Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Hip hop to peace, love, unity and having fun!   

Dodano 2013-11-23, w dziale wywiady - archiwum

Człowiek z głową pełną pomysłów, niebanalnym charakterem, smykałką do fotografii i zamiłowaniem do tańca. Mówi o sobie, że jest lokalnym patriotą, bo wierzy w nasze miasto. Dlaczego widzi w Tarnobrzegu to coś, w co inni dawno już zwątpili? Co motywuje go do działania? Dlaczego obrał taką właśnie drogę? Mowa oczywiście o Mariuszu Dyszlewskim, który zgodził się odpowiedzieć na kilka naszych pytań.

/pliki/zdjecia/su1.JPGFelico & Blasco: Może na początku nawiążemy do ostatnich dni. 9. listopada zakończyła się dwunasta edycja Stylowego Uderzenia, którego był Pan głównym organizatorem. Jak ocenia Pan to tegoroczne przedsięwzięcie?

Mariusz Dyszlewski: Dwunasta edycja Stylowego Uderzenia nie powstała tylko dzięki mnie. Wspomagały nas, organizatorów, Środowiskowy Dom Kultury, Tarnobrzeski Dom Kultury i sponsorzy. Nie ukrywam, że wielką pomocą były dla mnie również osoby z mojej ekipy 2w1 Banda. Bardzo dużo im zawdzięczam, ich działania dały mi troszkę odpocząć przy tym wszystkim.

F & B: Skąd pomysł na coś takiego, na Stylowe Uderzenie?

M D: Stylowe Uderzenie, hm, ja to mówię, że w wielkim stylu uderzamy w miasto i pokazujemy, że hip hop to nie tylko narkotyki i wszystko co złe, a wręcz odwrotnie – hip hop to peace, love, unity and having fun. Staramy się po prostu pokazać, że ma on swoje dobre strony. Pomysł był taki, że zrobimy sobie pokaz, ale bardzo szybko pojawiło się pytanie, dlaczego tylko pokaz, jak możemy przecież zrobić zawody? No i udało się.

F & B: A duża jest różnica pomiędzy tą pierwszą a ostatnią edycją?

M D: Każda edycja jest na swój sposób inna i wyjątkowa. Pierwszą wspominam bardzo ciepło, ze względu na klimat, który tam panował. Bardzo mocno zapisała się ona w moim sercu. Te edycje są po prostu inne i każda z nich jest na swój sposób niezwykła.

/pliki/zdjecia/su2.jpgF & B: Czy spodziewał się Pan, że Stylowe Uderzenie stanie się aż tak znaną w kraju imprezą? W końcu jest to chyba najdłużej trwająca, odbywająca się cyklicznie impreza tego typu…

M D: Przy pierwszej edycji zaplanowałem sobie, że zrobię ich dziesięć i na tym zakończę. Jednak osoby z Tarnobrzega jak i z całej Polski, nie pozwalają mi tego zakończyć, podsuwając mi kolejne pomysły i dając energię na kolejne edycje. Więc dziś mówię sobie tak, jak przeżyłem dziesiątkę, no to robimy do piętnastki. Niektórzy życzą mi nawet dwudziestu pięciu edycji. Mam nadzieję, że uda mi się zebrać na to siły i oczywiście pozyskiwać naszych lokalnych sponsorów – jeśli tak, to będzie ich jak najwięcej.

F & B: Dlaczego wybrał Pan akurat taniec, dlaczego breakdance?

M D: Dlaczego akurat taniec? Ponieważ na swojej drodze spotkałem osoby, które miały z tym styczność. Jako małolat, powiem szczerze, nienawidziłem zajęć tanecznych, które były organizowane w naszej szkole. Nie lubiłem na nie chodzić i bardzo się tym wszystkim stresowałem. Ale pewnego razu zobaczyłem w telewizji teledysk Music Instructor i spodobało mi się kilka ruchów. Spotkaliśmy się w mieście z różnymi osobami i doszliśmy do wniosku, że warto spróbować. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że to jest breakdance, po prostu chcieliśmy spróbować tego, co robią inni w teledyskach. Dopiero wówczas zaczęliśmy się tym interesować na poważnie. Szukaliśmy informacji, o co w tamtych czasach wcale nie było łatwo. Ale udało się i tak jakoś się to dalej potoczyło. Jeżeli na swojej drodze nie spotkałbym Dariusza Chmielowca, który jest moim mentorem i naprawdę wiele mi pomógł, to pewnie do tego czasu bym nie tańczył, a moja taneczna droga byłaby dziś historią. A tak, to trwa nadal.

/pliki/zdjecia/su3.jpgF & B: Razem z chłopakami tworzycie 2w1 Banda. Jak wyglądają wasze treningi, spotkania?

M D: Treningi odbywają się w Środowiskowym Domu Kultury, gdzie pracuję i prowadzę zajęcia taneczne. Tutaj ta ekipa wyrosła. Trenujemy, ale ciężko powiedzieć, jak to wygląda. Każdy trening ma jakieś swoje etapy, a my po prostu staramy się rozwijać i brnąć w to dalej i dalej.

F & B: Jeśli ktoś chciałby do was dołączyć, zacząć tańczyć – gdzie powinien się zgłosić?

M D: Powinien się zgłosić do Środowiskowego Domu Kultury i od razu zaczynamy tańczyć, zaczynamy treningi. Każdy może do nas przyjść. Ważne jest jednak, aby miał chęci i troszkę wiary w siebie, a nad resztą będziemy wspólnie pracować.

F & B: Jakie sukcesy ma Pan już na swoim koncie?

