Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Laika rzut okiem na „Mścicieli”   

Dodano 2012-07-02, w dziale recenzje - archiwum

Wstęp dla wszystkich, którzy absolutnie nie znają się na komiksach – Avengers to grupa superbohaterów z uniwersum Marvela, skupiająca w swoim składzie najwybitniejszych herosów. Pierwszy występ Mściciele zaliczyli w 1963 roku, będąc odpowiedzią na Ligę Sprawiedliwych z konkurencyjnego DC. Znakiem rozpoznawczym historii wydawanych pod tym szyldem były częste zmiany składu drużyny i walka z wrogiem, który był zbyt potężny dla jednego superbohatera.

/pliki/zdjecia/aven.jpgOd premiery filmu „Avengers”, w reżyserii Jossa Whedona, minęły już ponad dwa miesiące. Zdążyły opaść pierwsze emocje, które zazwyczaj wiążą się z pochopnym i nazbyt często niesprawiedliwym ocenianiem filmów. Nie raz dajemy się ponieść i, opuściwszy salę kinową, biegniemy do najbliższego komputera, by podzielić się opinią z pozostałymi użytkownikami sieci. Jak odebrałem „Avengers”?

Po pierwsze - fabuła. Żeby za wiele nie zdradzać – superbohaterowie muszą obronić Ziemię. Nie oszukujmy się, mamy do czynienia ze sztampową i napompowaną amerykańskim patosem historią, która łączy się jednak zgrabnie ze znakomitymi efektami specjalnymi, zaprezentowanymi bohaterami i elegancką grą, tworząc bardzo przyjemny w odbiorze mix. Nijak się to ma do „realistycznego” „Mrocznego Rycerza” Nolana, ale nie oszukujmy się, czy film o superbohaterach musi być jakiś megapoważny, by być dobrym filmem? Nie, przede wszystkim powinien dostarczać rozrywki, a to ekipa Mścicieli robi naprawdę dobrze. Kolejne wydarzenie są oklepane do bólu i przewidywalne, ale bynajmniej nie czułem się tak, jakbym jadł jakiegoś odgrzewanego kotleta, a raczej pizzę podaną na złotej tacy.

Po drugie – postacie. „Avengers” jest filmem o tyle specyficznym, że przygotowywano się do jego realizacji latami. Łącznie powstało pięć części, które wprowadzały poszczególnych bohaterów, co pozwoliło na niemożliwe dotąd posunięcia. Mam na myśli to, że nie tracimy dobrych kilkudziesięciu minut na zapoznanie się z poszczególnymi postaciami i załapanie, kto jest kim. Akcja zaczyna się w ciągu pierwszych minut i trwa do końca, nie zwalniając tempa po drodze. A niezaznajomiony z poprzednimi filmami widz nie powinien mieć problemów, bo o każdym członku drużyny powiedziane jest wystarczająco dużo.

No właśnie – drużyna. W „Avengers” Whedon umieścił jedynie garstkę komiksowych herosów, którzy współtworzyli tę ekipę. Mamy tutaj Tony’ego Starka / Iron Mana (granego przez rewelacyjnego jak zwykle Roberta Downey’a Jr.), Steve’a Rogersa / Kapitana Amerykę (Chris Evans), Thora (Chris Hemsworth), Nataszę Romanov / Czarną Wdowę (Scarlett Johansson) i Clinta Burtona / Hawkeye’a (Jeremy Renner). Swój występ w roli Nicka Fury’ego po raz kolejny zalicza Samuel L. Jackson (nawiasem mówiąc, w czasie renowacji uniwersum Marvela twórcy właśnie na tym aktorze wzorowali tę postać). Względem poprzednich filmów z serii poczyniono tylko jedną zmianę kadrową – Bruce’a Bannera w „Incredible Hulk” z 2008 roku zagrał Edward Norton, a do „Avengers” zaangażowano Marka Ruffalo i, kurde, dobrze, bo nowy aktor doskonale sprawdza się w tej na poły dramatycznej roli.

Postacie uzupełniają się wzajemnie i naprawdę miło oglądać na ekranie wspólnie walczącą i rzucającą w siebie docinkami drużynę. Iron Man jest dupkiem, Kapitan, to wierzący w USA żołnierz, Thorowi zależy na Ziemi, bo dzięki niej zmienił się na lepsze, Wdowa, to laska z mroczną przeszłością, Hawkeye jest lojalnym i niezawodnym najemnikiem, a Hulk... jest po prostu Hulkiem – jest zielony, jest duży i jest wściekły.

Nie mogło się naturalnie obejść bez przeciwnika i tutaj owacje na stojąco dla Toma Hiddlestona. Odwalił kawał naprawdę porządnej roboty, wcielając się w postać Lokiego. Spośród wszystkich znanych mi filmowych socjopatów pochodzących z komiksów, na jednej półce położyłbym wraz z nim tylko Jokera w wykonaniu Heatha Ledgera i Magneto zagranego przez Michaela Fassbendera. Ci trzej panowie pokazali, co to znaczy być nemezis superbohatera i kolejni aktorzy powinni czerpać z ich wizji.

Wizualnie film to istny majstersztyk - stroje, pojazdy i efekty specjalne trzymają poziom, do którego Hollywood przyzwyczaił nas już jakiś czas temu. Taki szeroki wachlarz herosów był gwarantem wyśmienitych scen akcji i takie właśnie one są. Niesamowicie patrzy się na okładających się bohaterów, na lasery, wybuchy i powietrzne pościgi.

Dialogi również niezwykle przypadły mi do gustu (zwłaszcza Iron Mana – gość jest świetny), a zabawne kwestie napisano naprawdę poprawnie. Nie zapadł mi w pamięć ani jeden tekst, który wzbudziłby na mojej twarzy jedynie uśmiech politowania. No i gęba się sama cieszy, gdy widzimy roznoszącego wszystko w pył Hulka.

Podsumowując, jeśli masz ochotę na ponad dwie godziny przyzwoitej rozrywki, to „Avengers” jest filmem dla Ciebie. Jeśli jesteś fanem uniwersum Marvela lub komiksów o superbohaterach, to pewnie nie muszę Cię zachęcać, bo seans masz już za sobą. Jeśli lubisz oglądać Roberta Downey’a w akcji, to po prostu musisz zobaczyć ten film. Jeśli szukasz czegoś ambitnego, czegoś, co Tobą wstrząśnie, zaskoczy lub wzruszy, to nie obiecuję, że ten film to zrobi. Ale i tak uważam, że warto go obejrzeć i absolutnie nie żałuję poświęconego mu czasu, bo to po prostu fajny film.

Grafika:

PS Oglądałem wersję z napisami, bo z dubbingiem chyba bym nie wytrzymał.

PPS Przy pierwszej akcji Starka są fragmenty „Shoot to Thrill” AC/DC – kolejny powód, dla którego Iron Man rządzi.

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.9
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.9 /28 wszystkich

Komentarze [5]

~Rocky
2012-07-03 10:35

przypuszczam, że też nie znasz się na komiksach. według mnie to jest słabe, tak samo jak ten film.

~G. Orwell
2012-07-02 23:53

Jakby nie było tekst jest o filmie, w którym jest “trochę” inaczej, niż w komiksach. I jedyny odnośnik do nich znajduje się właśnie w tym zerżniętym z Wikipedii wstępie.

Zresztą, peace, masz prawo do własnego zdania, nie mam ochoty tu jakichś krucjat prowadzić.

~Fahir
2012-07-02 23:28

@G. Orwell
Hm, czy ja napisałem jakoś niezrozumiale czy co? No w tytule gosc chce podkreslic ze pisze tekst jako laik, ale jego podejscie do tego jest smieszne, z jednej strony chce cos pokazac, cos więcej, że jednak coś o tym wie, a z drugiej to słabo mu wychodzi.

~G. Orwell
2012-07-02 13:34

@Fahir
Nerd’s rage. :D

W tytule jak byk stoi, że się nie zna.

~Fahir
2012-07-02 13:15

“Wstęp dla wszystkich, którzy absolutnie nie znają się na komiksach…” – piszesz tak jakbyś ty się znał.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 25artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry