Geniusz obdarzony umysłem godnym Leonarda
Naukowcy, którzy swoimi pomysłami i wynalazkami wyprzedzają swoją epokę, z reguły nie mają łatwo. Nikt ich nie rozumie, a wielu uważa ich wręcz za szaleńców. Jedną z takich właśnie postaci był Nikola Tesla. Dla współczesnych człowiek legenda, którego możemy spotkać w komiksach o superbohaterach walczących ze złem. Jeśli nie słyszeliście o nim wcześniej, to najwyższy czas to nadrobić. Postanowiłam przypomnieć wam tę postać, bo zaintrygował mnie fakt, gdy Elon Musk nazwał swój rewolucyjny samochód „Teslą”.
No to zacznijmy od początku. Nikola Tesla był wybitnym, amerykańskim inżynierem serbskiego pochodzenia. Urodził się w lipcu 1856 roku w chorwackiej wsi Smiljanie, należącej do monarchii austriackiej. Był synem prawosławnego kapłana, który bardzo pragnął, by Nikola poszedł w jego ślady. Tak się jednak nie stało, ponieważ nauczyciel miejscowej szkoły powszechnej dostrzegł w chłopcu ogromny potencjał i pomógł mu dostać się na studia inżynierskie na politechnice w Grazu, gdzie stosunkowo szybko zyskał opinię osoby, która potrafi rozwiązać każdy problem techniczny. Dał się tam początkowo poznać jako student wybitnie zdolny i bardzo pracowity. Wydawało się, że skończy studia i otrzyma dyplom w rekordowym czasie (zdawał dwukrotnie więcej egzaminów niż było wymagane). Niestety, na drugim roku ten idylliczny obraz uległ zmianie. Po kłótni z jednym z wykładowców przestał chodzić na wykłady. W tym czasie postanowił przeczytać wszystkie dzieła Woltera (nie wiedząc jednak, że ten oświeceniowy filozof był wyjątkowo płodnym autorem). Nie spał, nie jadł, siedział non stop nad książkami, aż przeczytał ostatnią książkę tego autora, przez co bardzo podupadł na zdrowiu. Po trosze z konieczności zaczął się wtedy namiętnie oddawać grom hazardowym. Pochodził z niezamożnej rodziny, która nie była w stanie finansować jego nauki. Na początku udało mu się otrzymać stypendium Akademii Wojskowej, ale Akademię niestety właśnie w tym okresie rozwiązano, a młody Tesla został bez grosza. Aby jakoś związać koniec z końcem, zaczął grać na pieniądze w karty i bilard, a nawet w kasynie w ruletkę. Nie zawsze udawało mu się wygrywać, ale wygrywał wystarczająco często, by opłacić sobie studia i studiować dalej. Niestety, pod koniec trzeciego roku odpuścił sobie sesję egzaminacyjną, a gdy dziekan odrzucił jego prośbę o przesuniecie sesji, bez słowa opuścił uczelnię, zerwał relację z rodziną i wyjechał do Mariboru (Słowenia), gdzie podjął pracę w fabryce narzędzi. Można powiedzieć, że tam zaczął się staczać (był karany za włóczęgostwo i uprawianie nielegalnego hazardu). Ojciec oraz znajomi próbowali namówić go na powrót na studia, ale bezskutecznie. Udało się to dopiero jego matce. Dzięki niej i wsparciu jej kuzynów zebrał wystarczającą ilość pieniędzy, by wyjechać do Pragi i podjąć studia na Uniwersytecie Karola. Niestety, zebrane pieniądze szybko się skończyły, a rodzina nie była już w stanie mu pomóc.
Po opuszczeniu Pragi udał się do Budapesztu, gdzie – dzięki protekcji znajomego – znalazł pracę w Centralnym Biurze Telegrafów. I choć miał tu możliwość obcowania z tak uwielbianą przez siebie techniką, doszedł do wniosku, że to jednak nie jest praca dla niego, bo rutynowe działanie nie było tym, co chciał robić. A chciał być wynalazcą, który stworzy dzieło, unieśmiertelniające jego imię i zapewniające mu sukces finansowy. Rzucił więc tę pracę, co przypłacił załamaniem nerwowym i wyjechał do Paryża, gdzie zatrudnił się w firmie, która produkowała prądnice, silniki i oświetlenie w oparciu o patenty Thomasa A. Edisona. Tu również długo nie zagrzał zbyt długo miejsca. Gdy nie dostał obiecanej podwyżki, zwolnił się i w roku 1884 wyjechał do USA, gdzie otrzymał posadę w laboratorium A. Edisona. Współpraca obu panów również nie trwała zbyt długo. Edison obiecał Tesli, że jeśli ten zwiększy wydajność generowania prądu w jego elektrowniach o 50%, otrzyma 50 tysięcy dolarów nagrody. Tesli udało się to zrobić (zaproponował przejście z prądu stałego na prąd zmienny), ale Edison – z do dziś niejasnego powodu - nie zaakceptował pomysłu Tesli, a nawet go wyśmiał, co zakończyło ich współpracę, a zapoczątkowało konflikt między nimi, który trwał aż po kres ich życia (Edison, prawdopodobnie z zazdrości i w walce o prymat w nauce, deprecjonował i wyśmiewał wszystkie wynalazki Tesli i utrudniał mu naukową i wynalazczą działalność jak tylko mógł). Znamienny są słowa Tesli, który rywalizował także z kilkoma innymi naukowcami (żył w czasach, kiedy działali tacy naukowcy i wynalazcy jak: Röntgen, Einstein, Edison, Bohr, Planck, czy Marconi). A zapytany kiedyś o tę ich rywalizację, powiedział tak: „Przyszłość pokaże prawdę i oceni każdego z nas za jego pracę i osiągnięcia. Teraźniejszość należy do nich, ale przyszłość, na rzecz której pracowałem, należeć będzie do mnie”.
Przez wielu współczesnych naukowców uważany jest za najgenialniejszego wynalazcę XX wieku. Był przy tym człowiekiem szalenie ekscentrycznym i niepoprawnym marzycielem, który całe swe życie poświęcił nauce i wynalazkom. Był autorem ponad 300 patentów, dzięki czemu zapisał się na zawsze na kartkach historii nauki. Jednak jego życie prywatne nie było tak kolorowe, jak mogłoby się niektórym wydawać. Cierpiał na nerwicę i miał liczne obsesje, który towarzyszyły mu po kres dni. Był wyjątkowym nadwrażliwcem i samotnikiem. Nie umiał odnaleźć się w towarzystwie. Nie lubił rozmawiać z ludźmi, chyba że były to rozmowy na tematy naukowe bądź techniczne. Trudny charakter, niezdrowy tryb życia i ciągła samotność sprawiły, że z czasem odkleił się całkowicie od rzeczywistości. Żył w swoim świecie, a w jego głowie rodziły się nieprawdopodobne jak na tamte czasy wizje wynalazków. Pomysły wszystkich pomysłów opracowywał w głowie, gdzie prowadził eksperymenty myślowe. Psychologowie, którzy po latach zbadali jego notatki, doszli do wniosku, iż Nikola cierpiał na synestezję (równoczesne postrzeganie rzeczywistość kilkoma zmysłami). To przypadłość niezwykle rzadka. Kiedy się nasilała, niektóre dźwięki sprawiały, że Tesla wpadał w panikę. Był tez germofobem, czyli panicznie bał się zarazków. Nosił zazwyczaj rękawiczki i nie lubił nawet podawać nikomu ręki, a swoich rozmówców prosił, by nie podchodzili do niego zbyt blisko. Miał też liczne zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Mieszkał tylko w hotelach i zawsze zamawiał do pokoju 18 ręczników. Wynajmował tylko takie pokoje, których numer był podzielny przez 3, a przed wejściem do budynku musiał go obejść trzykrotnie. Liczył także kroki w trakcie spacerów i obliczał objętość zupy w talerzu albo herbaty w filiżance, bo gdy tego nie robił picie i jedzenie nie sprawiało mu przyjemności.
"Był jednym z największych umysłów, jakich znał świat. Był człowiekiem, który utorował drogę wielu ważnym technicznym zdobyczom naszych czasów" - napisali po śmierci Tesli trzej laureaci nagrody Nobla w dziedzinie fizyki: Franck, Millikan, Compton. Na pogrzebie wynalazcy obecny był także burmistrz Nowego Jorku, który na grobem zmarłego powiedział: "Zmarł Nikola Tesla. Zmarł w biedzie, ale był jednym z najważniejszych ludzi, jacy kiedykolwiek żyli. To, co stworzył, jest wielkie, a wraz z upływem czasu stanie się jeszcze większe".
Gdy świat nauki pogrążony był w żałobie, amerykańskie tajne służby, które miały go na oku przez wiele lat, przechwyciły wszystkie jego notatki, a rząd nadał im klauzulę „ściśle tajne”. Co było w tych notatkach? Cóż, tego chyba nigdy się nie dowiemy, ale z całą pewnością zawierały wszystkie niezrealizowane przez naukowca pomysły (mówi się najczęściej o projektach nowych, nieznanych wcześniej typów broni – np. tzw. promieni śmierci).
Tesla jest i zapewne będzie już zawsze ikoną nauki i popkultury. Napisano o nim wiele książek, nakręcono wiele filmów, a nawet zrobiono z niego bohatera gier komputerowych, choć za życia był tak naprawdę jednym z najbardziej niedocenionych wynalazców. Warto wspomnieć, że był autorem 300 patentów, które chroniły jego wynalazki w 26 krajach. Głównie były to urządzenia elektryczne. Może nie brzmi to ekscytująco, ale każdy jego wynalazek był krokiem milowym w nauce i bardzo przysłużył się ludziom (był m.in. twórcą pierwszych urządzeń sterowanych drogą radiową, baterii słonecznych, radia, elektrowni wodnej, silnika indukcyjnego, turbiny talerzowej czy transformatora rezonansowego). Ale głównie zawdzięczamy mu upowszechnienie się prądu zmiennego, łatwiejszego w transmisji i tańszego od prądu stałego, używanego wcześniej. Przez znacznie większą część życia pracował nad wymyśleniu urządzenia do wytwarzania darmowej, "wolnej" energii (np. zawartej w próżni kosmicznej czy promieniowaniu elektromagnetycznym) i nad sposobem przesyłania jej bez użycia przewodów, co według pewnych źródeł też mu się udało. „Zmarł spokojnie w nocy z 7 na 8 stycznia 1943 roku” – napisał W. Bernard Carlson, autor książki „Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa”, a jako przyczynę zgonu podał zakrzep tętnicy wieńcowej.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?