Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Hołd czy katastrofa?   

Dodano 2016-04-13, w dziale felietony - archiwum

Długo unikałem obejrzenia premierowego zwiastuna filmu "Smoleńsk". Od początku, gdy tylko w świat wypłynęła informacja, że ów projekt powstanie, byłem pełen obaw, a kiedy ostatecznie się przełamałem i zobaczyłem wyczekiwany przez wielu zwiastun, moje obawy się potwierdziły. I choć do premiery zostało jeszcze trochę czasu, to możemy chyba już wymienić się opiniami. Bazować musimy jednak na stereotypach, ale kino XXI wieku (szczególnie polskie) pozostaje taką strefą, w której stereotypy mają się dobrze.

/pliki/zdjecia/smo1_0.jpgMamy już jednak punkt odniesienia w postaci trailera, a ten o filmie Antoniego Krauze mówi sporo. Czy na to faktycznie czekali prawdziwi miłośnicy kina? Pragnę zaznaczyć, że nie zamierzam epatować własnymi przekonaniami politycznymi ani też patrzeć na ów film przez ich pryzmat. Faktem niezaprzeczalnym i od bardzo dawna znanym jest to, że filmem tym polityka wdziera się w sztukę, odbierając jej niezależność, co było oczywiste już na etapie szukania obsady. Wielu rodzimych aktorów odmówiło przyjęcia roli w tej produkcji, krytykując ostro sam pomysł. Politycy PIS nie słuchali tych krytycznych wypowiedzi, a jeśli już, to rewanżowali się tymże aktorom równie krytycznymi opiniami i robili swoje, dążąc do zrealizowania tego projektu. Wtedy pojawił się kolejny problem - nagle zabrakło kasy. Polski Instytut Sztuki Filmowej odmówił dofinansowania filmu "Smoleńsk", tłumacząc swoją decyzję licznymi wadami warsztatowymi przedstawionego mu scenariusza. Po długiej i bezowocnej walce producenta z PISF, wydawało się, że plany nakręcenia tego filmu spełzną na niczym. Nic z tego. Tuż po wygranych przez ww. ugrupowanie wyborach pojawili się jacyś anonimowi sponsorzy, którzy zdecydowali się ten projekt dofinansować.

Przypadek? Zdrowy rozsądek podpowiada, że chyba jednak nie. W zasadzie to nie widzę nic złego w samym fakcie dofinansowywania sztuki przez prywatnych darczyńców, ale pod warunkiem, że nie wiąże się to z ich ingerencją w samo dzieło. Gdyby zatem w tym konkretnym przypadku skończyło się jedynie na wsparciu finansowym, a dzieło pozostało niezależne, to fakt ten bym również zaakceptował. Niestety, zaprezentowany opinii publicznej zwiastun pokazuje aż nadto wyraźnie, że na pomocy finansowej to się tu raczej nie skończyło.

Wiemy już mniej więcej, jak będzie wyglądał ten film, jakie będą jego główne wątki i jakie jest stanowisko jego twórców do wydarzeń w nim przedstawionych. Myślę, że nie zaskoczę nikogo, gdy powiem, że idealnie pokrywa się ono z tym, reprezentowanym przez PiS. Wygląda więc na to, że będziemy mieć w tym przypadku do czynienia z czymś, co można by nazwać sfilmowaną "teorią Macierewicza". /pliki/zdjecia/smo2_0.jpgScenarzyści i sam reżyser nie bawią się w żadne subtelności. Sugerują jednoznacznie, że 10.04.2010 roku mieliśmy do czynienia z zamachem, a to, co nastąpiło później, było jedynie skutecznym zamazywaniem tego faktu paskudnymi, komunistycznymi metodami. Nie mam zamiaru wyrażać swojej opinii na ten temat, ale pozwolę sobie przypomnieć, że niczego do tej pory nie udowodniono i właśnie dlatego "teoria Macierewicza" pozostaje nadal jedynie teorią. Cóż, widać twórcy "Smoleńska" wiedzą coś więcej i nie mają nawet cienia wątpliwości. To jednak największy grzech tego projektu i główny czynnik, który pozwala mi wysnuć teorię, że film ten będzie niesamowicie krzywdzący dla całej polskiej kinematografii. Żeby tego typu film mógł zostać uznany powszechnie za przyzwoity, musiałby być możliwie obiektywny. Winien pokazywać różne, możliwe opcje, a nie trzymać się kurczowo jednej. Gdy porusza się temat tak autentyczny i nierozstrzygnięty, musi to być coś w rodzaju filmowej rozprawki. Gdyby opowiedziano tę historię po dogłębnym zbadaniu wszystkich okoliczności, zadaniem filmowca byłoby jedynie przedstawienie tych faktów. A że w przypadku katastrofy smoleńskiej dowodów przemawiających za teorią zamachu nadal brak, punkt widzenia scenarzystów jest niczym innym jak próbą narzucenia widzom własnej interpretacji zdarzeń, co w znacznym stopniu zahacza o propagandę, a ta z definicji pozbawiona jest jakiegokolwiek obiektywizmu. Film nieobiektywny pozostaje zaś jedynie rozrywką, w tym przypadku wątpliwą.

Podobny problem mieli Amerykanie, gdy w 1991 roku Oliver Stone wyreżyserował "Jfk". Film o prywatnym śledztwie pewnego prokuratora/pliki/zdjecia/smo3_0.jpg w sprawie zabójstwa prezydenta Kennedy'ego, musiał stawić opór zarzutom o zajęcie nieoficjalnego stanowiska, będącego w świetle prawa jedynie teorią spiskową. Ostatecznie film Stona został odebrany przez widzów i krytyków bardzo pozytywnie, przechodząc do historia kina jako arcydzieło. Czy tak samo może być ze "Smoleńskiem"? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są to podobne przypadki. Ale gdy wytężymy umysł, przekonamy się, że więcej je dzieli, niż łączy. W amerykańskim klasyku główny bohater jest postacią autentyczną, a prowadzone przez niego na ekranie śledztwo jest szczegółowym zapisem tego rzeczywistego. Film ma charakter paradokumentalny. W zasadzie to powinno zamknąć dyskusję nad tym, czy jest on obiektywny. Działania podejmowane przez głównego bohatera tego filmu można by porównać do tych, prowadzonych przez ministra Macierewicza. Gdyby więc oficjalnie powiedziano, że "Smoleńsk" pokazuje tamte wydarzenia z perspektywy obecnego ministra obrony, zwolennicy tego filmu mogliby znaleźć argumenty, by bronić jego stanowiska. Przypomnę jednak, że prokurator z filmu "Jfk" stanął ostatecznie na sali sądowej, gdzie zmuszono go do podania wyników własnego śledztwa. Czy nasz minister na takie rozwiązanie jest również przygotowany? W "Smoleńsku" pierwsze skrzypce gra fikcyjna dziennikarka, która również prowadzi własne śledztwo. A że nadal nie ma dowodów, które potwierdziłyby faworyzowaną przez przedstawicieli PIS tezę o zamachu, takoż i w filmie nie można ich było pokazać. Szkoda, że autorzy tego obrazu nie skorzystali z doświadczeń producentów "Jfk", bo ci przecież już pokazali, jak tego typu filmy należy kręcić. "Smoleńsk" nie idzie niestety w ślady wspomnianego arcydzieła.

