Faceci są jacyś inni?
Jakiś czas temu do kin trafił najnowszy film Marka Koterskiego pt. „Baby są jakieś inne”. Okazuje się, że film ten, który w zabawny sposób obnażył wady i przywary kobiet, nie przypadł paniom specjalnie do gustu. Ostatnio w magazynie „Pani” ukazał się tekst, sygnowany przez kilka znanych Polek (Boczarska, Młynarska, Czubaszek, Glinka, Pieńkowska), które postanowiły w rewanżu obnażyć główne wady mężczyzn.
Autorki tekstu zaczynają mocno, od frontalnego ataku. Na początek pojawia się zarzut, iż dzisiejszy mężczyzna jest niczym małe, niezdecydowane dziecko. Zdaniem autorek faceci boją się odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji. Czy faktycznie tak jest? Moim zdaniem, nie. Na czele wielu państw stoją przecież mężczyźni. Nie wydaje mi się, aby ludzie, którzy wybierają swoich przywódców, powierzali taką odpowiedzialność niezdecydowanym fajtłapom, którzy nie potrafią podjąć odpowiedzialnych decyzji. Ba, nazywanie mężczyzny „głową rodziny” też chyba nie wzięło się z niczego. W końcu to mężczyźni przez setki lat zajmowali się pracą i zapewnianiem bytu rodzinie. Dziś nie jest znowu tak inaczej. Mężczyźni nadal znacznie częściej niż kobiety prowadzą wszelakie biznesy lub obejmują kierownicze i dyrektorskie posady. Czy nie oznacza to, że faktycznie potrafią być pewni siebie, konkretni i odpowiedzialni? Typ „ciepłe kluchy” to dziś prawdziwa rzadkość.
Użalający się nad sobą, płaczliwy misiek. I tu zaczyna się cała seria zarzutów, których celem jest udowodnienie postawionej przez nie tezy, że kobieta jest znacznie silniejsza od faceta i potrafi znacznie więcej znieść. Pierwszy z przytoczonych przez panie przykładów to oczywiście poród. Podobno mężczyzna nie byłby w stanie wytrzymać bólu, jaki towarzyszy narodzinom dziecka. Czy to aby nie nazbyt śmiała teza? W końcu nie możemy tego wiedzieć, bo przecież żaden mężczyzna jeszcze dziecka nie urodził. A obraz mężczyzny użalającego się rzekomo nad swoim byle katarem czy skaleczeniem też wydaje mi się być mocno naciągany. Nie spotkałem jeszcze faceta, który płakałby po byle urazie jak małe dziecko. Mężczyźni naprawdę potrafią wiele znieść. Żołnierze walczą na wojnach do końca nie zwracając najmniejszej uwagi na odniesione rany. Sportowcy grają, mimo poważnych nie raz urazów. Faktem jednak jest, że kobiety bardzo dobrze radzą sobie z bólem. Tak więc moim zdaniem nie można z góry zakładać, że kobieta jest bardziej wytrzymała na ból od mężczyzny. Każdy z nas ból przeżywa inaczej – jeden płacze po lekkim obiciu nogi, a drugi będzie biegał nawet ze złamaną kością piszczelową. Generalizowanie wytrzymałości z podziałem na płci to dla mnie żaden argument.
Nie od dzisiaj wiadomo, że kobiety i mężczyźni nieco inaczej postrzegają otaczającą nas rzeczywistość. Kobiety są znacznie bardziej emocjonalne i empatyczne. Wszystkie przeżycia starają się natychmiast dogłębnie zanalizować, rozkładając je na czynniki pierwsze, a każdy, nawet ten najmniejszy szczegół, jest dla nich niezwykle istotny. Dla większości mężczyzn świat jest natomiast znacznie prostszy. Wszystko jest albo białe, albo czarne. Mężczyzna nie szuka nigdy stanów pośrednich. Tę cechę, autorki tekstu, określiły jako kolejną dokuczliwą wadę mężczyzn. Zarzut, iż mężczyzna nie potrafi się pewnych rzeczy domyślić, klasyfikuje faceta gdzieś na poziomie maszyny, która rozróżnia tylko liczby 0 i 1, czyli działa w systemie zero jedynkowym. No cóż. Ja widzę raczej więcej pozytywów płynących z takiego właśnie postrzegania świata. W końcu po co rozdrabniać się i szukać sensu tam, gdzie go raczej nie ma? Wydaje mi się, że dzięki właśnie takiemu postrzeganiu świata, mężczyzna w wielu sytuacjach życiowych ma łatwiej. Owszem, rodzi to pewne nieporozumienia (najczęściej na linii on-ona), ale tak chyba musi być. Wydaje mi się, że dobrze jest tak, jak jest. Kobiety powinny być bardziej wrażliwe, natomiast mężczyźni powinni trzeźwo patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. Może, zamiast wypominać mężczyźnie, że „niczego nie potrafi się domyśleć”, lepiej zaakceptować fakt, ze on taki już po prostu jest? Myślę, ze dzięki temu można by uniknąć wielu niepotrzebnych kłótni i nieporozumień.
Wieczny chłopiec? To kolejny zarzut, jaki wspomniane panie postawiły nam, facetom. Akurat w tym wypadku muszę im jednak przyznać rację. Każdy mężczyzna, choćby był nie wiadomo jak twardym facetem z zasadami, ma w sobie coś z małego dziecka. Widać to w wielu sytuacjach (np. gdy bawi się kolejką swojego synka). Jednakże warto się zastanowić, czy ten „dziecięcy pierwiastek” w duszy przedstawiciela płci brzydszej, jest faktycznie bardziej wadą, czy może jednak zaletą? Z jednej strony jest to urzekające i miłe, jednak, jak mówią kobiety, w końcu staje się nieznośne. Kiedy? Otóż wtedy, gdy facet wydaje swoje ostatnie pieniądze na nowy gadżet, o którym od zawsze marzył i który sprawi mu dziką radość. Ale z drugiej strony, czy kobiety nie robią tak samo? Przecież to właśnie one są mistrzyniami zakupów i to one potrafią bez zmrużenia oka wydać mnóstwo pieniędzy na ubrania, kosmetyki i inne absolutnie niezbędne „przedmioty codziennego użytku”, które – jak się niebawem okazuje – stają się „przedmiotami codziennego nieużytku” i zwyczajnie zagracają domowe szafy. Mężczyzna potrafi też, niczym mały chłopiec, emocjonować się czymś tak banalnym w rozumieniu kobiet, jak mecz piłkarski. Często postrzegane jest to przez panie jako objaw niedojrzałości. Ja jednak uważam, że tak nie jest. Mecz jest czymś takim, co pozwala mężczyźnie rozładować emocje i zrzucić z siebie całą negatywną energie. Przecież facet to nie kamień i swoje uczucia też ma. To, że rzadko je okazuje, nie znaczy przecież, że ich nie posiada. A taki mecz i cała otoczka ruchowo-dźwiękowa, wykonywana przez zainteresowanego meczem mężczyznę, pozwala mu rozładować wszystkie skumulowane w nim negatywne emocje. Tak już jest: kobieta potrafi zapłakać nad kartonową katastrofą Hanki Mostowiak, a mężczyzna krzyczy po każdym fatalnym zagraniu reprezentanta Polski. Tak więc… Mężczyzna małym chłopcem? Owszem, to prawda, ale drogie panie, czy to coś złego?
Warto zauważyć, że same autorki tekstu w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że mężczyzna, z tym swoim „innym” postrzeganiem świata, jest mimo wszystko kobiecie potrzebny. Kiedy? Okazuje się, że głównie wtedy, kiedy kobieta ma już dość innych kobiet… Zaskakujące jest to, że według autorek tekstu przychodzi w końcu taki moment w życiu kobiety, w którym ma ona dość plotek i pogaduszek z przyjaciółkami. Wtedy zaczyna rozglądać się za mężczyzną, dla którego wszystko wydaje się oczywiste i który nie szuka drugiego dna. I tak dochodzimy do tego, co siedzi w mojej głowie od momentu, kiedy zacząłem pisać ten tekst. Zarówno mężczyzna jak i kobieta mają bez wątpienia swoje wady ale nie brakuje im i zalet. Feministki mogą więc spokojnie sobie krzyczeć, że też chcą zjeżdżać co rano do kopalni i wydobywać węgiel na przodku, a mężczyźni mogą nadal kpić sobie z umiejętności prowadzenia samochodów przez kobiety. No i co z tego wynika? Nic. Efekt końcowy zawsze będzie taki sam: my nie potrafimy bez siebie żyć. Nie po to Bóg stworzył dwa „rodzaje” ludzi (kobieta i mężczyzna), aby ci żyli oddzielnie i prowadzili na Ziemi wojny wenusjańsko-marsjańskie. Czy warto więc toczyć spory o to, że mężczyzna nie jest zbytnio uczuciowy i nigdy nie domyśli tego, co kobieta ma na myśli. Drogie Panie! Nie wyolbrzymiajmy swoich wad. Może lepiej nauczymy się po prostu akceptować swoją odmienność i starajmy się żyć razem w zgodzie.
Grafika:
Komentarze [8]
2012-10-10 20:11
miło mi się to czytało :) pozdrawiam
2011-12-04 00:02
bardzo dobre argumenty :) jak dla mnie przykład prezydenta jako przeciwieństwa fajtłapy średnio trafiony (zwłaszcza że ma sztab doradców do pomocy w podejmowaniu decyzji), ale reszta świetna. Jeszcze jedno: facet zachowujący się jak mały chłopiec – ok, ale tylko CZASEM i przede wszystkim umiejący zachować się dojrzale gdy sytuacja tego wymaga… ;)
2011-11-28 22:42
Mimo, że jestem kobietą, śmieszą mnie żarty np. przytoczone przez fenrira:) Nie ma się co przejmować, trochę dystansu :)
A artykuł bardzo trafny :)
2011-11-28 19:28
Bardzo fanjy artykuł, choć zauważyłem kilka literówek, np. “kosmetyki i inne absolutnie niezbędneM” i “Na początek pojawia się zarzutU”.
PS. Czy nie myślałeś o wysłaniu swoich “wypocin” do readakcji magazynu “Pani”?
2011-11-27 21:40
Kocham mniej lub bardziej wysmakowane żarty szowinistyczne np. Co robi kobieta w przedpokoju? -Ma za długi łańcuch. Albo dlaczego kobieta ma krótsze stopy? Żeby miała bliżej do zlewu.
Ahh… i od razu lżej na duszy :] Poza tym tekst świetny! Męska szóstka ode mnie!
2011-11-27 11:25
dobry zasięg Wi-Fi w kuchni Agape? :>
2011-11-25 23:11
akurat te ciągłe teksty o kobietach przykutych do zlewozmywaka mnie jakos czasem drażnią...
2011-11-25 20:29
Wszystko w porządku, ale jeśli choć raz jeszcze usłyszę “do garów!”, to zacznę myśleć stereotypowo :)
- 1