Łza tęsknoty
Jej piękne niebieskie oczy patrzyły zawsze z dobrocią i miłością, ale dziś były jakby nieobecne. Łzy, odbijały tylko płomień znicza. Jedna z nich zaczęła powoli spływać w dół, znacząc mokry ślad na pomarszczonej twarzy. Spływała wolno, a jej myśli przemierzały w tym czasie ponad pół wieku spędzonego z nim wspólnie życia.
Trudny, powojenny czas. Poznali się przypadkiem. Ona była nauczycielką, on wojskowym. Do dzisiaj pamięta, jak zrywał dla niej kwiaty w ogródku mamy i śmiejąc się mówił, że po ciężkiej bitwie cel wreszcie zdobyty. Wciąż wspomina ich wspólne zimowe spacery w świetle księżyca i letnie pikniki nad rzeką. Potem ślub – spełnienie jej snów. Wyszła przecież za takiego człowieka, o jakim zawsze marzyła. A życie pędziło. Doczekali się dwóch wspaniałych synów i choć problemy niejednokrotnie ich przerastały, to nic nie było w stanie zniszczyć ich miłości. Synowie dorośli, ożenili się, doczekali się dzieci , a oni gromadki radosnych wnuków. Szczęśliwi, że mają kochającą się i wspierającą się rodzinę, żyli w spokoju przez lata. Na starość na nowo odkryli swój ogród przy domu. To tam spędzali długie godziny. Cieszyli się każdym pączkiem, każdą roślinką, która wyrosła z ziemi. Ogród stał się ich życiem. Nie zapominali jednak i o sobie. Patrząc na nich odnosiło się często wrażenie, że to para romantycznych nastolatków. Spacerowali, uśmiechali się, trzymali się za ręce. Otoczeni bliskimi, cieszyli się razem z nimi ich sukcesami, a kiedy któremuś z nich coś się nie powiodło, stawali się dla nich prawdziwym oparciem. Dopełniali się. Ona rozgadana marzycielka, on raczej nieśmiały, ale zdecydowany. Byli dla siebie wszystkim. Każde z nich mogło liczyć na drugiego – prawdziwi przyjaciele. Tak było zawsze, przez całe ich wspólne życie.
I nadszedł ten moment. Jedna chwila, która zmieniła wszystko. Upadek. Przeszywający sygnał karetki. Od tej pory codziennie siedziała przy jego łóżku. Przy swojej drugiej połowie, jak o nim mówiła. Wprawdzie jego oczy były często przymknięte, ale jego serce było dla niej zawsze otwarte. Świat nic ją już nie obchodził, wszystko straciło dla niej sens. Ważny był tylko on. Robiła co mogła. Szukała najlepszych lekarzy, dowiadywała się wszędzie, jak można byłoby mu pomóc, lecz Bóg zdecydował inaczej. Po tygodniu ciągłej niepewności ale i nadziei, odebrała w nocy telefon. Zasnął, nie pożegnawszy się nawet. Zniknął jak słońce, odszedł jak sny, a jej pozostały wspomnienia, smutek i łzy...
Nie zdążyła mu nawet po raz ostatni powiedzieć: „Kocham Cię”. Nie mogła i nie chciała przyjąć do wiadomości, że rozstali się na zawsze... A może jednak nie? Nie pożegnał się przecież, więc może jeszcze kiedyś się zobaczą i znowu wezmą się za ręce, jak dawniej i będą już razem - na zawsze. Kiedyś...
I spadła łza tęsknoty z pięknych niebieskich oczu rozpryskując się na śnieżnobiałych chryzantemach.
Komentarze [8]
2006-11-10 10:52
sliczne Agus :) gratuluje:) II “i” jest dumna :)
2006-11-09 14:31
biedni niedojrzali ludzie zaślepieni typowym blogaskowym stylem… szczerze współczuję...:(
2006-11-06 16:03
Teksty na leserze mają pewien ogromny plus: jednocześnie są proste i często niosą ze sobą pewne ważne wartości. Dlatego uważam, ze są lepsze od lektur i innych czytanek ze szkoły. Bo co za problem napisać wiersz kodem zrozumiałym tylko autorowi? Napisać wiersz tak by jego idea była zrozumiała nawet dla laika – otoż sztuka. Twój tekst ma tego + ...
2006-11-05 18:53
Też wymiękłem, pozdrawiam
2006-11-05 18:47
mi też się podoba, jakoś tak mnie wciągnęło. pozdrawiam
2006-11-05 17:38
Ja też wymiękłam. Bravo Kserówka!
2006-11-05 10:44
jak zwykle świetny tekst, ale ten..po prostu piękny.. :)
2006-11-04 19:54
niby banalne ale chwyta ;]
- 1