M D: Sukcesy? Należę do osób, które z pokorą podchodzą do wszelkich swoich działań. O sukcesach ciężko mi mówić, może ktoś inny będzie oceniał moje działania w kategorii sukcesu. Ja tak do tego nie podchodzę. Po prostu robię to co lubię i co sprawia mi przyjemność. Nie wiem czy to jest sukces, czy też nie.

F & B: I nawiązując jeszcze do Stylowego Uderzenia. Każda z edycji, jak już Pan wcześniej wspomniał, jest na swój sposób wyjątkowa. Doszły nas słuchy, że w poprzednich latach miały miejsce oświadczyny na scenie. Przybliży nam Pan to wydarzenie?

/pliki/zdjecia/su4.jpgM D: Stylowe Uderzenie jest jakby częścią mojego życia, to takie moje dziecko, które wychowuję. Z tymi zawodami wiąże bardzo dużo. Ludzie z Polski, którzy tu przyjeżdżają, mówią, że takiego klimatu jak na Stylowym nie ma nigdzie. Tu jest prawdziwie rodzinny klimat. Nic zatem dziwnego, że w każdej edycji pojawiają się jakieś osobiste wydarzenia uczestników, takie jak choćby oświadczyny. Bywają też urodziny, osiemnastki, czy też inne rocznice. Mamy też i smutniejsze wspomnienia, które przypominają nam co roku o pewnej osobie, ale tego nie chcemy już rozdrapywać, wiec nie i ja nie będę o tym wspominał.

F & B: A Pana żona? Czy ona też tańczy?

M D: Tak, poznaliśmy się właśnie tu, na treningach. Pewnego dnia pojawiła się ni stąd ni zowąd na moich zajęciach i od tego czasu jesteśmy razem. Obecnie już jednak nie tańczy.

F & B: A macie jakieś wspólne zainteresowania?

M D: Myślę, że to, co nas połączyło, jest nadal wspólne. Ale interesuje się podobnie jak ja fotografią i troszeczkę pomaga mi w różnych moich działaniach.

F & B: Jakie ma Pan plany na przyszłość, cele życiowe?

M D: Po prostu chcę robić swoje, żyć najlepiej jak umiem i być dobrym człowiekiem.

F & B: Syku z zespołu RTDS w utworze „Spontan” śpiewa: „Jak Dyszlu wierzę w to miasto”. Chodzi oczywiście o nasz rodzinny Tarnobrzeg. Skąd się bierze u Pana ta wiara?

/pliki/zdjecia/su5.jpgM D: Mogę chyba powiedzieć, że jestem takim lokalnym patriotą. Bardzo wierzę w to nasze miasto. Chciałbym, aby działo się tu naprawdę sporo pozytywnych rzeczy. Gdy miałem szesnaście lat, podjąłem decyzję, że ja stąd nie wyjadę. Zostanę tu i będę robił wszystko, aby w tym wytrwać. Wszystko dla tego miasta. W Tarnobrzegu jest naprawdę duży potencjał, choć wiele osób go nie widzi i mówi: „tu się nic nie dzieje”, „tu nic nie ma”. A jest wręcz odwrotnie. Tu naprawdę sporo się dzieje, a może jeszcze więcej, tylko trzeba chcieć coś zrobić i próbować. Ja próbuję i mam nadzieję, że jakoś mi się to udaję.

F & B: Słyszeliśmy, że obok tańca Pana pasją jest również fotografia. Co w tym jest takiego fascynującego?

M D: Jeżeli chodzi o fotografię, to tym, co mnie przy niej trzyma, są te chwile, które mogę uchwycić. Jestem fotografem ślubnym i dziecięcym. W ślubach jest dużo emocji i uczuć, a przy dzieciach duża spontaniczność, uśmiech i radość. Czasami ciężko jest wykonać zdjęcie małemu dziecku, ale jak obdarzy nas uśmiechem, to jest to dla mnie coś pięknego. Dlatego też jakby fotografię połączyłem z prowadzeniem zajęć – nie tylko taniec breakdance, ale też zajęcia fotograficzne, żeby przekazać młodszemu pokoleniu to, co ja lubię w fotografii i to, co chcę nią przekazywać.

F & B: Mógłby Pan dać jakąś ciekawą radę dla początkujących fotografów?

M D: Fotografujcie.

F & B: Ma Pan jakieś inne ukryte pasje, zainteresowania?

M D: Do wszystkiego, co robię, staram się podchodzić z pasją i zaangażowaniem. Na dzień dzisiejszy fotografia i taniec wypełniają znaczną część mojego życia, a reszta jest tam gdzieś na uboczu i czeka na swoją kolej.

/pliki/zdjecia/su6.jpgF & B: Jakie jest Pana marzenie? Jest coś, co zawsze chciał Pan zrobić, ale nie miał ku temu okazji? Czy może zrobił Pan wszystko, co chciał i niczego więcej od życia nie oczekuje?

M D: Marzenia oczywiście są. Może nie są jakieś wygórowane, ale są moje. Pomału będę je realizował. Chciałbym dalej robić to, co robię, prowadzić zajęcia dla dzieci i młodzieży, rozmawiać z nimi, pokazywać im, jak chwytać w życiu ważne chwile.

F & B: To wszystko. Dziękujemy za rozmowę i poświęcony nam czas oraz życzymy Panu realizacji kolejnych marzeń.

M D: Ja również dziękuję za to miłe spotkanie i pozdrawiam czytelników waszej gazety.

Grafika: własna oraz

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /84 wszystkich

Komentarze [2]

~Luca
2013-11-24 22:37

Dobry wywiad, propsy za promowanie bboyingu :) Ode mnie 6

~zachwyt
2013-11-23 19:42

Super wywiad! Gratuluję! Ode mnie zasłużone 6 ;)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry