Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Jeżeli kochać to nie w Ferrarze   

Dodano 2020-03-16, w dziale inne - archiwum

Truizmem byłoby stwierdzenie, że Włosi są narodem o wiele bardziej emocjonalnym od innych. Antyczni Rzymianie raczej tacy nie byli i na dobrą sprawę nie wiadomo, kiedy ten zwrot w ich mentalności nastąpił. Mówi się jednak od lat, że Włosi czują wszystko jakby bardziej. Miłość także. Podobno to również oni nadali jej obecną formę, a największe osiągnięcia w tej dziedzinie mieli z całą pewnością Dante Alighieri i Petrarka. Ci obaj panowie, wraz ze stworzeniem kulturalnych ram nowożytnej Europy, nadali także miłości znaczenia, a ideał miłości i kobiety stały się głównymi motywami ich twórczości. Ale wszelkie dysputy o tym, czym jest miłość, czy jest zła, czy może dobra (jak np. w "Gli'Asolani" Pietra Bembo), nie brały się przecież znikąd. Szczególnie interesujące historie miłosne pozostawili po sobie bowiem władcy małych włoskich państw doby odrodzenia.

/pliki/zdjecia/par1_1.jpg U nich miłość przybierała zawsze formy najwykwintniejsze i niemal zawsze rzutowała na sztukę, gdyż książęta pragnęli mieć portrety swoich lubych (nieraz bardzo pikantne) i przepiękne pałacyki, gdzie mogli oddawać się miłości, z dala od dworskiej kameryli i sarkających słusznym gniewem żon. To dzięki takim właśnie namiętnościom Kraków może cieszyć się dziś z posiadania portretu kochanki Lodovica Sforzy pędzla da Vinciego, a muzea w Italii pękają w szwach od wspaniałych obrazów Tycjana przedstawiających kurtyzany. Jednak najciekawsza i zarazem najtragiczniejsza historia miłosna, bardzo podobna do historii Tristana i Izoldy, rozegrała się chyba w Ferrarze, która podówczas nie była jeszcze nawet księstwem, a władał nią Niccolo III d'Este, który posługiwał się tytułem "marchese" (to tyle co markiz lub margrabia).

O Niccolo III z całą pewnością można powiedzieć, że był dzieckiem swoich czasów. Ferrara co prawda nie była aż tak zakorzeniona w kulturze antycznej jak Rzym i nie posiadała takiej mnogości zainteresowanych nią jednostek jak Florencja, za to mentalnie i duchowo związana była o wiele bardziej z dworską rycerskością Francji. Margrabia świadomy był wartości nowych prądów i kazał sobie tłumaczyć łacińskie rozprawy Bocaccia, a podczas swej pielgrzymki do Jerozolimy przybił do Cytery. Sprowadził do Ferrary pierwszego wielkiego znawcę greki, Guarino Guarnini, który tak dobrze wykształcił jego syna Leonella, że młody d"Este zdemaskował korespondencje Seneki ze św. Pawłem jako falsyfikat. Niccolo jednak jako prawdziwy wirtuoz życia nie stronił od wdzięków płci pięknej.

/pliki/zdjecia/par2_0.jpg Po ślubie z Gigliolą da Carrara, córką tyrana Padwy, dziewczęciem, które młodemu arystokracie do gustu jakoś nie przypadło, oddał się takiej swawoli, że Verdi winien nazwać swego rozpustnego bohatera raczej mianem księcia Ferrary, a nie Mantui. Naliczono mu ponad osiemset kochanek, a w całej Italii tylko... opat Pompozy był w tym od niego lepszy. Mówiono w Ferrarze, że po obu stronach rzeki Pad prawie wszystkie dzieci są jego. Ale tych nieposiadających praw do tronu historia wylicza tylko 22. Jeden z chłopców został nawet malarzem na usługach przyrodnich braci, a w Ferrarze, leżącej między Wenecją a Rzymem, dobry malarz był na wagę złota. Niccolo skory był jednak do stałości, choć tej nie utożsamiał bynajmniej z wiernością. Będąc w związku z nieszczęsną Gigliolą nawiązał na przykład bliskie relacje ze Stellą del' Assasino, która pochodziła z Assisi. Po śmierci Giglioli zarówno Ferrara jak i inne włoskie dwory zaczęły traktować kochanką jak nową marchesinę. Piękna Stella zasłużyła sobie jednak na takie traktowanie zarówno u ludu jak i u socjety. Była kobietą mądrą, wykształconą i wrażliwą na krzywdę ludzką. Potrafiła utrzymać przy sobie rozpustnika przez osiemnaście lat. Po tylu latach margrabia postanowił jednak ożenić się z pobudek politycznych z Parisiną Malatestą, kobietą wywodzącą się z książęcego rodu, który swą tyranią roztoczył czarną legendę nad Rimini.

