Lets's cook!
Zawsze uważałem, że seriale to pochłaniacze czasu i lepiej obejrzeć 1.5 godzinny film pełen akcji, niż kilku sezonowego tasiemca ze słabymi kreacjami, kiepsko napisanymi dialogami i banalną fabułą. Byłem w błędzie. Przekonałem się ostatnio, że seriale to dziś zupełnie inne produkcje. Mój znajomy namówił mnie, abym obejrzał nominowany do wielu nagród serial "Breaking Bad". Zabierałem się do tego jak pies do jeża, ale gdy już wystartowałem, to nie mogłem oderwać wzroku od ekranu.
Serial Vince'a Gilligana "Breaking Bad" opowiada historię pięćdziesięcioletniego nauczyciela chemii w amerykańskim liceum, Waltera White'a, który ma bystrego acz cierpiącego na porażenie mózgowe syna (efekt zażywania przez partnerkę w okresie ciąży nieprzetestowanego leku) i kochającą żonę z kolejnym "dzieckiem w drodze". Pewnego dnia mężczyzna dowiaduje się zupełnie nieoczekiwanie, że jest chory na raka (bardzo zaawansowane stadium) i zostało mu około dwóch lat życia. Postanawia za wszelką cenę wykorzystać ten czas i zapewnić swojej rodzinie godną przyszłość. Pomysł na to podsuwa mu nieświadomie jego szwagier Hank, który pracuje w DEA. Zainspirowany jego akcją nalotową, wpada na pomysł dochodowej działalności, wkraczając w bardzo niebezpieczny świat nielegalnych interesów. I tak to właśnie ów sfrustrowany, zrozpaczony i zdesperowany mężczyzna staje się członkiem przestępczego podziemia. Chcąc zrealizować swój pomysł postanawia nawiązać współpracę ze swoim dawnym uczniem, Jessiem Pinkmanem (dealer narkotyków) i zabiera się za wytwarzanie metamfetaminy.
Jako wybitny chemik potrafi wyprodukować produkt krystalicznie czysty, na który szybko znajduje nabywców. Jego biznes zaczyna kwitnąć, co nie za bardzo podoba się konkurencji. Czy ci dwaj współpracujący ze sobą mężczyźni poradzą sobie z problemami, które na nich spadną? To już musicie zobaczyć sami!
Zadziwiające jest to, że Walter i Jessie zaczynają jako absolutne przeciwieństwa i tak samo kończą. Obydwaj doświadczają jednak w tzw. międzyczasie niezwykłej metamorfozy. Walter z troskliwego, niepewnego siebie mężczyzny, zamienia się w bestię, która dla realizacji celu zrobi wszystko, natomiast Jessie z upływem czasu zaczyna rozumieć, że szmal to jednak nie wszystko i z niedojrzałego młodzieńca przeistacza się w racjonalnie myślącego, kreatywnego człowieka.
"Breaking Bad" to dramat pełną gębą, który wciąga bez reszty dzięki błyskotliwym dialogom (słuchamy ich uważnie w poszukiwaniu ukrytych działań) i nieprzewidywalności akcji, która raz oszałamia szybkością, a innym razem staje prawie w miejscu. Warto dostrzec też kunszt twórców tego serialu związany choćby z różnorodność sposobów, w jaki operują kolejnością przedstawiania zdarzeń czy ich powiązaniem oraz w jaki nadają znaczenie mało istotnym szczegółom, powracając do nich w najmniej spodziewanym momencie. Podoba mi się także i to, że są tu ogromne emocje, które odczytujemy choćby z wyrazu twarzy bohaterów przy nieśpiesznym ruchu kamery. Są tu oczywiście - jak na dramat przystało - momenty ociekające przemocą, ale nie brakuje też momentów komicznych.
Przez pięć sezonów przez serial ów przewija się cała masa świetnie napisanych postaci pierwszo i drugoplanowych, które zasługują na wzmiankę. Bezsprzecznie warto jednak wspomnieć o odtwórcach ról charyzmatycznego i budzącego sympatię Waltera, Bryanie Cranstonie, który według mnie stworzył fantastyczną postać i Jessiego, jego wspólnika, w którego wcielił się Aaron Paul. Obserwowanie ich wzajemnych relacji, tego jak się zmieniają pod wpływem okoliczności, jest przyjemnością samą w sobie. Zresztą pozostałych bohaterów poznajemy również zarówno z dobrej jak i złej strony, co nie pozwala ich zaszufladkować. Naturalne dialogi (scenariusz w żadnym wypadku nie odejmuje inteligencji bohaterom) i świetnie aktorstwo, to zdecydowanie mocne strony tego obrazu, a klimat każdego odcinka sprawia, że ukończywszy seans, mamy od razu ochotę na więcej.
Według mnie finałowy odcinek jest perfekcyjny. Nie zostawił u mnie ani grama niedosytu. Myślę, ze serial ten mogę polecić każdemu. Zapewniam, że warto spędzić te 48 godzin przed ekranem, by obejrzeć wszystkie epizody. Dla mnie prawdziwy majstersztyk.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?