Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Katiusza vs. Antonov   

Dodano 2022-03-08, w dziale felietony - archiwum

Napięta w ostatnich miesiącach sytuacja w polityce międzynarodowej podsycana jest w ostatnich dniach dodatkowo przez wydarzenia, którym dzięki internetowi, telewizji i mediom pisanym przygląda się cały świat. Jednak moim zdaniem do tych informacji należy podchodzić z dystansem, na chłodno, bo może się okazać, że fakty, którymi jesteśmy tak obficie karmieni, w rzeczywistości są jedynie fake newsami. Agresja militarna Rosji budzi lęk w sercach wielu ludzi i to nie tylko Ukraińców, których bezpośrednio dotknęła, ale i wszystkich ich sąsiadów, w tym i nas Polaków. Wielu moich rodaków spekuluje każdego dnia na temat tego, co może wydarzyć się w najbliższej przyszłości. Zastanawiamy się, jak długo będzie walczyć Ukraina, jak daleko zechce się posunąć Putin, jak zareagują międzynarodowe i unijne organizacje i co zrobi NATO, gdy zajdzie konieczność obrony któregoś z państw członkowskich? Nie brakuje też i takich, którzy już nie spekulują, tylko przygotowują się do wojny.

/pliki/zdjecia/ukr1_0.jpg Ta panika nikomu nie służy, chyba że temu, kto intencjonalnie chce zasiać strach w szeregach swoich (przyszłych) ofiar. Gdy wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę, mogliśmy zobaczyć, jak potężną bronią może stać się ów strach i powszechna panika, która była jego bezpośrednią konsekwencją. Na własne oczy mogliśmy obserwować, co potrafią one zrobić z ludźmi i ich realną oceną zagrożenia. Na pierwszy ogień poszły stacje benzynowe najechane błyskawicznie przez osobników wyposażonych w wielkie zbiorniki, beczki, a nawet worki foliowe, do których tankowali paliwo. W Internecie krąży zdjęcie pana, który tankował nawet konewkę, jednak trudno mi ocenić, czy takie zdarzenie faktycznie miało miejsce. Patrząc na zdjęcia i filmiki ludzi na stacjach benzynowych można też odnieść wrażenie, że chyba tylko nieliczni z nich mieli pojęcie, jak należy bezpiecznie transportować i przechowywać benzynę, czy też inne materiały pędne. Mistrzowie tegoż polowania zakupili setki litrów, co z pewnością mocno obciążyło ich domowy budżet. W tym samym czasie podobne tłumy ruszyły na banki i do bankomatów, by wypłacić pieniądze i zlikwidować swoje konta. Ludzie ci stali godzinami w nienaturalnie długich kolejkach, skutecznie opróżniając z gotówki wszystkie bankomaty i uniemożliwiając normalne funkcjonowanie tym, którzy nie dali się ponieść emocjom i chcieli wybrać jedynie drobne kwoty niezbędne im do przeżycia z dnia na dzień.

Wróćmy jednak do fake newsów. Z pewnością doskonale pamiętacie informację o bohaterskiej postawie ukraińskich żołnierzy z Wyspy Węży, którzy ignorując ostrzeżenia rosyjskiego statku, postanowili bronić jej do końca i zginąć, poświęcając swe młode życia. /pliki/zdjecia/ukr2_0.jpg Po paru dniach dowiedzieliśmy się, że ci młodzi ludzie wcale nie musieli zginąć. W internecie pojawiła się bowiem cała masa artykułów, których autorzy twierdzili z przekonaniem, że ci młodzi chłopcy jednak przeżyli... i są najprawdopodobniej w niewoli. I jak tu się nie pogubić w plątaninie napływających każdego dnia informacji, które często wzajemnie się wykluczają? Wspomniałem powyżej, że informacje produkują obie strony konfliktu, z czego warto sobie zdawać sprawę i mieć świadomość, że często działanie to bywa zaplanowane, gdyż historia uczy, że dobrze prowadzona akcja dezinformacji jest na wojnie bardzo skuteczną bronią. Sugeruję więc, by do wszystkich napływających informacji podchodzić z dystansem i jeśli to możliwe sprawdzać je również w kilku innych źródłach, gdyż wiarygodność w dobie wojny to towar zdecydowanie deficytowy. I pamiętajmy, że mistyfikacyjne zdjęcia i filmiki, to woda na młyn tych, którzy chcą na tym konflikcie coś dla siebie ugrać, o czym przekonuje historia wielu innych, współczesnych, militarnych konfliktów.

Zmorą każdej wojny są — niestety — zbrodnie wojenne i akty ludobójstwa, do których doszło już wiele razy w trakcie stosunkowo krótkiej jeszcze historii walk na Ukrainie. Wspomnijmy tylko o ostrzelaniu bardzo wielu obiektów cywilnych, przedszkoli, szkół, czy szpitali, w wyniku czego ranne bądź zabite zostały dzieci oraz ich opiekunowie. W Internecie znaleźć można na przykład krótki film, na którym widać, jak rosyjski czołg z pełną premedytacją przejeżdża po ukraińskim samochodzie osobowym, /pliki/zdjecia/ukr3_0.jpg który nie zdążył odjechać (podobno kierowca jakimś cudem przeżył). Podejrzewam, że takich i podobnych tej sytuacji było bez liku, a dowiemy się o nich zapewne dopiero wtedy, gdy dojdzie do rozliczenia winnych tej agresji. W wojnie ucierpiał również największy i najcięższy samolot transportowy świata, zbudowany w Kijowie Antonow, który wcale nie był maszyną bojową.

Często można usłyszeć dziś w naszym kraju stwierdzenia w stylu: „Jak to możliwe, że w XXI wieku mogło dojść w Europie do tak potężnego konfliktu zbrojnego, w którym ginie tylu ludzi?”. Niestety, ułomna ludzka natura, postęp technologiczny i cywilizacyjny nie eliminują tego, że wojny były, są i — niestety — na pewno również będą. Możemy jednak przekonać się, ile tak naprawdę warte są obietnice i gwarancje liderów wielkich ugrupowań, organizacji i przywódców różnych państw oraz jak ci ludzie zachowują się w sytuacji kryzysowej i na ile ich postawa względem tragedii narodu ukraińskiego odpowiada normom cywilizacyjnym, które wypracowali nasi przodkowie. Tu pozwolę sobie jedynie przypomnieć, że Ukraina już raz taką „gwarancję” bezpieczeństwa zyskała. W 1994 roku Stany Zjednoczone, Rosja i Anglia zobowiązały się do poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy (memorandum budapesztańskie), jeśli ta zgodzi się przekazać Rosji swoje głowice jądrowe. I co? W 2014 roku, gdy Rosja dokonała militarnej aneksji Krymu, gwarancje te nic Ukraińcom nie pomogły, a teraz historia się powtarza, bo jak dobrze wiemy, powtarzać się lubi. No właśnie... historia lubi się powtarzać. /pliki/zdjecia/ukr4.jpg Idąc tym tropem, można naprawdę stracić wiarę w sens międzynarodowych paktów, traktatów i porozumień. Podpisać coś nie jest trudno, ale honorowo byłoby się z tych zobowiązań potem wywiązać. Historia pokazuje, że zazwyczaj były to puste obietnice, które nie pomagały nikomu, gdy nadchodziło zagrożenie. Okazuje się, że tak naprawdę, to możemy dziś wierzyć tylko tym, którzy zwykli nieść pomoc. Te organizacje oraz ci ludzie nigdy nie zawodzą i zawsze stają na wysokości zadania, niosąc realną pomoc zwykłym ludziom w chwilach zagrożenia.

Ostatnio usłyszałem ciekawe zdanie — „Najemnik nigdy nie będzie walczył o cudze tak dzielnie jak o swoje”. To sugeruje, że przede wszystkim powinniśmy zawsze liczyć najpierw na siebie, a dopiero później na innych, którzy mogą nam przyjść z pomocą lub nie, bądź też przyjść, ale już pod pewnymi warunkami i z pewnymi ograniczeniami. Pamiętajmy o tym, czytając te wszystkie posty lub emocjonalne komentarze tych, którzy wspierają Ukrainę, ale tylko na Facebooku, po czym kładą się spać w swoich wygodnych łóżkach, w ciepłych domach. Uchodźcom potrzebna jest dzisiaj konkretna, namacalna pomoc i na pewno nie taka w postaci wstawiania nakładek z flagą Ukrainy na profilowe zdjęcie w celu pokazania solidarności z najechanym narodem. Podświetlony kolorami budynek czy most, też nie zwróci życia zabitej matce czy ojcu. Ludzie, którzy uciekają przed tą wojną, to nie rośli mężczyźni, tylko przerażone kobiety z dziećmi, których mężowie i bracia zostali zmobilizowani, by bronić ich ojczyzny. Im nie dano wyboru. Musieli tam zostać, czy tego chcieli, czy nie (wielu podobno chciało), a na pewno mieli - tak jak i my - zupełnie inne plany i marzenia. /pliki/zdjecia/ukr5.jpg Uciekinierzy z Ukrainy zostawili swoje domy zamknięte na klucz, ale przecież zamek w drzwiach nie powstrzyma rakiety, która może taki dom zrównać z ziemią i odebrać tym ludziom dobytek całego życia.

Cały cywilizowany świat zwraca się w tych dniach przeciwko Rosji i jej przywódcy. Co ciekawe, nawet część obywateli tego kraju, którzy nie dali się zmanipulować kremlowskiej propagandzie i jej czołowym ideologom, wychodzi dziś na ulicę miast tego kraju, by wyrazić swój protest wobec ofensywie militarnej prowadzonej przez rząd w innym, suwerennym kraju, choć grozi im za to do 15 lat więzienia (zgodnie z ustawą zatwierdzoną ostatnio przez rosyjską Dumę wystarczy użyć w przestrzeni publicznej słowa "wojna"). A zatem im jest o wiele trudniej protestować niż nam, bo muszą się przecież liczyć nie tylko z brutalnym traktowaniem przez siły porządkowe, ale i późniejszymi poważnymi konsekwencjami w postaci wieloletniego pobytu w wiezieniu. Szkoda mi tych Bogu ducha winnych Rosjan, na których spadną teraz potężne sankcje gospodarcze, finansowe i kto wie jeszcze jakie, narzucone temu krajowi przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że sankcje te, jak podpowiada nam historia, najmniej dotkliwie uderzą w tych, którzy to piekło wywołali.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.5 /116 wszystkich

Komentarze [4]

~Menel
2022-04-21 12:50

Zanim zacznie Pan wydawać sądy na temat autora, proszę zapoznać się z całokształtem jego twórczości. Wtedy z pewnością wróci tu Pan i przeprosi Guru naszej gazetki. Nie pozdrawiam.

~perm
2022-04-21 12:47

Ja natomiast uważam, że Yason nie postarał się.

~Dotyk
2022-04-03 19:38

Zgadzam się z przedmówcą, świetnie napisane.

~ped
2022-04-03 19:35

Jak zwykle porządny artykuł, Yason nie wychodzi z formy!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry