Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

John   

Dodano 2015-01-12, w dziale opowiadania - archiwum

Padał mokry śnieg, który nie tworzył bynajmniej bajkowego, zimowego krajobrazu. Na dworze było po prostu paskudnie. Biały puch pokrywał już piasek na ulicach i mieszał się z nim, tworząc brązowo-szarą breję. Pługi odgarniały to paskudztwo z dróg, ale spychały je jedynie na chodniki.

John był pracownikiem poczty. Codziennie o 6.30 wychodził z domu do pracy, pokonując za każdym razem dość długą drogę usłaną teraz ową breją, wciskającą się w bieżniki butów. Każdego ranka przechodził przez całe miasteczko, bo tak się niefortunnie składało, że budynek poczty znajdował się na jego drugim krańcu. Musiał przemierzyć naprawdę szmat drogi, by zarobić na przysłowiowy kawałek chleba.

/pliki/zdjecia/john1min.jpgJohn nie znosił zimy. Nie znosił zimy, a jeszcze bardziej nie znosił świąt. Kiedy zbliżało się Boże Narodzenie stawał się chłodny niczym aura na dworze , a jego samopoczucie radykalnie się pogarszało. Nie przez przypadek nazywali go w miasteczku „Scrooge”. Jedyną rzeczą, która odróżniała go od bohatera dickensowskiej powieści był brak „węża w kieszeni”. A nie mógł być skąpy, bo też nie miał czego chować w skarpecie. Pensja pracownika poczty była bowiem bardzo niska i stać go było tylko na skromne życie. O odłożeniu czegoś na przyszłość mógł raczej zapomnieć.

Nie lubił świąt z jednego, ale za to konkretnego powodu: zmuszony był bowiem spędzać je sam. Piętnaście lat temu zmarła ostatnia bliska mu osoba, jego matka. Od tamtej pory nie potrafił już cieszyć się życiem tak jak dawniej. Po powrocie z pracy robił sobie obiad, odgrzewając w mikrofali zakupiony wcześniej w którymś ze sklepów mrożony kotlet, który popijał zazwyczaj chłodnym piwem. I to był cały jego obiad. Wieczorem szedł na cmentarz, życzył swoim rodzicom wesołych świąt – choć sam za bardzo w to nie wierzył – i wracał do domu. Włączał stary telewizor, szukał czegoś ciekawego i oglądał. Zresztą nie trwało to długo, bo czego by nie znalazł, to i tak zasypiał w swoim fotelu po pół godzinie. I tak każdego roku.

Do pracy chodził z nieukrywaną niechęcią. Wstawał rano, mył zęby i zakładał świeże rzeczy. W zasadzie się nie golił, a ubrania wyjmował z szafy po omacku, nie zastanawiając się nad sensem ich kolorystycznego współbrzmienia. Zdarzało się, że włożył skarpetki z różnych par, ale dzięki Bogu defekt ten skrywały skrzętnie nogawki jego spodni i języki butów. Ludzie w miasteczku już do tego przywykli. Gdy przekraczał próg poczty, witał swoich kolegów chłodnym „cześć”, wkładał służbowy uniform, brał rower i wyruszał w miasto, aby rozwieźć listy. Nie rozmawiał z nikim. Ba, do nikogo się nawet nie uśmiechał. Był zgorzkniały i zamknięty w sobie. Nie dziw więc, że ludzie też za nim nie przepadali.

Znów zbliżały się święta, więc pogoda ducha Johna nie różniła się zbytnio od tej, która panowała na dworze. Gdy usłyszał jednak w pracy, że do ich miasteczka przyjechała nowa nauczycielka, na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, taki, który sygnalizował jedynie to, że oto pojawiła się „kolejna głupia, która chce mieszkać w tej zatęchłej dziurze”. Po chwili uśmiech ten niestety zniknął, a John wrócił do sortowania listów.

Tą nauczycielką była Annemarie. Przez ostatnie kilka miesięcy desperacko szukała wolnej posady w jakiejś szkole, a że matematyczka w jedynej szkole w ich miasteczku zaszła w ciążę i poszła na urlop, miejsce jak raz się zwolniło. Annemarie, mimo niemłodego wieku, posiadała znikome doświadczenie pedagogiczne. Pracowała co prawda dorywczo to tu, to tam, ale w żadnej szkole nie zabawiła dłużej. Poza tym ciągłość pracy uniemożliwiały jej sprawy rodzinne. Jej jedyne dziecko zmarło parę tygodni po narodzinach, a mąż ukrywał przed nią wieloletni romans, więc zdecydowała się ostatecznie od niego odejść. Annemarie chciała też uciec od niegasnących plotek na swój temat, z nadzieją, że może oto w tym miasteczku życie będzie dla niej łatwiejsze.

Wynajęła kawalerkę w niewielkiej odległości od szkoły. Zanim zaczęła pracę, postanowiła urządzić nowe mieszkanie po swojemu. Kupiła farby, a ze znalezionego materiału uszyła zasłony, które od razu zawiesiła. Resztę pieniędzy wydała na jedzenie. Gotowanie sprawiało jej prawdziwą przyjemność, podobnie jak spotkania z przyjaciółmi. Z trudem znosiła rozłąkę ze swoimi znajomymi, ale stosunkowo szybko znalazła bratnie dusze w nowej okolicy. Była osobą niezwykle towarzyską i z łatwością nawiązywała kontakty. Mimo bolesnej przeszłości, potrafiła cieszyć się życiem, a miniony czas traktowała jedynie jako źródło wspomnień i mądrości życiowej.

Zupełnie inaczej do przeszłości podchodził John, który spotkał Annemarie podczas rutynowego roznoszenia listów. Zmierzył ją wtedy zimnym spojrzeniem, wrzucając listy do skrzynki w jej domu. Annemarie zagadnęła go błahym tekstem o pogodzie, ale John, odburknął coś pod nosem i pojechał dalej. Kiedy wrócił do domu, przypomniał sobie o tym spotkaniu. Zaciekawiło go, kim była ta nieznajoma, która próbowała nawiązać z nim rozmowę? Było to o tyle niezwykłe, że od wielu lat nikt nie odezwał się do niego ani słowem (no może poza urzędnikami i wpadającym od czasu do czasu komornikiem). John spojrzał w lustro. Ujrzał w nim odbicie zmęczonego życiem, choć niestarego jeszcze mężczyzny z zaniedbanymi włosami, dawno nie pielęgnowaną brodą i podkrążonymi oczami, ubranego delikatnie mówiąc mało gustownie.

- A ona chciała z kimś takim rozmawiać - pomyślał, a łzy napłynęły mu do oczu.

John postanowił w końcu ogarnąć się i pójść do Annemarie z przeprosinami za swoje wcześniejsze gburowate zachowanie. Poszedł do cukierni i kupił ciasto, które poleciła mu sprzedawczyni. Po raz pierwszy od śmierci matki uśmiechnął się do niej przy pożegnaniu. Po raz pierwszy od wielu lat czuł też w sobie jakieś magiczne podekscytowanie. Dotarło do niego, że choć on odwrócił się od świata, to świat nie odwrócił się jeszcze od niego. Zrozumiał, że ma jeszcze szansę zacząć życie od nowa.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.4 /5 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry