmierci. 10 listopada 1924 roku, w jednej kwiaciarni Irlandczyka, wyrok wykonało trzech ludzi Ala Capone. Pogrzeb szefa gangu, Diona O' Baniona, był na swój sposób niezwykły. Jak informowała ówczesna prasa dziesięć tysięcy osób podążało ulicami za karawanem wiozącym jego trumnę, a ponad dwadzieścia tysięcy było obecnych podczas pochówku na cmentarzu Mont Caramel. Co ciekawe, w ostatniej drodze towarzyszyli mu także Al Capone i Johny Torrio, którzy zlecili na niego zamach.

Po śmierci Irlandczyka na czele gangu North Side stanął Wojciechowski, którego głównym celem stało się naturalnie pomszczenie śmierci swojego przyjaciela. I tak początkiem stycznia 1925 roku zorganizował pierwszy zamach na Ala Capone. Wraz z dwoma członkami swego gangu otworzył ogień do wysiadającego ze swojej limuzyny Ala. Niestety, cel nie został osiągnięty, bo w zamachu ucierpieli tylko szofer oraz osobisty ochroniarz Capone. Zamachowcy osiągnęli tylko tyle, że od tej pory Al Capone zaczął jeździć po mieście wyłącznie opancerzonymi pojazdami. Dwa tygodnie po nieudanym zamachu na Ala Capone przyszła kolej na jego kompana z gangu - Torrio. Hymie, znów z dwójką kompanów, zaczaił się na Johny’iego pod jego domem. Jednak kolejny napad także się nie powiódł. Drugi z Włochów został jedynie lekko ranny, a przed niechybną śmiercią uratował go wóz wywożący brudną bieliznę, który spłoszył zamachowców. Ale efekt, choć z pewnością nie taki, jakiego oczekiwał Hymie, został w pewnym sensie jednak osiągnięty. Torrio wystraszył się na tyle, że postanowił odejść z gangu na "emeryturę" i w popłochu wyjechał do Włoch.

/pliki/zdjecia/hym4.jpg Rok później, dokładnie 20 września 1926 roku, Weiss przeprowadził kolejny zamach na Capone. Tym razem cel jadł obiad w restauracji Hawthorne Inn w Cicero, Illinois. W pewnym chwili pod lokal podjechało 10 aut. W każdym z nich siedzieli żołnierze North Side, którzy otworzyli ogień z różnego rodzaju broni w kierunku witryny. Ostrzał trwał bez przerwy. Setki naboi wystrzelonych przez gang Weissa zniszczyły restauracje, zaparkowane w pobliżu auta oraz raniły przypadkowych ludzi. Al Capone przeżył tylko dlatego, że jego najbliższy ochroniarz, Frank Rio, osłonił go swoim ciałem. Kiedy strzały ucichły, gangster ukrył się w swojej kryjówce na obrzeżach Chicago. Capone zapytany po fakcie przez lokalnych dziennikarzy, kto stał tym razem za zamachem na jego osobę, odpowiedział: "Czytajcie nekrologi. Tam niedługo znajdziecie odpowiedź". I tak właśnie się stało. Kilka tygodni później ludzie Ala Capone zaczaili się na Hymiego Weissa w tym samym miejscu, gdzie swego żywota dokonał jego przyjaciel Dion O' Banion. W wyniku sekcji ustalono 10 ran od kul z różnego rodzaju broni. W chwili śmierci Earl "Hymie" Weiss miał 28 lat. W kieszeniach jego płaszcza, oprócz rewolweru, sporej ilości gotówki oraz listy sędziów przysięgłych, znajdował się oczywiście różaniec. Na pogrzebie, podobnie jak w przypadku O' Baniona, karawan wiózł trumnę z brązu, a za nim podążał kondukt złożony z 16 wypełnionych po brzegi kwiatami aut. Niedługo po śmierci Earla wojna dwóch chicagowskich gangów dobiegła końca. Na krótko władzę w North Side przejął jeszcze George Moran, ale skończył on podobnie jak jego poprzednicy. Strzelaninę, która wywiązała się pomiędzy ludźmi Morana a Ala Capone nazwano Masakrą w dniu Świętego Walentego. Warto dodać, że trzej najwięksi gangsterzy okresu prohibicji w Chicago spoczywają dziś na tym samym cmentarzu. Tak Al Capone pozbył się najgroźniejszego rywala. Po latach i on stanął jednak przed sądem i został skazany na 11 lat więzienia za oszustwa podatkowe. /pliki/zdjecia/hym5.jpgA swoją drogą zaciekawił mnie fakt, że został pochowany na cmentarzu Mount Carmel w Hillside Illinois, czyli tym samym, na którym spoczął Wojciechowski.

Henryk Wojciechowski, to z pewnością postać nietuzinkowa. Z jednej strony gangster, człowiek bezwzględny, wyrafinowany morderca, ale z drugiej strony katolik, gorliwej wiary, który nigdy nie opuszczał niedzielnej mszy, zawsze nosił przy sobie różaniec i modlitewnik. W Chicago mówiono, że nigdy nie opuszczał domu bez broni i różańca. Hymie Weiss to imigrant, który nie tylko potrafił zasymilować się z tamtejszym środowiskiem, ale też przejąć nad nim władzę, stając się głównym konkurentem samego Ala Capone, który, co potwierdzają liczne dokumenty, wyraźnie się go bał.

Grafika:

Oceń tekst
Średnia ocena: 5 /10 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek
Hush 9hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry