Energia jądrowa jedyną szansą dla Polski?
Elektrownie jądrowe funkcjonują na świecie od roku 1954, gdyż wtedy to w Obninsku (100km od Moskwy) uruchomiono elektrownie APS -1. Wytwarzają energię elektryczną na skutek rozszczepienia jądra uranu. Są o wiele wydajniejsze od elektrowni konwencjonalnych, w których energia elektryczna wytwarzana jest z paliw kopalnych i niekonwencjonalnych, w których wykorzystuje się odnawialne źródła energii. Ponadto elektronie konwencjonalne emitują do atmosfery ogromne ilości CO2, co nie tylko niszczy środowisko, ale też radykalnie zwiększa koszty ich użytkowania, bo każdy kraj, który z nich korzysta, musi rokrocznie płacić bardzo wysokie kary za przekraczanie dopuszczalnych limitów. Mając na uwadze bardzo szybki wzrost zapotrzebowanie na energię i porównując koszty uzyskania tejże oraz emisję do środowiska substancji bardzo niebezpiecznych dla ludzkiego zdrowia, ewidentnie widać, na co należałoby postawić. Skoro tak, to powiedzcie mi, dlaczego energia jądrowa nie znalazła do tej pory swego miejsca w Polsce, tak jak u naszych sąsiadów?
Z najnowszych badań Millward Brown wynika, że 48% moich rodaków jest absolutnie przeciwnych budowie w Polsce elektrowni atomowej. Odmienną opinię zadeklarowało 42%, a 10% nie ma w tej kwestii żadnego zdania. Przeciw jest aż 62% kobiet i 32% mężczyzn. Przeciw jest również większość osób żyjących na obszarach wiejskich i w miastach do 100 tysięcy mieszkańców.
Argumentów oponentom oczywiście nie brakuje. Boją się przede wszystkim zagrożenia związanego z niekontrolowaniem uwolnieniem się potężnej energii jądrowej z powodu awarii, zamachu terrorystycznego lub kataklizmu naturalnego, co w historii energetyki jądrowej na świecie zdarzyło się już kilkakrotnie i spowodowało niewyobrażalne katastrofy ekologiczne. Boją się również, że energia atomowa, wbrew zapewnieniom ekspertów, nie zapewni nam jednak niezależności energetycznej, ponieważ będziemy musieli importować uran, a jego ceny w ostatnich latach rosną w zastraszającym tempie. Ale chyba największe obawy wzbudza składowanie odpadów radioaktywnych, które mogą być niebezpieczne dla ludzi jeszcze przez setki lat.
Zwolennicy energetyki jądrowej zwracają jednak uwagę, że elektrownie jądrowe mają mimo wszystko więcej zalet i możemy sobie kupić obecnie najnowocześniejsze elektrownie, które zapewniają najwyższe standardy bezpieczeństwa. Ich zdaniem energetyka jądrowa jest tania i ekologiczna i daje nam szansę na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. Korzystanie z tej energii pozwoli nam także ograniczyć emisję CO2 do atmosfery, a zatem będziemy mieć nie tylko czystsze środowisko, ale i nie będziemy musieli płacić horrendalnych kar za stałe przekraczania ustalonych limitów. Zaoszczędzimy też na kosztach transportu paliwa, bo w jednym transporcie zapewnimy sobie dostawę surowca na cały rok. Gospodarczo zyskamy także na technologiach, które otrzymamy w pakiecie wraz z zakupem elektrowni. A co nie mniej ważne jednocześnie będziemy przecież mogli korzystać z innych źródeł pozyskiwania energii.
Wiele sąsiadujących z nami krajów korzysta już z takiej energii od lat, bo ich mieszkańcy uważają, że jest bezpieczna i daje możliwości, a przy tym decyduje o prestiżu państwa, tak, jak np. metro o prestiżu miasta. W zeszłym roku działało na świecie 436 reaktorów. Co na to Polacy? Czy świadomi wzrastającego z roku na rok zapotrzebowania na energię, zdecydują się wreszcie wejść w erę energetyki atomowej? Krzysztof Tchórzewski, minister energii, powiedział, że w Polsce kończą się już pracę nad przygotowaniem projektu, w którym omówione mają zostać szczegółowo pomysły rozwoju polskiej energetyki. Według niego Polska musi sięgnąć do energii atomowej, a pierwszy blok takiej elektrowni musi powstać w nieodległej przyszłości (mówił o swojej kadencji). Bardzo ważne są oczywiście koszty budowy (szacunkowy koszt budowy jednej elektrowni atomowej wynosi około 12 mld euro), ale minister uważa, że tak naprawdę problemem nie są koszty, tylko politycy. Dlaczego tak sądzi?
W okresie budowy pierwszych reaktorów w Polsce może przecież dojść do wielu zmian na scenie politycznej. Mogą się też zmienić poglądy na sposób pozyskiwania energii. Według założeń to jednak politycy muszą zapewnić bezpieczeństwo energetyczne państwa i muszą podjąć te wiążące decyzje. Chodzi w końcu o strategię energetyczną państwa. A politycy jak to politycy, rzadko są jednomyślni. Jedni popierają projekt ministra, uważając, że energia jądrowa zapewni nam bezpieczeństwo na polu energetyki przez bardzo długi okres, ale nie brak również i takich, którzy uważają, ze nasza energetyka powinna nadal bazować prawie wyłącznie na paliwach kopalnych (w tej chwili aż 96% energii elektrycznej produkowanej w Polsce pochodzi z paliw kopalnych, a pozostałe 4% z odnawialnych źródeł (elektrownie wodne, wiatrowe i na biomasę).
Minister Tchórzewski zaznacza, że decyzja musi zostać podjęta w ciągu najbliższych 2 lat. Zakłada, że około 2020 roku zacznie pracę w Polsce pierwsza elektrownia atomowa. To, czy faktycznie powstanie, gdzie zostanie zlokalizowana i kiedy dokładnie to nastąpi, na razie nie wiadomo. Budowa polskiej elektrowni atomowej, która przynajmniej częściowo rozwiązałaby wymienione wyżej problemy, to na razie tylko plany i pobożne życzenia. To też gigantyczne przedsięwzięcie, które wymaga czasu i pieniędzy, ale przede wszystkim… jednomyślności Polaków, a tej nie ma.
Większość Polaków jest ciągle na nie, obawiając się zarówno budowy elektrowni jądrowych, jak i lokalizowania składowisk odpadów toksycznych w pobliżu swoich miejsc zamieszkania. Coś mi się więc wydaje, że i tym razem nie uda się podjąć żadnej wiążącej decyzji i wdrożyć planu budowy w życie. W 2016 roku resort energii podał już plan, który ma być zrealizowany w ciągu najbliższych 10 lat. Według niego w Polsce ma powstać 2 elektrownie jądrowe, które mają produkować docelowo 10% całości energii. Celem polskiego projektu jądrowego jest ponadto zapewnienie przewidywalnej ceny energii elektrycznej, dzięki wykorzystaniu tzw. zeroemisyjnej technologii.
Czy tego chcemy, czy nie, powinno się to tak zakończyć, bo prawda jest taka, że nie mamy innej alternatywy. Bez energii jądrowej w Polsce już niebawem po prostu zabraknie prądu. Biorąc pod uwagę rosnące zapotrzebowanie na energię i politykę klimatyczną UE, musimy więc postawić na energię jądrową, dążyć do redukcji emisji CO2, budując wysokosprawne, nowoczesne jednostki węglowe i rozwijać również bezemisyjne źródła energii, jak np. farmy wiatrowe.
Co z tego wyjdzie? Zobaczymy już wkrótce. Skoro jednak cały świat korzysta od tylu lat z tej energii, to dlaczego my mamy się jej nieustannie bać?
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?