Moment
Moment
Patrzę na świat - podziwiam
jego ulotność i zamknięte piękno.
Podziwiam, a twarz ma kąpie się w kroplach.
Tych słodkich od deszczu i tych słonych od łez.
Patrzę na światła miasta i
puste oblicza ludzi.
Widzę więcej, czuję więcej.
Ostygam w ciszy.
Wszystko krąży.
Nie wiem czy to ja, czy świat zwariował.
I nagle Morfeusz zamyka me oczy...
Utęsknione
za ciszą ukrytą w lesie
niebem pełnym gwiazd
w ciepłą noc lipcową
sumieniem całkiem czystym
nieskazitelnym jak ślubna suknia
ścieżką leszczynową
żwirem na drodze
delikatnymi rumiankami
konwaliami na wiosnę
jaskrami co żółte jak mlecze
za kamieniem na polu
za furtką co stale otwarta
gniazdami jaskółek pod dachem
słowikiem na niebie prawie w bezruchu
za nieobecnymi chociaż są najbliżej...
Obietnice
W terminarzu znowu bałagan…
Miejsce, czas, data
grubo podkreślone…
Zostaniemy w kontakcie,
słowo na pożegnanie...
Czy szczerość tak trudno
wyrazić?
Czy obietnice są kosztowne?
Czuję na odległość,
gdzie kłamstwo płonie.
Tak dalej być nie
może...
Znajdę sobie nowe zadania,
bo nie mam zamiaru wiecznie
czekać...
bez celu...
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?