Jak pisać, by zostać docenionym?
W trakcie naszego życia mamy kontakt z wieloma różnymi książkami, poczynając od niechętnie czytanych lektur szkolny, a kończąc na dziełach, które pozostają w naszej pamięci przez całe lata. Ja czytam chętnie i bardzo dużo, dlatego chyba was nie zaskoczę, gdy napiszę, że w czasie ostatnich wakacji postanowiłam nie zaniedbywać swej pasji i przeczytać co najmniej kilka kolejnych inspirujących i intrygujących pozycji. Jeśli czytaliście już moje teksty, to zapewne zwróciliście uwagę, że fascynuje mnie tematyka kryminalna, dlatego po raz kolejny sięgnęłam po literaturę tego gatunku. Uwielbiam również literaturę grozy, a gdyby tak ktoś z was zapytał mnie o mojego ulubionego autora tego gatunku, to bez chwili zawahania powiedziałabym, że jest nim sam król tego gatunku, Stephen King.
Jego książka po raz pierwszy wpadła mi w ręce, gdy miałam zaledwie 12 lat. Była to debiutancka powieść tego autora zatytułowana „Carrie”, która ukazała się na świecie w 1974 roku. Stephen opowiedział w niej historię pewnej nieśmiałej, odrzuconej przez rówieśników, ale obdarzonej paranormalnymi zdolnościami dziewczyny. Książka ta tak niesamowicie mnie wciągnęła, a świat wykreowany w niej przez Kinga i jego niezwykła umiejętność budowania atmosfery grozy tak mnie zafascynowały, że do dziś nie potrafię się z tej fascynacji wyzwolić. Powiem więcej, moja fascynacja tym autorem z biegiem lat nie słabnie, a wręcz przeciwnie. Uwielbiam jego pierwsze powieści „Miasteczko Salem”, „Lśnienie”, „TO”, „Martwa strefa”, „Mroczna wieża”, „Zielona Mila”, czy “Skazani na Shawshank”. Często łapię się również na tym, że gdy próbuję zabrać się za czytanie powieści innych autorów, to moje uwielbienie dla Kinga bierze niestety (a może nie) górę. Nie inaczej było i w czasie tych wakacji. Oczywiście udało mi się co prawda przeczytać kilka innych świetnych pozycji, ale kolejny raz zaczytałam się w książkach Kinga (nawiasem mówiąc w prywatnej biblioteczce mam już grubo ponad 60 pozycji, a sporą część z nich stanowią powieści tego właśnie autora), a po niektóre sięgnęłam kolejny raz z rzędu. A swoją drogą to niezwykłe, że są takie książki, które nie dają spokoju i można je czytać wiele razy. Ba, za każdym wywierają na nas wrażenie i fascynują nie mniej, niż przy pierwszym czytaniu. Powieści Kinga zdecydowanie należą do takich właśnie pozycji. Czytałam, że od dziecka marzył o tym, by zostać pisarzem i pisać historie. Zasłynął zaś jako autor horrorów, choć warto też dostrzec, że z czasem jego styl ewoluował, gdyż w pewnym momencie życia zaczął też pisać powieści fantastyczne i dramaty psychologiczne. Dziś to najsłynniejszy pisarz na świecie, który dorobił się ogromnego majątku, a każda jego nowa powieść trafia natychmiast po premierze na szczyty list bestsellerów, po czym największe na świecie wytwórnie filmowe zaczynają bić się o prawa do jej ekranizacji. Czym jednak King zasłużył sobie na tak wielką popularność?
Wielu uważa, że swoje literackie sukcesy zawdzięcza nie tylko talentowi, ale też problemom, z którymi mierzył się od dzieciństwa. Kiedy miał ledwo 2,5 roku jego ojciec porzucił rodzinę. Nellie King (matka pisarza) zaczęła podróżować z dziećmi po całych Stanach i często musiała pracować na 3 etatach, aby utrzymać rodzinę. W końcu po długiej tułaczce osiadła w Durham, gdzie zaopiekowała się swoimi schorowanymi rodzicami. 11 letni wówczas Stephen uwielbiał czytać książki i oglądać filmy, niekoniecznie te najlepsze. Historie fabularne fascynowały go tak bardzo, że zaczął wymyślać i zapisywać własne. Nie mógł jednak zbyt liczyć na wsparcie tej swojej pasji przez matkę, bo jej nie było po prostu na to stać (w wieku 13 lat dostał jednak od niej na Gwiazdkę maszynę do pisania). To była dla niego potężna motywacja. Jak szalony zaczął na niej pisać swoje pierwsze opowiadania, jedno po drugim i wysyłać je regularnie do wydawców różnych czasopism, ale przez długi czas żadne z tych pism nie wykazało choćby najmniejszego zainteresowania jego tekstami. W końcu mu się jednak udało i jedna z gazet opublikowała jego opowiadanie "Byłem nastoletnim rabusiem grobów", z czego był bardzo dumny. Mijały kolejne lata. Gdy stał się już mężczyzną, poznał swoją wielką miłość Tabithę Sprucei, która urodziła mu córeczkę. Jeśli myślicie, że wtedy jego los odmienił się na dobre, to jesteście w błędzie. Niby oboje znaleźli pracę (on najpierw pracował w pralni miejskiej, a potem jako nauczyciel), ale zarabiali marnie. King oczywiście dorabiał, pisząc opowiadania dla magazynów dla panów, ale tylko niektóre z nich udało mu się sprzedać. Ze zmartwienia i zgryzoty popadł wtedy w depresję i alkoholizm. Dzięki ogromnemu wsparciu żony, wiernej towarzyszki życia, udało mu się jednak wyjść z tego dołka. To ona też wyjęła pewnego dnia z kosza wyrzucony przez Stephena tekst opowiadania, przeczytała je, a następnie namówiła go, bo rozwinął je w powieść, co okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż otworzyło mu drzwi do kariery i to prawie na oścież. Co prawda za pierwsze wydanie tej powieści zarobił zaledwie 2,5 tysiąca dolarów, ale gdy powieść ta w krótkim czasie stała światowym bestsellerem, to wydawnictwo zaproponowało mu kolejne wydanie, ale już za 400 tysięcy dolarów. To był przełom w jego życiu, który pozwolił mu porzucić pracę w szkole i zająć się wyłącznie pisaniem. Debiut jak marzenie.
Historia życia niekwestionowanego króla literatury grozy rzuca w pewnym sensie odrobinę światła na jego literackie dokonania, ale raczej nie wyjaśnia, dlaczego jego literatura jest tak wyjątkowa. Jego doświadczenia, zgromadzone w trudnych latach dzieciństwa i młodości, to jednak tylko jedna strona medalu. Drugą była z pewnością głęboko w nim zakorzeniona pasja, której oddawał się przez lata bez reszty, dbając przy tym nieustannie o swój humanistyczny i literacki rozwój, a wszystko to wspierał odwagą, ambicją i nieustępliwą walką, bo od dziecka marzył by wejść na sam szczyt.
W tej branży często jest tak, że młody autor, gdy jego debiut zostanie przychylnie przyjęty, zostaje szybko zaszufladkowany przez wydawnictwo jako twórca konkretnego gatunku. Za tym stoi głównie interes tego wydawnictwa, które tym samy zmusza autora do pisania w tym samym gatunku kolejnych powieści, bo obawia się, że próba napisania przez autora czegoś w innym gatunku, może nie wypalić, a tym samym może im przynieść jedynie straty. Stephen został zapewne postawiony w podobnej sytuacji i bez wątpienia był również zmuszany przez wydawców do pisania literatury fantasy i horrorów, które uwielbiał, ale nie stronił od pisania innych gatunków, w tym powieści science fiction, a nawet takich, które postrzegane są przez krytyków jako dramaty psychologiczne czy też powieści obyczajowe. King lubił i nadal lubi zmieniać gatunki, co nie przeszkadzało mu nigdy, by każda kolejna jego powieść wzbudzała zainteresowanie i lądowała na liście światowych bestsellerów. Kolejna sprawa to bohaterowie jego powieści, którzy są zawsze niezwykle precyzyjnie dopracowani. To wręcz niezwykłe jak ci z reguły bardzo zwyczajni ludzie, którzy borykają się często z takimi samymi problemami jak wielu innych ludzi, nieoczekiwanie dla nich samych znajduje się w pewnym momencie w sytuacjach ekstremalnych, w których zaczynają mierzyć się z czymś często nierzeczywistym, czego kompletnie nie rozumieją. Wielu krytyków dostrzega oczywiście w twórczości Kinga liczne autobiograficzne odniesienia (np. „Lśnienie” - opowiada o alkoholizmie i życiowym niespełnieniu, „Carrie” - o dręczeniu i szykanowaniu w szkole, a „Smętarz dla zwierząt” - o wielkiej tęsknocie za kimś ważnym, kogo straciliśmy). Nawiasem mówiąc King w 2001 roku sam dokonał analizy swojego literackiego warsztatu, publikując autobiograficzną książkę, napisaną w formie przewodnika „Jak pisać. Pamiętni rzemieślnika”. To bardzo interesująca lektura, z którą koniecznie powinni zaznajomić się wszyscy początkujący literaci. Wśród wielu bardzo ciekawych uwag i podpowiedzi mnie urzekła taka oto myśl: „Pisanie to jak praca przy wykopaliskach. Odnaleziona skamieniałość jest już uformowana, ale trzeba ją „wydobyć” oraz oczyścić ze zbędnego osadu”. Na koniec pozwolę sobie jeszcze dodać, że według wielu krytyków King uwielbiany jest także przez czytelników za swój nieformalny język, przenikliwość, dbałość o szczegóły i kontynuacje introspekcji (wiele powieści, które z pozoru wydają się kompletnie niezwiązane ze sobą, łączą drugoplanowi bohaterowie, fikcyjne miasta, albo odniesienia do wydarzeń z poprzednich książek).
Nie wiem, czy udało mi się wystarczająco wyjaśnić wam, drodzy czytelnicy, dlaczego książki tego autora są tak niezwykłe, ale jestem absolutnie przekonana, że kiedy już zdecydujecie się otworzyć którąkolwiek z jego powieści, to zostaniecie z nim na zawsze. Tak właśnie było ze mną. Kiedy zaczęłam czytać jego pierwszą książkę, nie przypuszczałam, że świat, który tam kreował wciągnie mnie tak bardzo, iż nie tylko nie będę chciała go opuszczać, ale co pewien czas zapragnę do niego wrócić. Myślę, że absolutnie każdego czytelnika musi zachwycić jego umiejętność analizowania najtrudniejszych problemów rodzinnych i łatwość wyciągania ich na światło dzienne. Za czym stoi zawsze jednoznaczne przesłanie autora: Jeżeli krzywdzisz, zostaniesz zauważony, bo nic nie można na zawsze zamieść pod dywan. Fascynować może też jego umiejętność łączenia zwyczajnych ludzi z czymś nadprzyrodzonym, przeklętym, a niekiedy wręcz przerażającym oraz umiejętność tworzenia i nakręcania spirali grozy. Wielu recenzentów uważa jednak, że Kingowi wcale nie chodzi o to, by straszyć czytelników. On próbuje tylko w swoich powieściach obnażyć człowieka z tego, co jest mu immanentne, ale i najtrudniejsze do pokazania (chciwość, zazdrość itp.). Co ciekawe akcja jego powieści rozgrywa się w pozornie zwyczajnych miejscach, ale ku naszemu zaskoczeniu przekonujemy się, że w każdym z takich miejsc, mimo tej jego pozornej zwyczajności, może wydarzyć się absolutnie wszystko. Często lubi też przemawiać głosem najbardziej niewinnych istot, które same nie mogą jeszcze otworzyć ust. Nie boi się wyrażać swoich poglądów w obronie życia ani też krytykować uzależnień. Świetnie wykorzystuje też całą gamę emocji i żongluje nimi jak wytrawny artysta cyrkowy. Od wielkiej radości i wzruszenia przez niepokój i lęk, aż do przerażenia, które nie pozwoli nam w nocy zmrużyć oka. Mnie chyba najbardziej podoba się przesłanie jego powieści. Prawie w każdej zwraca uwagę, że nikt, kto krzywdzi innych, nie może czuć się bezpieczny i bezkarny, podobnie jak i to, że dobro jest bezinteresowne i warto je nie tylko krzewić, ale się nim także dzielić, bo ono powraca i zawsze pociąga za sobą inne cnoty.
Wszystko, co napisałam, ma oczywiście wpływ na postrzeganie twórczości tego autora, ale chyba nadal nie wyjaśnia do końca tego, dlaczego każda powieść Kinga stawała się tuż po premierze powieścią kultową (a trzeba wam wiedzieć, że jest pisarzem niezwykle płodnym). Może sprawdzicie to sami, sięgając po jedną z jego powieści?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?