Miejsce, które warto zobaczyć.
Ze smutkiem dostrzegam, szczególnie u moich rówieśników, skłonność do postępowania zdecydowanie zgodną z powiedzeniem: "cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie”. To straszne! W Polsce, nawet w pobliżu Tarnobrzega, jest naprawdę bardzo wiele miejsc wartych odwiedzenia. Nie trzeba od razu wyjeżdżać do Niemiec czy Austrii, by obejrzeć piękne zamki i pałace, które wyglądają jak z bajki. Nie trzeba wyjeżdżać do odległej Hiszpanii, Szwajcarii czy Grecji, by zachwycić się urokliwymi miasteczkami, jeziorami, wąwozami, czy górami, choć na pewno warto, bo wtedy będziemy w stanie docenić także to, co mamy w naszym kraju. Nie wiem jak wy, drodzy czytelnicy, ale ja uwielbiam zwiedzać Polskę i odkrywać wszystkie te wspaniałe i godne uwagi miejsca.
Minął już co prawda czas wakacji i skończyły się dni słodkiego nicnierobienia, a jedyne co nam po nich zostało to piękne wspomnienia. Myślę, że nie ma takiego młodego człowieka, która nie tęskniłby za wakacjami. Niektórzy z nas cofają się obecnie pamięcią do wesołych spotkań ze znajomymi, beztroskiego pluskania się w wodzie, czy spokojnego opalania. Inni już teraz planują, w których miejscach na Ziemi chcieliby się znaleźć w przyszłym roku. Ja, jak już wspomniałam, jestem typem podróżnika. Lubię zwiedzać nowe miejsca, odwiedzać ruiny zamków i perły architektury różnych wieków, wędrować po górach, czy też smakować potrawy regionalnych kuchni i jak każdy szanujący się podróżnik uwielbiam się tymi swoimi doświadczeniami dzielić z innymi ludźmi.
Ostatnio zachwyciły mnie Pieniny. Gdy ktoś mówi o Pieninach przeciętny Polak kojarzy tę nazwę z Trzema Koronami. Coś w tym jest, dlatego muszę przyznać, że ten właśnie szczyt stał się także moim celem pierwszego dnia po przyjeździe. Wierzchołek Trzech Koron tak naprawdę składa się z pięciu turni, z których najwyższą jest Okrąglica – 982 m n.p.m i tylko ją udało mi się zdobyć (właściwie to tylko ona jest udostępniona do zwiedzania). Pozostałe wierzchołki noszą oficjalne nazwy: Płaska Skała, Nad Ogródki, Pańska lub Bryłowa Skała oraz Niżna Okrąglica, choć miejscowi nazywają je "Dziadkiem”, "Babką", "Grubą Baśką”, "Wysoką Kaśką” i "Kudłatą Maryśką”.
Wraz z rodzicami zaplanowałam trasę, która zaczynała się w Krościenku nad Dunajcem. Tuż po przyjeździe i rozpakowaniu się, postanowiliśmy wyruszyć w góry. Od początku wędrówki było ciężko. Wydaje mi się, że zmęczyła nas kilkugodzinna jazda samochodem. Musieliśmy co chwilę robić przerwy w tej naszej wędrówce, choć nie tylko ja, ale też i moi rodzice mamy raczej niezłą kondycję. Naprawdę niełatwo było zmusić organizm do wysiłku fizycznego, a i warunki atmosferyczne raczej nam nie sprzyjały (niskie ciśnienie i niewyobrażalna duchota). Na szczęście warunki, jak to w górach, szybko uległy zmianie, powietrze stało się bardziej orzeźwiające, dzięki czemu łatwiej i szybciej udawało nam się pokonywać nawet znacznie bardziej strome podejścia, choć na zejściach musieliśmy z wiadomych względów niezwykle uważać. Każdemu, kto dba o piękną sylwetkę, polecam też chodzenie po górach, choć może to stanowić problem dla ludzi, którzy cierpią na lęk wysokości. Ja nie mam tej dolegliwości, dlatego uwielbiam takie wdrapywanie się na szczyt po skałkach, bo wiem, że na końcu tej wędrówki zawsze czeka na mnie wspaniała nagroda. Widoku ze szczytu nie da się z niczym porównać. Cudne porośnięte drzewami góry i przepływający między nimi Dunajec. Zrobiłam chyba z 50 zdjęć. Przez długą chwilę patrzyłam przed siebie całkowicie zauroczona.
Następnie ruszyłam w stronę Zamkowej Góry, jednak zanim tam dotarłam musiałam jeszcze zaliczyć Czertezik 772 m.n.p.m, Ociemny Wierch 744 m.n.p.m. i Szutrówkę 749 m.n.p.m. To wszystko wydarzyło się w ciągu tego samego dnia i gdy tak szłam, to myślałam sobie, że już pewnie nie uda mi się dotrzeć do Okrąglicy. Na Zamkowej Górze stoi Zamek Pieniński, który właściwie jest teraz ruiną i można podziwiać jedynie jego nadgryzione zębem czasu mury, ale i one wyglądały niezwykle malowniczo na tle innych szczytów, które znajdowały się w oddali za nimi, a mimo to były doskonale widoczne. Podobno w tym starym zamku przebywał przed wielu laty Bolesław Wstydliwy, uciekając z matką i księżną Kingą przed najazdem tatarskim na Polskę. Wróćmy jednak do mojej wędrówki. Jej ostatnim punktem był najwyższy szczyt Trzech Koron. Wydaje mi się, że droga, którą do niego przebyłam, minęła mi bardzo szybko. Zdobywszy szczyt weszłam na punkt widokowy. Zachwyt to pierwsze słowo, które teraz mi się nasuwa, gdy wspominam tę chwilę. To jeden z tych momentów, kiedy chciałoby się jakoś zatrzymać to piękno, ale jego ogrom powala i żaden aparat nie jest w stanie tego uchwycić, a żadne zdjęcie nie będzie tego w stanie oddać. Co prawda w czasie mojej wędrówki pogoda nieustannie się zmieniała i gdy dotarłam na szczyt trochę się zachmurzyło i wszystko nabrało jakiś szaro-niebieskich odcieni, ale góry w takiej odsłonie są moim zdaniem nie mniej piękne. Po dłuższej chwili odpoczynku postanowiliśmy ruszyć w dół, do pensjonatu. I dobrze, gdyż zaczął delikatnie kropić deszcz. Przyspieszyliśmy trochę tempo, gdyż obawialiśmy się, że ten delikatny deszcz może w każdej chwili przeobrazić się w burzę lub ulewę. Na szczęście udało się nam zejść i nawet nie zmokliśmy. Po drodze do naszego pensjonatu poszliśmy jeszcze na rynek, bo miałam ogromny apetyt na lody. Cóż, rynek mnie niestety nie zachwycił, ale za to lody były pyszne.
To był bardzo wyczerpujący dzień, ale też dzień, który dostarczył mi całą masę wrażeń. Może czułam się mocno zmęczona, ale też szczęśliwa. W Pieninach byliśmy cztery dni i dziś każdy z nich wspominam z rozrzewnieniem. Warto jednak pamiętać, że góry, nawet tak niewysokie, to nie jest miejsce dla mięczaków. Pieniny to z pewnością nie są Alpy, ale tu również wędrówkę trzeba okupić sporym wysiłkiem, za to widoki i tu są zniewalające.
Grafika:
Komentarze [1]
2022-10-06 20:50
Lekki, przyjemny tekst. Zgrabny język. Brawo!
- 1