Kabrioletem w kosmos
Miliony oczu na całym świecie zwrócone w jednym kierunku. Historia, która pisze się na naszych oczach. Narodziny technologii, która pozwoli człowiekowi już niebawem na bardziej efektywne, a co najważniejsze, o wiele tańsze loty w kosmos. Tak, drodzy czytelnicy, start rakiety Falcon Heavy – dziecka firmy SpaceX, której właścicielem jest Elon Musk - był bezsprzecznie najgłośniejszym wydarzeniem medialnym mijającego miesiąca. Czym różni się ta rakieta od używanych do tej pory? Co sprawia, że to wydarzenie oceniono jako niezwykłe? I wreszcie, w czym firma SpaceX jest lepsza od NASA?
O rakiecie, która miałaby zrewolucjonizować loty ludzi w przestrzeń kosmiczną, Elon Musk mówił już w 2010 roku. Zapowiedział też początek pracy nad nowatorskim projektem Falcon Heavy, którego szczegółów nie chciał jednak jeszcze wówczas zdradzić. Dwa lata później zapowiedział jednak dwa loty testowe. Jeden miał mieć miejsce w 2003 roku, a drugi w 2004 roku. Jednak ani jeden, ani drugi nie doszedł do skutku. Przez kolejne lata nie pojawiały się w mediach żadne informacje na ten temat, aż mniej więcej rok temu, właściciel marki Tesla poinformował o pierwszym locie Falcon’a Heavy w kosmos. Ale czym tak naprawdę jest FH?
Potężne rakiety, które potrafiłyby unieść ogromny ładunek z Ziemi na Księżyc lub na Marsa, nie są dziś zbyt często wykorzystywane, a dzieje się tak z kilku powodów. Pierwszym i chyba najważniejszym z nich są koszty. Start rakiety Saturn V, która uczestniczyła między innymi w misji Apollo, pochłonął 800 mln dolarów. Co nie mniej ważne, był to wydatek jednorazowy, ponieważ Saturna V niestety nie dało się wysłać w kosmos po raz kolejny. Jednak to właśnie wspomniana misja zainspirowała Musk’a do stworzenia o wiele praktyczniejszej rakiety. FH dorównuje ciągiem Saturnowi V, ale znacznie ważniejsze jest to, że jest rakietą wielokrotnego użytku. Wyposażono ją w trzy człony (boostery), które po osiągnięciu przez człon główny odpowiedniej wysokości odłączają się i wracają na ziemię. Dzięki takiemu zabiegowi koszt jednego lotu SpaceX udało się zredukować do około 90 milionów dolarów. Dla porównania, Delta IV Heavy, czyli konkurencyjny projekt rakiety wielokrotnego użytku, to wydatek rzędu 350 milionów dolarów. Musk pokazał, że oszczędność na boosterach to nie tylko puste słowa, bo do startu rakiety użył właśnie dwóch członów Falcon 9, które zaliczyły już wcześniej lot na orbitę okołoziemską. Cały projekt wyglądał imponująco, a jak wyglądał start?
Musk nie pozostawił tego historycznego momentu bez odpowiedniej oprawy. Postanowił, że zrelacjonuje dokładnie całe wydarzenie live, co miało już miejsce w przypadku kilku innych startów SpaceX. Tak więc na rakiecie umieszczono kilka kamer. Umiejscowiono je między innymi na wszystkich boosterach i członie głównym, a także… na wiśniowej Tesli Roadster. Dokładnie tak. Właściciel firmy postanowił bowiem w rakiecie wysłać w kosmos najnowszy sportowy model ze stajni Tesli. Lans? Darmowa reklama? Dodatkowe smaczki? Oczywiście. Relacja była bardzo dokładnie obmyślana i przygotowana. Wielu dziennikarzy, reporterów i różnych ekspertów pomagało widzom jeszcze przed startem zrozumieć procesy, jakie będą widzieli na ekranie. Po krótkim oczekiwaniu nadszedł wreszcie ten długo wyczekiwany przez wszystkich moment. Silniki Falcon’a Heavy zaczęły działać w sekundę i momentalnie weszły na najwyższe obroty. Na ekranach zobaczyliśmy ogień i dym, charakterystyczne zjawiska dla startów rakiet. Kilka sekund później widzieliśmy juz rakietę kilkanaście metrów nad ziemią. Procedura startowa przebiegła pomyślnie, a tego Musk bał się najbardziej. Potem nadszedł czas na odłączenie się boosterów, co również przebiegło bez problemów. Gdy rakieta główna z Teslą była już na orbicie, człony zasilające ją rozpoczęły procedurę lądowania. Dwa z nich, niemal synchronicznie, wylądowały w wyznaczonych miejscach na przylądku. A trzeci? Tu wydarzyło się jednak coś nieoczekiwanego, bo człon ten nie miał chyba wystarczającej mocy, by dokładnie wycelować w platformę pływającą, na której miał wylądować i spadł do wody kilkadziesiąt metrów obok niej. To bez wątpienia pewne niepowodzenie, ale w skali całego tego przedsięwzięcia naprawdę drobiazg. Potem mogliśmy już oglądać zdjęcia potwierdzające sukces. A największe wrażenie zrobiły chyba na wszystkich zdjęcia wiśniowej Tesli Roadster z manekinem w skafandrze kosmicznym firmy SpaceX na tle kuli ziemskiej. Elon Musk już wtedy wiedział, że osiągnął niebotyczny sukces. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie dorzucił jeszcze kilku „smaczków” do tego wydarzenia. Na desce rozdzielczej wspomnianego powyżej egzemplarza Tesli mogliśmy więc zobaczyć trochę zaskakujący napis „Don’t panic”. To fraza zaczerpnięta z ulubionej lektury Musk’a, powieści Douglasa Adamsa „Autostopem przez Galaktykę”, w której widniała na okładce przewodnika po galaktyce. Ponadto na platformie, na której Tesla była zamontowana, umieszczono tablicę z nazwiskami członków zespołu, by uhonorować tym samym ich pracę i wysiłek. Warto zauważyć, że na tej tablicy znalazło się ponad 6000 nazwisk. Ciekawym dodatkiem był również napis na płytce układu scalonego samochodu. Elon chciał rozwiać wątpliwości mieszkańców innych planet, którzy spotkaliby wiśniową Teslę na swojej i dlatego dorzucił tam kolejną frazę z swojej ulubionej lektury: „Wyprodukowano na Ziemi przez ludzi”.
Czym SpaceX góruje nad NASA? SpaceX jest firmą prywatną. To wielka przewaga nad państwowymi instytucjami (jak NASA), bo firmom prywatnym zależy na komercyjnych klientach, dlatego też prześcigają się w tworzeniu coraz lepszych i tańszych maszyn. Takich, które pozwolą rozszerzyć ofertę i grono potencjalnych klientów. NASA, jako instytucja rządowa, zależna jest od decyzji polityków. Nie zależy im więc specjalnie na zmniejszaniu kosztów projektów, ponieważ wyciąganie pieniędzy od państwa, to specjalność takich firm. Ostatnio NASA przechodzi jednak mały kryzys, gdyż kongresmeni zaczęli obcinać im budżet na misje załogowe, przeznaczając większe pieniądze na misje orbitowe. Moim zdaniem to jednak do takich firm jak SpaceX czy Blue Origin będzie należeć przyszłość i to właśnie one wyznaczać będą nowe kierunki technologiczne w tej branży.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?