Kolejny wyrok na krzyżu?
Ogólnopolskie media informują w ostatnich dniach o drugiej już w najnowszej historii RP próbie usunięcia krzyży ze ścian klas szkolnych. Przypominam, że pierwsza taka próba miała miejsce w ubiegłym roku w XIV Liceum Ogólnokształcącym we Wrocławiu. Z inicjatywą usunięcia krzyży ze ścian w tej szkole wystąpili sami uczniowie tuż po opublikowaniu wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który rozstrzygnął podobną kwestię zgłoszoną przez uczniów jednej z włoskich szkół. Batalia wrocławskich licealistów zakończyła się jednak ich przegraną, gdyż dyrektor szkoły po konsultacjach z nauczycielami i rodzicami zdecydował się krzyże pozostawić. Czy tym razem musi być tak samo? Niekoniecznie i to z kilku powodów.
Tym razem rzecz dotyczy bowiem nie szkoły publicznej, ale jednej z prywatnych krakowskich szkół zwanej Salwatorem (podstawówka + gimnazjum). W tym miejscu warto wspomnieć, że szkoły prywatne nie podlegają rozporządzeniu Ministra Edukacji o nauczaniu religii, a więc są w tej materii niezależne.
Na początek przytoczmy jednak garść faktów. Dyrektorka szkoły w porozumieniu z gronem i przedstawicielami rodziców postanowiła przed wakacjami, że w trakcie wakacyjnych remontów zdjęte zostaną ze ścian klas krzyże (nie pojawiły się do dziś). Oczywiście fakt ten nie jest dziełem przypadku ani też jakiegoś niedopatrzenia. To wynik ustaleń pomiędzy dyrekcją, właścicielami szkoły i częścią rodziców. Dyrekcja szkoły uzasadnia ten fakt między innymi tym, że w szkole tej uczy się obecnie kilkanaścioro dzieci innych narodowości i religii i jest tam także spora grupa uczniów rodziców niewierzących.
Fakt ten bardzo szybko dotarł do mediów, w których wywołał prawdziwą burzę. Dyskusje o sensie i potrzebie wieszania symboli katolickich w polskich szkołach rozgorzały na nowo. Na forach internetowych zaczęto na nowo przerzucać się argumentami za i przeciw. Zaczęły padać kolejne mocne słowa zarówno pod adresem dyrekcji szkoły i jej właścicieli, jak również pod adresem przedstawicieli Krakowskiej Kurii, którzy komentując tę sytuację w lokalnych mediach dolewają jeszcze oliwy do ognia. W ocenie tej pierwszej grupy większość rodziców opowiedziała się za tym pomysłem, co potwierdza dyrektorka szkoły. Twierdzi ona również, że otrzymała zaledwie kilka maili od zaniepokojonych rodziców, którzy woleliby, żeby krzyże w salach pozostały. Okazuje się jednak, że ci sami rodzice twierdzą (według pani dyrektor), że rozumieją jej argumenty i są w stanie je w ostateczności zaakceptować. Dziennikarze krakowscy ustalili już jednak, że jest w tej szkole i taka grupa rodziców, która zdecydowanie sprzeciwia się decyzji dyrekcji szkoły i ma zamiar podjąć konkretne działania, których konsekwencją ma być przywrócenie krzyży w salach lekcyjnych Salwatora.
Pani dyrektor - w rozmowie z dziennikarzami - uzasadnia swoją decyzję tym, że dla niej krzyż jest czymś więcej niż tylko przedmiotem i dlatego nie wyobraża sobie sytuacji, w której niewierzący uczniowie z jej szkoły byliby nadal zmuszani do przebywania w salach, w których wiszą symbole religii, której absolutnie nie wyznają. Jej zdaniem szkoła w państwie demokratycznym jest miejscem publicznym, w którym mają prawo przebywać i dobrze się czuć uczniowie różnych wyznań, a zatem jako taka musi być tolerancyjna i otwarta na różne kultury i wyznania.
Nie wszystkich jednak te argumenty przekonują. Niektórzy adwersarze pani dyrektor twierdzą, że teraz to w tej szkole dzieci katolików mogą czuć się jednak bardziej nieswojo. Nie brakuje jednak i takich, którzy popierają inicjatywę pani dyrektor, uważając (podobnie jak ona), że miejsca publiczne powinny być wolne od symboli religijnych.
Nie mniej ciekawa jest w tym wszystkim również postawa Krakowskiej Kurii. Gazeta.pl informuje w swoim najnowszy wydaniu, że przedstawiciele tejże Kurii uważają, że akcja usunięcia krzyży w Salwatorze to niebezpieczny precedens i wyraz braku tolerancji dla katolików. Uważają oni również, że należy zdecydowanie bardziej aktywniej bronić praw większość przed żądaniami mniejszości, a Biskup Krakowski rozważa już ponoć decyzję wycofania katechezy z grafiku zajęć w tej szkole, co jak pisałam wcześniej jest możliwe, bo ministerialne rozporządzenie o nauczaniu religii nie dotyczy szkół prywatnych.
Jak zakończy się ten konflikt? Trudno powiedzieć, ale niebawem wszyscy się o tym przekonamy. Z najnowszych relacji prasowych dowiedziałam się, że pani dyrektor szkoły na prośbę grupy rodziców zastanawia się nad uruchomieniem w szkole salki katechetycznej, w której na ścianach mogłyby zawisnąć symbole wszystkich religii wyznawanych przez uczniów jej szkoły.
Magi
Grafika:
Komentarze [5]
2010-10-23 17:02
Wiem że pisałeś o mnie i moim komentarzu dlatego postanowiłam odpisać.
Co do Biskupa Krakowskiego i ogólnie postawy Kościoła, to myślę że nie powinni się Oni wtrącać do tego typu spraw. Zwłaszcza że krzyże znajdą się w miejscu, w którym będą traktowane z należytym szacunkiem.
2010-10-23 08:31
unkwown: pisząc wcześniej “NN” miałem na myśli właśnie Ciebie i Twój komentarz.
A tak nawiasem mówiąc widziałem newsa, bodajże w TVP, na temat owej szkoły; dyrektorka powiedziała, że zdjęte ze ścian krzyże będą wisieć w salce katechetycznej – czyli tak jak pisałem wcześniej. Don Stanislao jednak chyba wciąż czuje się obrażony…
2010-10-22 22:50
Mając na myśli neutralność miejsc publicznych chodziło mi, pozwolę sobie przytoczyć:
“Jednak szkoła publiczna jako instytucja świecka tak jak urząd miejski, czy oczyszczalnia ścieków, powinna być takich symboli pozbawiona;”
O to mi chodziło. Kościół pozbawiony znaków, symboli religijnych to by to dziwne było. Ale miejsca tak jak wymieniasz urząd, szkoła itd. to jednak nie jest dobre miejsce. Powiedziałabym że szkoła nawet godnym miejscem to zawieszenia takiego symbolu nie jest, gdyż w obecności krzyża powinno się zachowywać jakoś tak bardziej stosownie, wiadomo z szacunkiem itd. a jakoś tego kulturalnego zachowania w obecności symboli religijnych w szkołach nie widać.
2010-10-22 17:38
No bez przesady, nie ma sensu usuwać symboli religijnych z przestrzeni publicznej, ALE UWAGA!!!: – przestrzeń publiczna, a przestrzeń wewnętrzna instytucji publicznych to dwie różne rzeczy.
Zwracam uwagę na tę różnicę, bo nie wyobrażam sobie, żeby władze świeckiego państwa nakazywały zdejmowanie krzyży czy półksiężyców, czy też gwiazd Dawida z budynków świątyń tak aby nie były widoczne z ulicy. To czysty idiotyzm, ale wydaje mi się, że NN w inny sposób rozumie neutralność miejsc publicznych. Tym niemniej wolałem wyjaśnić, żeby ewentualni oponenci nie zarzucali nikomu, że jest komunistą.
Jednak szkoła publiczna jako instytucja świecka tak jak urząd miejski, czy oczyszczalnia ścieków, powinna być takich symboli pozbawiona; inną możliwością jest zawieszenie krzyża tylko w sali (salach) do katechezy (jeśli już ta rzekoma większość społeczeństwa tak pragnie pozostawienia religii w szkołach).
Oczywiście jeśli szkoła jest prywatna, to absolutnie nie ma żadnej dyskusji; symbole religijne w takim budynku to sprawa grona osób rządzących daną szkołą; tak jak na tarnobrzeskiej szkole im. Jana Pawła II widnieją nawiązania do religii (nie wiem, czy symbol krzyża również, ale portret Jana Pawła II jest na pewno), tak w innej szkole mogą sobie absolutnie żadnych symboli nie wieszać, albo porozwieszać głowy kozła wpisane w pentagramy.
A biskup? Cóż, jak to biskup; powiedział, co wiedział, palcem pogroził i najwyżej wycofa katechezę ze szkoły; wielki mi coś! Szkoła zyska na tym rozgłos i opinię tolerancyjnej; nie wiem, czy akurat w Krakowie przysporzy jej to klienteli, ale nawet w tym mieście taka szkoła raczej na tym nie straci.
2010-10-21 23:50
Popieram. Jesteśmy podobno krajem tolerancyjnym, a nie potrafimy uszanować tego że w szkołach uczą się osoby różnych wyznań. Myślę że religia powinna być prowadzona w Kościele tak jak to było dawniej lub w salkach katechetycznych i prowadzona przez księdza. Ja rozumiem że większość Polaków jest katolikami, ale mimo wszystko miejsca publiczne powinny być neutralne w tej kwestii.
- 1