Stella nie przeżyła niestety nawet roku rozłąki, a los nakazał jej synowi w bardzo osobliwy sposób pomścić zgon swojej matki, choć miłość Niccolo do dzieci Stelli nie ustała wraz z jej śmiercią. /pliki/zdjecia/par3.jpg Więcej, tuż przed swoim kolejnym mariażem Niccolo jasno sprecyzował, że jego dzieci z nieprawego łoża będą mieć pierwszeństwo nad tymi legalnymi, które może mu ewentualnie urodzić żona z książęcego rodu. Najbardziej umiłował sobie z synów Stelli jednego, Hugona. Temu nigdy nie skąpił na kosztowne stroje, konie, czy sokoły, podczas gdy na pozostałych (Leonello, Borso i Meliaduse) skąpił pieniędzy, a nawet niechętnie zapraszał ich na uroczyste obiady. Parisina szybko jednak przekonała do siebie dworzan i zaczęła prowadzić dwór pełen wykwintu jak na prawdziwą włoską principessę przystało. Nabywała najwspanialsze konie, które wygrywały na paliach w całej Italii i nosiła się w najkosztowniejszych tkaninach i klejnotach sprowadzanych aż z Mediolanu. Miłowana była przez wszystkich, a i ona sama chyba wszystkich miłowała. No, może z wyjątkiem najstarszego syna markiza, Uga. Ojciec, pragnąc zasiać w domu spokój i pogodzić zwaśnionych domowników, dlatego wysłał Uga i macochę na pielgrzymkę do Loreto. Wspólna wojaż nie dość, że stopiła konflikt, to jeszcze tchnęła w oboje młodych uczucie, któremu nie potrafili się nijak oprzeć, aż je skonsumowali.

Po powrocie do Ferrary ich uczucie nie wygasło, a można nawet powiedzieć, że kwitło w najlepsze. Parisina wysłała na przykład pewnego dnia swemu pasierbowi i kochankowi pięknie zdobioną harfę. Niestety kochankowie okazali się bardzo nieostrożni. Ugo za swego powiernika wziął niejakiego Aldobrandina Rangoni, a Parisina córkę Giacomo Rubiny, dwórkę bardzo bliską markizowi, co okazało się dla nich w konsekwencji zgubne, /pliki/zdjecia/par4.jpggdyż markiz właśnie od córki dowiedział się. Vendetta tyrana była straszna, silniejsza od więzów rodzinnych i małżeńskich. Jeszcze tej samej nocy kazał uwięzić kochanków. Żonę osadził na wieży, nazywanej do dziś na jej cześć „Torre Marchesana”, a syna na "lwiej wieży". Ci, którzy uważali, że mają na swego pana jakikolwiek wpływ, na klęczkach błagali go o litość dla obojga. Na próżno, bo kolejnej nocy Niccolo kazał ściąć Hugonowi głowę. Następnie zdrajca Rubino wraz z katem udał się do margrabiny i poinformował ją o śmierci pasierba. Na wieść o nieszczęście jakie spotkało Ugo Parisina zdjęła klejnoty zdobiące jej szyję i posłusznie złożyła swą głowę pod topór.

Po straceniu swych najbliższych markiz ani się tą prawdziwie włoską vendettą nie nasycił, ani też nie poczuł zadowolenia czy uspokojenia, dlatego tuż po odebraniu raportu o dokonaniu egzekucji swego syna, nakazał, jeszcze swoim strażnikom uwięzić, a potem stracić powiernika swego syna, Rangoniego, co dokonało się niebawem w Modenie, która wraz z Reggio była miastem należącym do rodu d'Este. Potem wydał również dekret, w którym nakazywał ścinać każdą Ferraryjkę, która dopuściłaby się cudzołóstwa. Na mocy tego dekretu ścięto nawet jedną kobietę, żonę wysokiego dygnitarza na jego dworze, /pliki/zdjecia/par5.jpgale szybko zaprzestano to tej praktyki i kobiety mogły nadal śmiało cudzołożyć, w czym notabene Niccolo zawsze chętnie im pomagał.

Po śmierci zgorzkniałego Niccolo III władzę w Ferrarze przejął Leonello d’Este (młodszy brat Ugo z pozamałżeńskiego związku Niccolo III d'Este ze Stellą dell'Assassini), który swym cnotliwym i przesyconym klasycznie intelektualnym życiem i mądrymi rządami zasłużył zarówno na szacunek jak i na pamięć. Dynastii nie przedłużył jednak żaden z panujących kolejno synów Stelli, a dopiero owoc trzeciego małżeństwa rozpustnego NiccoloIII, Ercole. Ten panował już jednak jako książę Ferrry, Modeny i Reggio, gdyż Borsa (ostatni syn Stelli dell'Assassini) sprytnie prowadzoną przez siebie polityką propapieską i procesarską pozyskał godności księstwa dla swoich miast. Natomiast jedna z dwóch córek Parisiny podzieliła tragiczny los matki. Brat przyrodni wydał ją za człowieka demonicznego i pełnego paradoksów, Sigismondę Pandolfa Malatesta (a więc krewnego!), który ją po prostu otruł. Właściwie historia zbrodni i kary w Ferrarze jest tylko jedną z licznych ciekawych, które wydarzyły się w renesansowej Italii. Ta swą artystyczną atrakcyjnością podbiła jednak świat sztuki. Lord Byron napisał w oparciu o nią poemat „Parisina”, a Donizetti i Mascagni stworzyli przepiękne opery o takim właśnie tytule.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /25 wszystkich

Komentarze [2]

~loll
2020-03-19 12:57

Faktycznie. Dziś to też kiepskie miejsce na miłość

~Lewy twix
2020-03-18 22:29

Bardzo wciągający tekst. Brawo!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na lwa (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry