Kibol polski pospolity
Co jakiś czas słyszę w radiu lub czytam na jakimś portalu internetowym o kolejnych wybrykach uwielbianych przez wszystkich zamaskowanych kibiców. A to kogoś niechcący uderzyli, bo krzywo na nich spojrzał, a to zatrzymali mecz, bo nie mogli patrzeć, jak bliska ich sercu drużyna dostaje baty, a to znowu zorganizowali sobie piknik na polanie w lesie, połączony z ekstremalnymi zabawami ruchowymi, na który zaprosili swoich nie mniej ułożonych kolegów z zaprzyjaźnionego klubu. I szlak mnie łysy trafia, jak o tym wszystkim myślę.
Polska piłka na pewno słynie z dwóch rzeczy: z zatrważająco niskiego poziomu gry reprezentacji (sorki Lewy, ale nie za wiele tu pomagasz) oraz, co znacznie ciekawsze, z fantastycznych kibiców. I to tych prawdziwych, dopingujących swoją ukochaną drużynę mimo ostatniego miejsca w tabeli, porażek i upokorzeń. Niestety, do tych prawdziwych, oddanych drużynie na dobre i złe kibiców, zalicza się moim zdaniem zupełnie niesłusznie zwykłych kiboli.
Szczerze powiedziawszy, trudno jest wskazać granice między kibicowaniem a "kibolowaniem". Znajomy "Legionista" opowiadał mi kiedyś o swojej podróży z kibicami po wygranym przez ich ukochaną drużynę meczu. Były przyśpiewki, gwizdy, wesoła atmosfera. Owszem, słowa, które tam padały, nie nadają się być może do cytowania na łamach gazety szkolnej, tak samo jak i opinie wyżej wymienionych na temat sędziego czy policji, ale żaden z nich kibolem jednak nie był. Dla osobnika z gatunku homo kibolus burdus drużyna jest jedynie sztandarem, pod którym zrzeszają się podobni do niego. To człowiek bardzo uczuciowy, koneser białej broni, głęboko przywiązany do macierzystego klubu, a przy tym niezwykle wykształcony (szczególnie w sztukach walki wręcz). Często można go spotkać w okolicach stadionu, siłowni, czy też najtańszych w mieście barów. Dzięki systematycznemu chodzeniu na „siłkę”, osobnik taki ma buły nie mniejsze niż Pudzian. Charakteryzuje go także ogolona na łyso czacha, gustowny dresik i owinięty wokół szyi szalik ukochanego klubu piłkarskiego. Głównym celem tychże osobników jest rozdawanie wpier… na lewo i prawo. Robią to z nieukrywaną satysfakcją, przemieszczając się po mieście w grupkach i polując na pojedyncze, zagubione osobniki. Dopadnięty przez taką hordę osobnik słyszy najczęściej tylko jedno, ale za to charakterystyczne dla tej grupy pytanie – za kim jesteś? Odkąd Boniek dowodzi polska piłką, odpowiedź w stylu „Je... PZPN” już nie wystarcza i najprawdopodobniej nie uchroni także rzeczonego delikwenta przed utratą kilku przednich zębów. Na szczęście, na tym kończy się zazwyczaj kreatywność wspomnianych osobników. No, chyba że mieszkamy w Krakowie, gdzie zamiast subtelnych bejsboli używa się w trakcie wymiany poglądów ostrych jak brzytwa maczet. Co prawda znam osoby, które marzą o udziale w takiej klasycznej krakowskiej debacie i co chyba dziwniejsze, nie przeraża ich nawet wizja trafienia na izbę przyjęć z nożem wbitym we własne cztery litery.
Czy możliwe jest uniknięcie takiego spotkania trzeciego stopnia? Oczywiście. Wyjściem może być zwykła ucieczka. Dzięki nietuzinkowemu językowi, w jakim komunikują się nasi kibole, w którym zamiast przecinków używa się cudownego, wszystko znaczącego słowa na k..., niemożliwe jest nieusłyszenie ich z odległości ponad 100 m. I najlepiej już wtedy zawrócić na pięcie i wrócić do domu, choćby i okrężną drogą. Innego pewnego sposobu nie ma. Nie każdy należy w końcu do ruskiej mafii i jest zbudowany jak Burneika.
Jakiś czas temu wracałem z ojcem do domu z krótkiego treningu przed wyprawą w góry. Kiedy tak sobie szliśmy, dostrzegliśmy w pewnym momencie zmierzającą w naszą stronę grupkę zakapturzonych chłopaków. Usłyszeliśmy ich naturalnie już z daleka, bo na cały głos wychwalali drużynę Wisły Sandomierz, intonując wspólnie uroczą kibolowską przyśpiewkę „Wisła Ch…”. Przyznaję, trochę się cykałem, bo z postury do ułomków nie należeli. Gdy nas zobaczyli, ich radosny śpiew o dziwo ucichł, a kiedy już stanęliśmy naprzeciw nich, rozstąpili się jak Morze Czerwone przed Mojżeszem. Gdy zniknęli nam z pola widzenia, naszych uszu dobiegł ponownie radosny chłopięcy śpiew. A może jednak ja się niepotrzebnie czepiam, a kibole to tak naprawdę fajne chłopaki?
Grafika:
Komentarze [8]
2013-11-08 17:06
To co dzieje się w Krakowie ma tyle wspólnego z kibicowaniem, co ty z dziennikarstwem.
2013-11-07 22:46
Przepraszam z góry za niestosowanie eufemizmów. Ja wiem, że ostatnie teksty w Lesserze to kupa, jednakże to już jest galopująca sraczka. Człowiek mający być dziennikarzem powiela głupie stereotypy i jeszcze ma czelność narzekać na ludzi nieoddzielających kibiców i kiboli. Śmiechu warte. Takie perły języka polskiego jak “szlak łysy” zachowaj sobie na opowiadania przy komunijnym bigosie. Pozdrawiam, dostajesz pałę.
2013-11-07 22:09
Jak dla mnie felieton nie jest zły, poza tym, że rzeczywiście zatraciłeś granicy między kibicem, a kibolem. Szkoda, że skupiłeś się tak bardzo na kibolach i zapomniałeś powiedzieć o pięknie kibicowania ukochanej drużynie.
Końcowy fragment troszkę niepotrzebny.
2013-11-07 20:44
Ale kolego kochany pier..., aż szkoda słuchać.
2013-11-07 20:06
Tak słabego tekstu z Lessera jeszcze nie czytałem. Zgadzam się z kolegą, który powiedział, że ten artykuł to sztuka dla sztuki, “napiszę coś, żeby napisać”... Quo vadis Lesserze? Z roku na rok poziom coraz niższy, brak redaktorów z pasją... Szkoda, bo kiedyś się to naprawdę fajnie czytało.
2013-11-07 18:30
Nie uważam że kibol i kibic to to samo. To są dwa różne gatunki ludzi.
2013-11-07 16:36
Jestem tutaj przypadkiem, jednak dobrze się stało, że na stronie LO wyświetlił mi się news z Lessera. No bo człowieku, weź się ogarnij, siebie i wszystkich tych, którzy są Twojego zdania, że kibic = kibol, że są to same drechy, koksiki itd. (otóż, nie ważne ile masz w łapie - ważne, że jesteś wariatem!) Dlaczego cała Anglia nienawidzi właśnie policji i pismaków?! właśnie dlatego, że KŁAMIĄ! Bez przerwy idzie masowa propaganda anty kibicowska za sprawą rządu. W Polsce jest to samo, te wszystkie absurdy jakie widzę na portalach to aż mnie ciągnie. Na wymioty! Zawsze prasa i media dopatrują się JEDYNIE tych niepoprawnych inicjatyw chuliganek, pisząc w tytułach o `kibolach`. Przetrzyjcie oczy i przejrzyjcie jak jest NAPRAWDĘ! Bo aż mi się coś dzieję, gdy widzę takie podejście do sprawy u osób, które dużo słyszały, dużo czytały, a tak szczerze to nie wiele widziały! Nikt też nie zwraca uwagi na prowokacje policyjne, co jest jakimś absurdem. Dam wam przykład zachowania `stróżów prawa` względem młodego chłopaka z niedalekiej miejscowości od waszego miasta. Obejrzyjcie, zrozumcie, dopatrzcie się prawdy. ACAB. https://www.youtube.com/watch?v=pQtvvAdANSA (gościa zwinęli i tak traktowali za to, że nie chciał podać swoich danych i spiąć się w kajdanki) P.S. Co do artykułu, bez rewelacji, tym bardziej, że nie trafiłeś odpowiednio w temat, no chyba że na początku postawiłbyś jakąś tezę i dobrymi przykładami argumentował. Nie jestem pewien, ale słowo: kibolowanie, nie istnieje. pozdrawiam, ogarniętych!
2013-11-07 16:22
Dziwi mnie, że się tak rozstąpili przed gościem, który się własnego cienia boi. (Chyba że masz jakiegoś wysoko postawionego ojca to sorry). Pała.
- 1