Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

I tylko krów żal   

Dodano 2019-06-19, w dziale felietony - archiwum

Historia stada dzikich krów z Deszczna (woj. lubuskie) jest od kilku tygodni numerem jeden polskich portali informacyjnych i jednym z głównych tematów rozmów wielu Polaków. Rodzime media, szczególnie te żyjące z przekazywania kontrowersyjnych newsów, od razu podjęły ten temat, pisząc o smutnym losie bezpańskich zwierząt i wieszcząc wszem i wobec ich rychłą zagładę, czego zażądał główny lekarz weterynarii, kierując się przepisami obowiązującymi w UE (nakazują one wybicie i utylizowanie nieoznaczonych zwierząt, gdyż żyjąc na wolności, mogą stanowić zagrożenie epizootyczne). Z tego samego powodu nie mogą one również trafić do spożycia, ani być przekazane innym hodowcom. Jak to możliwe, że w XXI wieku, w ponoć rozwiniętym gospodarczo kraju, stado liczące 185 sztuk nie ma właściciela, który by o nie dbał i regularnie badał ich stan zdrowia?

/pliki/zdjecia/kro1_1.jpgJak informują dziennikarze prasy centralnej, pierwotnymi właścicielami feralnego stada krów byli panowie Marcin i Paweł Skorupko. Na początku przestrzegali obowiązujących w hodowli bydła zasad. Zwierzęta były zadbane, rejestrowane i zakolczykowane. Z czasem pojawiły się jednak problemy. Właściciele posiadali wtedy gospodarstwo rolne o powierzchni 2 ha i dzierżawili dodatkowo kolejne 30 ha, co wystarczało na wyżywienie 50 krów. Kłopot pojawił się z chwilą, gdy nie przedłużono im dzierżawy gruntów, na których wypasali swoje krowy. Sytuacja mocno ich zaskoczyła, a jako że bydło jeść musi codziennie, postanowili do chwili wyjaśnienia i uregulowania sprawy, wypasać zwierzęta na nieużytkach rolnych oraz na tzw. międzywale. W tym czasie stracili jednak kontrolę nad stadem i przestali panować nad rozrodem, czyli mówiąc prościej, przestali badać i rejestrować nowo narodzone osobniki, tym samym te zyskiwały status zwierząt dzikich.

Oczywiście państwo zareagowało stosunkowo szybko, a jego przedstawiciele, w osobach urzędników odpowiedzialnych za hodowlę bydła na tym terenie, wytoczyli im sprawę o zaniedbanie zwierząt i znęcanie się nad nimi. Właściciele, w obliczu potencjalnej kary (sąd nakazał im zabicie i utylizację stada, na co nie mieli pieniędzy), postanowili szybko pozbyć się problemu i wypędzili zwierzęta z gospodarstwa, zrzekając się również prawa własności. Posunięcie może i sprytne, gdyż odsunęło od nich chwilowo widmo kary, ale w jego efekcie zwierzęta zostały pozostawione bez opieki i od tej pory musiały same sobie jakoś radzić ze zdobywaniem pokarmu i przetrwaniem zimy. Przystosowały się jednak bardzo szybko, ale z roku na rok stawały się coraz większym problemem dla mieszkańców gminy.

/pliki/zdjecia/kro2_0.jpgNa prośbą lokalnych mieszkańców, na których polach zaczęły się paść bezpańskie krowy, organy władzy lokalnej zareagowały po raz wtóry, nakazując rolnikom likwidację stada, ale sprawy nie udało się zakończyć. Wtedy sprawą „wolnych krów” zainteresował się minister rolnictwa. Na mocy jego decyzji, popartej opinią głównego lekarza weterynarii, postanowiono zlikwidować stado (rząd przeznaczył na ten cel aż 350 tys. złotych). W tym momencie o stadzie zrobiło się głośno, co wzbudziło zainteresowanie mediów. Decyzję tę skrytykowali naturalnie od razu aktywiści, działający na rzecz praw zwierząt, którzy szybko udali się do Deszczna, by na miejscu przypilnować stada i nie dopuścić do wywozu zwierząt na ubój. Animalsi zaczęli domagać się od państwa znalezienia innego rozwiązania problemu tych zwierząt. Zaproponowali, by przekazać je nowym właścicielom, którzy zapewniliby im właściwą opiekę lub umieścić je w rezerwacie. Na to jednak nie chciał zgodzić się minister rolnictwa, który twierdził nie bez racji, że zgodnie z prawem niemożliwe jest przekazanie komukolwiek nieprzebadanych zwierząt.

Zupełnie niespodziewanie w sprawie „wolnych krów” postanowili interweniować prezes PIS Jarosław Kaczyński oraz Prezydent RP Andrzej Duda. W efekcie tej ich interwencji podjęto decyzję, by odizolować krowy w państwowym gospodarstwie , gdzie zostałyby przebadane, a następnie przekazać je indywidualnym rolnikom. Wtedy pojawił się jednak kolejny problem. Po pierwsze obrońcy praw zwierząt poinformowali opinię publiczną, że krowy z Deszczna nie są przyzwyczajone do życia w zamknięciu i potrzebują bardzo dużej przestrzeni, a po drugie oczekiwali gwarancji, że potencjalni, nowi właściciele nie skierują ich od razu do rzeźni.

16 kwietnia lokalny samorząd umieścił krowy w gospodarstwie w miejscowości Ciecierzyce, gdzie mają do dyspozycji 60 ha łąk, ale wójt gminy rwie sobie podobno teraz włosy z głowy, bo kosztuje to dziennie gminę 3,5 tys. złotych, na co ją nie za bardzo stać. /pliki/zdjecia/kro3_1.jpgWójt gminy prosi rząd o wsparcie i oczekuje propozycji rozwiązania problemu, informując wszystkich, w tym obrońców praw zwierząt, że jedyną możliwością odstąpienia od likwidacji stada jest przejęcie go w całości i umieszczenie w jednym, odosobnionym od innego bydła miejscu, gdzie można by mu zapewnić profesjonalną obsługę i żywienie (miejsce to musi jednak spełniać określone warunki, tzn. musi być ogrodzone i umożliwiać krowom okresowe przebywanie na zewnątrz budynków inwentarskich). Minister Ardanowski apeluje z kolei do przedstawicieli organizacji obrońców praw, które protestowały przeciwko ubojowi krów, by ci przeprowadzili zbiórkę na utrzymanie stada i zapowiada, że rolnicy, którzy w tak nieludzki sposób pozbyli się stada, w rozumieniu prawa nadal są jego właścicielami, a jako tacy zostanie obciążęni kosztami za to wszystko, co się dzieje.

Kilka dni temu (9 czerwca) Biuro Ochrony Zwierząt poinformowało, że na mocy decyzji właścicieli weszło w posiadanie tego stada (przekazanie stada nakazywał im wyrok sądu). Aktywiści Biura chcą teraz przewieźć krowy do Gospodarstwa Ekologicznego „Rezerwat Czarnocin”, gdzie dożywotnio byłyby „żywymi kosiarkami”. Główny lekarz weterynarii i minister rolnictwa nie odnieśli się jednak do tej pory do tego pomysłu.

Bardzo jestem ciekaw, jak zakończy się problem z „wolnymi krowami” z Deszczna, których historia poruszyła opinię publiczną w całym kraju, i w rozwiązanie którego zaangażowały się nawet najwyższe organy władzy państwowej?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /15 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 98luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry