Kościół powinien być jak kaloryfer
Wielki Post jest swoistego rodzaju okazją do nawrócenia. To czas, w którym powinniśmy przemyśleć sobie kilka spraw związanych z naszą egzystencją, a przede wszystkim z naszą wiarą. W tym okresie skupiamy się jednak bardziej na tym drugim. W naszym „Koperniku” odbyły się już rekolekcje. Poprowadził je dla nas o. Marek Kosacz, dominikanin. Po drugim dniu, wspólnie z koleżanką z klasy, Alicją Ziębą, postanowiłyśmy poprosić o. Marka o chwilę rozmowy. Wywiad przeprowadziłyśmy na świeżym powietrzu, przed kościołem, siedząc na chodniku.
Iridis: Zauważyłyśmy podczas rekolekcji, że ojciec zwracał się do nas, młodych ludzi, wprost, nie tworząc niepotrzebnego dystansu.
Alicja Zięba: Łatwo to ojcu przyszło?
Ojciec Marek: Przychodzi mi to łatwo, ponieważ tego nauczyłem się w szkole. Sposób jest prosty - zobaczyłem, że spotkanie z młodymi ludźmi jest momentem, w którym ja mogę ich czegoś nauczyć i oni mnie, czyli traktuję te zajęcia jako wymianę, rozmowę, spotkanie. Jeśli spotkanie ma być udane, to nie mogę ich ciągle pouczać. Słucham więc, zadaję pytania, prowokuję do dyskusji i przemyśleń. Bardzo przestrzegam reguły, która mówi: „Szanujemy się i szanujemy nasze wypowiedzi”. Czasem się nie zgadzamy, mamy różne zdania, ale ma być szacunek i tego wymagam. A poza tym wszystko inne ma służyć rozmowie.
I: Czy ojciec lubi pracować z młodzieżą?
OM: Tak, wiele lat byłem duszpasterzem młodzieży, czyli oprócz uczenia w szkole, spotykałem się z młodymi ludźmi w klasztorze, w naszej salce. Byłem duszpasterzem młodzieży tutaj w Tarnobrzegu. W programie duszpasterstwa była msza w piątkowy wieczór i w niedzielę, spotkania, wspólne wyjazdy, robiliśmy jedzonko, modliliśmy się razem, oglądaliśmy filmy, robiliśmy imprezy. Teraz robią to moi młodsi bracia. Ja skupiam się na pracy w szkole, ponieważ odkryłem, że to jest moja pasja. Kocham to robić! Lubię wymyślać również ciekawe metody, koresponduję z katechetami, podpowiadam im różne pomysły, czyli poszedłem bardziej w stronę metodyczną. Z Tarnobrzega mam jednak mnóstwo wspomnień związanych z duszpasterstwem młodzieży. Obecnie jest tutaj duszpasterstwo młodzieży „Pan Da”, które niedawno rozpoczęło działalność. Młodych ludzi próbuje teraz gromadzić ojciec Jacek.
I: Chciałabym zapytać ojca o powołanie. Jak ono przyszło i czy towarzyszyły mu jakieś specjalne okoliczności?
OM: Powołanie przyszło przypadkowo (o ile można mówić o przypadkach...). Kolega nudził się na feriach i dostał zaproszenie od jakiegoś dominikanina, żeby przyjechał na dni skupienia. Nie chciał jechać sam, więc mnie spytał: „Masz co robić?”. Odpowiedziałem, że nie, a on na to, że w takim razie może pojechałbym z nim. No i pojechaliśmy. Tam mi się spodobało, bo dominikanie byli normalni (śmiech) i lekko stuknięci. Zobaczyłem, że mi się to podoba, ale minęło 5 lat średniej szkoły zanim podjąłem decyzję. W międzyczasie była jeszcze dziewczyna i wtedy ta decyzja zeszła na boczny tor, ale w końcu zdecydowałem się, bo chciałem sprawdzić, czy to jest dla mnie. Poszedłem do nowicjatu, potem były studia i pod koniec studiów podejmuje się wiele decyzji - o pozostaniu do końca życia w zakonie, o przyjęciu święceń kapłańskich. Po studiach dowiedziałem się, że w ich trakcie chciano mnie wyrzucić co najmniej dwa razy, bo po prostu byłem nadaktywny (śmiech). Czasem rzeczywiście robiłem głupie rzeczy (np. podbierałem z kuchni jedzenie dla głodnych znajomych). Byłem bardzo emocjonalny, jeszcze bardziej niż teraz. Teraz trochę się uspokoiłem i nie wszystkim to pasowało. Wiecie co jest najfajniejsze? Jestem zdania, że bycie księdzem nie polega na tym, że mam rączki złożone, że przemawiam do was z ambony i pouczam, że jesteście grzeszni i powinniście żyć tak a nie inaczej. Ciekawe jest to, że w czasie konferencji rekolekcyjnych mówię i czuję się słuchany. Wychodzi z tego rozmowa. Wymiana myśli. Rozmawiać można ciałem, uwagą, spojrzeniem, drobnym ruchem. Dziękuję wtedy za tę rozmowę, ponieważ i ja się czegoś uczę. Uwielbiam rozmawiać słuchać, zadawać pytania. Czasami chodzę z mikrofonem po kościele, czasami widzę ludzi w ciemności w kościele. Jest kontakt, więź, razem modlimy się do Pana Jezusa i to jest najpiękniejsze.
AZ: Ojciec faktycznie próbował z nami rozmawiać, ale są i tacy księża, którzy swoim zachowaniem nie pomagają nam w zgłębianiu tajników wiary. Jaki powinien być ojca zdaniem Kościół, aby młodzi ludzie nie oddalali się od niego, tak, jak to ma obecnie miejsce?
OM: Kościół musi być jak kaloryfer – ciepły i twardy. Ciepły, aby przyciągał, rozumiał, przytulał, przebaczał, aby w Kościele można się było czuć jak w domu, brać za niego odpowiedzialność, współtworzyć tę wspólnotę. Kościół musi być też twardy, trzymać się Ewangelii, wiary, tego, co otrzymał od Boga. Także w konsekwencji zasad społecznych, moralnych. Dzięki temu będzie miał szacunek i zatrzyma najlepszych ludzi. Na Zachodzie nie ma zasad. Oprócz jednej – nie wolno mówić o grzechu. Księżom się wydawało, że w takiej sytuacji ludzie tłumami będą walić do kościoła. Nic z tego. Pustki, nuda, dobra muzyka. Księża gadają głupoty. To ich praca. Jeśli mam coś ważnego w życiu zrobić w Kościele, to on musi stawiać mi wymagania, angażować, intrygować. Wtedy ja dam z siebie coś, jakiś element życia – swój czas i siły i razem będziemy Kościół budować, jego wspólnotę.
I: Ciekawa jestem, jakiej muzyki ojciec słucha i co ojciec myśli o tym, że niektórzy księża zabraniają młodzieży słuchać pewnych wokalistów bądź zespołów?
OM: Zacznijmy od tego, że uwielbiam muzykę. Od 30 lat słucham AC/DC. To moja pierwsza muzyczna miłość. Potem był punk rock, a następnie rozpoczęła się wielka fascynacja bluesem, a na końcu jazzem. To wszystko trwa w zależności od nastroju, chwili, potrzeby serca. Muzyka mnie rozumie, dźwięk, przekaz – to wszystko czuję. Wiele razy byłem na różnych koncertach. Liczę na to, że do końca życia będę miał coś ciekawego do posłuchania. Od 20 lat używam tego samego odtwarzacza, kupiłem sobie tylko radio, wzmacniacz i stare kolumny na Allegro. Z płyt w ciągu roku kupiłem tylko dwie „Aftershock” Motorhead i „La Futura” ZZ Top. Miodzio. Kościół nie zabrania słuchać ani grać żadnej muzyki. Czasami księża grzmią o tym z ambony, ale to ich prywatne nauczanie. Wiadomo, że muza może zrobić człowiekowi krzywdę, ale tylko wtedy, kiedy człowiek sam tego chce, gdy na to pozwoli.
AZ: A ma ojciec może jeszcze jakieś inne pasje?
OM: Przede wszystkim są nimi praca w szkole, stawianie pytań, szukanie odpowiedzi. Robię tysiące zdjęć, uwielbiam las i jego ciszę. Dużo pływam i na basenie pod wodą układam sobie kazania. Jeżdżę na rowerze off road – im więcej piachu i błota – tym lepiej. Rozmowy, wspólne gry planszówki, siedzenie w nocy przy ognisku… Wyprawy w góry, siedzenie w ciszy na przełęczy i zdychanie ze zmęczenia – to lubię.
I: Czy zdaniem ojca można jakoś zlikwidować lub chociażby zmniejszyć tę barierę młodymi ludźmi a Kościołem?
OM: Kościół zawsze wyglądał w oczach młodych jak stara instytucja, nakazująca, zabierająca czas i pieniądze, rozpolitykowana, nudna i niepotrzebna. W sumie nie ma się co dziwić, ponieważ taki właśnie w znacznej części jest. Odchodzenie i rozczarowanie jest zrozumiałe. Zwłaszcza wtedy, gdy ma prawdziwe podstawy (np. głupi i chamski ksiądz w parafii). Idąc tym tropem musiałbym wyrzucić prawo jazdy, bo widzę zachowanie kierowców na drodze, albo przestać jeść – wszystko nafaszerowane jest w końcu chemią… Każda dziedzina życia wymaga mądrości. Wiara także. Bóg daje w serce ludzkie pragnienie szukania GO – młodość jest takim pragnieniem wśród wątpliwości, prób, poszukiwań. Najgorsze jest to, że młody człowiek potrafi powiedzieć sobie – nie chce mi się, odechciało mi się… wiem lepiej, więc JA będę bogiem w swoim życiu. No i sam ustala zasady, swoje przykazania, reguły. Gdy idzie wszystko OK, to jest szczęśliwy, ale w trudnych chwilach i tak ma pretensje do Boga, że to Jego wina. To znak niedojrzałości. Ludziom narzekającym na Kościół mówię – zróbmy coś razem. Zamiast narzekania i smęcenia, bo to potrafi każdy.
I i AZ: Dziękujemy za poświęcony nam czas i rozmowę.
OM: Ja również dziękuję i pozdrawiam czytelników waszej gazety.
Grafika: własność autorki
Komentarze [1]
2014-03-26 16:19
świetny wywiad, o. Marek jest bardzo ciekawym człowiekiem :D
- 1