Inną, nie mniej ważną kwestią jest wykonanie. W tej materii trudno mi jest się wypowiedzieć, bo ze zwiastuna, póki co jedynego źródła wiedzy o tym filmie, nie za wiele da się wyczytać. /pliki/zdjecia/smo4.jpgZ tych prawie trzech minut ja wyciągam jednak wnioski pesymistyczne. W celach promocyjnych umieszcza się zazwyczaj w trailerach sceny zdradzające główny zarys fabuły, pozostawiając to, co najważniejsze, niedopowiedzianym. I to akurat tu jest. Ale ważne jest również, żeby sceny wyglądały po prostu autentycznie, a z tym jest już znacznie gorzej. Ze wszystkich zaprezentowanych scen bije po oczach drewniane aktorstwo i stylistyka seriali kryminalnych. Rozumiem założenie. Pewnie chodziło o to, by film miał charakter reportażu. W praktyce sprawdza się to jednak bardzo rzadko.

Oczywiście to tylko moje obawy, a wszystkiego dowiemy się tak naprawdę dopiero w dniu premiery. Czy dostaniemy prostą, nieobiektywną historię z pogranicza kryminału, stylizowaną antykomunistycznie i antysystemowo i w dodatku nie do uratowania przez zmyślne zagrania artystyczne? Tak się zapowiada. A może jednak będzie inaczej? To możliwe i bardzo chciałbym, żeby tak właśnie było, bo z każdym kolejnym złym filmem, ocierającym się o polityczną propagandę, nasze kino traci. Gdy polityka zaczynie ingerować w kino, to może je zniszczyć. To śmiała teza i chyba na nią jeszcze trochę za wcześnie, ale wszystko ma kiedyś swój początek. Czy takim początkiem końca będzie "Smoleńsk"? Zapewne już niebawem się o tym przekonamy, choć daty premiery wciąż nie ustalono.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /37 wszystkich

Komentarze [2]

~Jacek_21
2016-04-18 00:24

Ej, no, na podstawie trailera nie ma co dochodzić do jakichkolwiek wniosków. Wprawdzie nie spodziewam się innego zakończenia niż insynuacja zamachu, ale poczekajmy do premiery.
Granie na zamach? Jak było w rzeczywistości – wiedzą Ci na górze i nie mam na myśli ofiar katastrofy. Wiadomo, że w parze bliźniaków, tym od układania polityki zawsze był Jarosław. Nie zdziwiłbym się, gdyby miał poczucie winy za to co się zdarzyło. Nie zdziwiłbym się, gdyby wyparł z umysłu to poczucie winy i przeżywał to przez reakcję upozorowaną (poczytaj, co to jest zanim odpowiesz).
Winnych tego tragicznego zdarzenia można szukać wszędzie. Można nawet całą odpowiedzialność zrzucić na Tuska i w majestacie zmienionego naprędce prawa, skazać Tuska za ten czyn na karę główną. Tak przynajmniej proponowała pewna publicystka (o ile dobrze pamiętam) na antenie TV Republika.
Jak to dobrze, że mowa nienawiści jest domeną nie polityków PiS, tylko “niezależnych” dziennikarzy, bo przy takim dictum, platformiackie stwierdzenia o dorzynaniu watahy wydają się być piaskowniczną dziecięcą paplaniną.

~Turutara
2016-04-13 17:07

Zgodzę się w większości.
Twierdzisz, że film przedstawia “teorię Macierewicza”. Tyle że po pierwsze, zwiastun to nie film, po drugie, nie ma tam nic zakłamanego. Przecież nie została nakręcona scena strzelania Rosjan do Tupolewa.
Samobójstwa. A co? Nie było?
Zatrzymanie wraku. Czyżby coś mnie ominęło i wrak wrócił do Polski?
Wypowiedzi amerykańskich ekspertów. Czy milczeli w tym temacie?
Przekładanie szczątków. Plombowanie trumień. Tajemnicze smsy. Czy to wszystko nie miało miejsca? Oczywiscie nie osądzam.
Tekst wyczerpujący, więc względnie na plus. Ale skąd pomysł na ocenianie filmu przed premierą? I tak jak napisałam, film przedstawia fakty, czasem w lepszym lub gorszym świetle, ale fakty.
Plus: nie słyszałam aby PiS atakował aktorów, ale moze się mylę. Moge prosić o linki?

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry