Młodzi a emigracja zarobkowa
Zbliżają się wakacje. Coraz częściej słyszę od moich rówieśników o ich planach zagranicznych wyjazdów, bynajmniej jednak nie w celach turystycznych, lecz czysto zarobkowych. Niektórzy z nich nie przystąpili nawet do matury, wyjeżdżając tuż po ukończeniu szkoły (najczęściej technikum), bo - jak twierdzili - na wiosnę jest znacznie więcej atrakcyjnych ofert. Inni napisali co prawda jeszcze maturę, ale wyjechali tuż po egzaminach. Czy wrócą? Trudno powiedzieć. Wszyscy znamy doskonale przyczyny emigracji młodych ludzi. Powszechnie uważa się, że to efekt sporego bezrobocia w naszym kraju, choć z moich obserwacji wynika, że faktycznym powodem nie jest brak miejsc pracy, tylko oferowane przez pracodawców warunki pracy, niskie zarobki i ubogie, jeśli w ogóle, pakiety socjalne.
A my, młodzi, jesteśmy pokoleniem mobilnym i wielozadaniowym. Świetnie radzimy sobie z obsługą komputerów i innych urządzeń. Często mamy w kieszeni dyplomy wyższych uczelni i chcemy się dalej rozwijać. Nic zatem dziwnego, że od pracodawców oczekujemy szacunku i godnego traktowania. Nie podobają się nam również oferowane przez nich mało elastyczne godziny pracy i harówka za najniższą krajową bez stałych umów, gwarantujących pewność jutra. Dla nas, przedstawicieli młodego pokolenia, praca nie jest celem samym w sobie i nie chcemy jej podporządkowywać całego swojego życia. Nie powinno więc nikogo dziwić, że szukamy odpowiedniego dla siebie zajęcia za granicą, bo wiemy, że tam – za taką samą pracę jak w kraju - możemy przynajmniej zarobić kilkakrotnie więcej, a do tego pakiet socjalny bywa tam często o wiele atrakcyjniejszy, co pozwala prowadzić życie na zupełnie innym poziomie. Nie wspomnę już o tym, że przy okazji zyskujemy możliwość zwiedzenia innego kraju i poznania jego kultury, co też nie jest bez znaczenia. Trwający już od dobrych kilku lat masowy charakter emigracji zarobkowej młodego pokolenia Polaków przełożył się naturalnie na rosnący deficyt pracowników na rodzimym rynku pracy. Ci młodzi, zwykle ambitni ludzie mogliby i powinni według mnie wspierać swoją pracą krajową gospodarkę, tymczasem z ich usług korzystają nasi zagraniczni sąsiedzi, ci bliscy i ci dalsi.
Ja również interesuję się tym, co się dzieje na polskim rynku pracy? Dostrzegam też zmiany. W ostatnim okresie nawet w naszym województwie powstało wiele nowych miejsc pracy, co przełożyło się na wzrost popytu na młodych wykwalifikowanych pracowników. Pojawia się tym samym nadzieja, że konkurencja firm w walce o pracownika na rynku pracy wymusi w końcu w nich jakieś zmiany, co poskutkuje nie tylko poprawą warunków pracy, powstaniem atrakcyjniejszych pakietów socjalnych, ale i znacznie wyższym uposażeniem dla pracownika, a wtedy z pewnością uda się powstrzymać tę migrację zarobkową młodych ludzi.
Naturalnie nie wyjeżdżają wszyscy. Jedni, być może chcieliby wyjechać, ale mimo to nie wyjeżdżają, bo powstrzymuje ich przed tym często sytuacja rodzinna lub przywiązanie do przyjaciół. Inni z kolei odczuwają lęk przed nieznanym. Boją się kontaktu z obcym kulturowo środowiskiem, tym bardziej, że często nie za dobrze znają języki obce, co bez wątpienia może utrudnić znalezienie atrakcyjnej pracy, uzgodnienie zadowalających warunków płacowych oraz socjalnych, a przede wszystkim zwyczajne życie w środowisku ludzi o innej kulturze i przyzwyczajeniach.
Młodzi Polacy jako cel emigracji zarobkowej wybierają więc obecnie najczęściej w miarę bliskie nam kulturowo kraje UE. Najbardziej popularne kierunki to Niemcy, Wielka Brytania, Norwegia i Holandia. Myślę, że większość z nich już wcześniej doskonale zorientowała się, co kraje te mogą im zaoferować. Być może kierowali się przy wyborze kraju efektem domina, czyli wyjeżdżali tam, gdzie już od jakiegoś czasu przebywali ich przyjaciele bądź rodzina, bo zdawali sobie sprawę, że to może im ułatwić start w obcym środowisku. A poza tym, w razie niepowodzenia, mogli liczyć na pomoc tych ludzi lub na ich wsparcie, gdyby musieli wrócić do kraju i szukać szczęścia na rodzimym rynku pracy.
Najgorsze jest jednak to, że Polska traci młodych ludzi, którzy dorabiają inne nacje, zamiast wspierać rodzimą gospodarkę i budżet. Młodzi Polacy są bardzo otwarci na świat i potrafią się szybko aklimatyzować w innych kulturach, co skutkuje też często tym, że zakładają tam rodziny i zostają na zawsze. A nawet, gdy trawieni tęsknotą za rodziną, decydują się wrócić, to z reguły ich plan kończy się fiaskiem, bo znalezienie pracy na porównywalnym poziomie finansowym w Polsce jest nierealne.
Czy można tę migrację jakoś powstrzymać? Pozornie wydaje się to proste, ale chyba takie nie jest, bo z jakiegoś niejasnego dla mnie powodu żadnej opcji politycznej w naszym kraju przez kilkanaście ostatnich lat nie udało się tego uczynić. Nie potrafili, czy nie chcieli? - oto jest pytanie.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?