Muszę być silna!
Uczennica klasy humanistycznej, niesamowicie skromna, a przy tym mega utalentowana, którą zna chyba każdy uczeń naszej szkoły. Dziewczyna jest finalistką oraz laureatką wielu regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów wokalnych. Na jej talencie poznali się m.in. jurorzy krakowskiego Festiwalu Zaczarowana Piosenka, organizowanego przez Fundację ”Mimo Wszystko” pani Anny Dymnej, na którym w 2016 roku zaśpiewała w finale duet z Katarzyną Nosowską, a w roku 2019 z Kubą Badachem a także jurorzy Festiwalu Iveria Brilliand w stolicy Gruzji Tibilisi oraz festiwalu Impresje Artystyczne w Ciechocinku. Kilka dni temu poprosiłam ją o wywiad, na który chętnie się zgodziła i tak powstał tekst, w którym specjalnie dla czytelników naszego „Lessera” opowiada o sobie, swoim niełatwym życiu, swojej pasji a także marzeniach. Poznajcie Julię Walczynę!
Kira: Na początku naszej rozmowy chciałabym cię poprosić, abyś opowiedziała nam coś o sobie.
Julia Walczyna: Nazywam się Julia Walczyna i od dzieciństwa mieszkam z rodzicami w Trześni (gmina Gorzyce). Moją największą pasją jest muzyka - głównie śpiew. Muzyka to moim zdaniem najwspanialsza "rzecz" jaką stworzył człowiek. Dla mnie muzyka to pasja, ale i sposób na umilenie sobie każdej codziennej czynności. To także "coś", co pozwala mi panować nad moimi emocjami i wyrażać moje uczucia. Muzyka towarzyszy mi w życiu od dzieciństwa, ale występować publicznie zaczęłam dopiero w wieku 5 lat (w zajęciach wokalnych zaczęłam brać udział rok później). Przez kilka lat uczęszczałam również do Szkoły Muzycznej I stopnia im. Ignacego Jana Paderewskiego w Stalowej Woli, którą ukończyłam w klasie fortepianu w roku 2019.
Kira: Wiem, że jesteś laureatką wielu konkursów wokalnych, ale jestem ciekawa, jak to się wszystko zaczęło?
Julia Walczyna: Banalnie. Gdy jako dziecko oglądałam telewizję, lubiłam sobie śpiewać razem z postaciami z bajek. Moja mama doszła do wniosku, że idzie mi to całkiem nieźle, dlatego pewnego dnia postanowiła, że zapisze mnie na zajęcia wokalne w lokalnym GOK. Niestety, okazało się, że jestem jeszcze za mała i musiałam poczekać na to jeszcze cały rok. Szczerze mówiąc jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna zarówno moim rodzicom jak i pierwszym instruktorom, że w tak młodym wieku dostrzegli mój talent i pomogli mi go rozwinąć.
Kira: Domyślam się, że od tego czasu zaczęłaś również występować publicznie. A kiedy miał miejsce twój debiut w konkursie wokalnym?
Julia Walczyna: Faktycznie trochę czasu musiało upłynąć, gdyż byłam za młoda, ale w końcu i do tego doszło. Po raz pierwszy wzięłam udział w regionalnym Konkursie Kolęd i Pastorałek, który już od wielu lat organizuje Tarnobrzeski Dom Kultury. Jak się domyślasz, było to dla mnie w tamtym okresie życia szalenie stresujące wydarzenie, którego nigdy nie zapomnę. Pierwszy występ, wielka scena, jurorzy i publiczność. W przygotowania do tego konkursu włożyłam 100% mojego talentu i zaangażowania, ale opłaciło się, co potwierdził werdykt tarnobrzeskich jurorów. Wygrałam ten konkurs w kategorii dzieci, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że faktycznie mam talent, a moich rodziców z kolei w tym, że zapisanie mnie na zajęcia wokalne było świetnym pomysłem.
Kira: Później wygrałaś jeszcze wiele innych regionalnych konkursów wokalnych, ale widać nie zaspokajało to twoich ambicji, dlatego pewnego dnia wkroczyłaś w świat profesjonalnego śpiewania i pokazałaś się krakowskiej publiczności podczas Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, organizowanego przez Fundację "Mimo Wszystko" Anny Dymnej. Co skłoniło cię do wzięcia udziału w tym Festiwalu?
Julia Walczyna: Przez lata oglądałam wspólnie z rodzicami ten festiwal w telewizji. Co roku zachwycał i poruszał mnie coraz bardziej, a w głębi mej duszy zaczęło tlić się marzenie, aby tam wystąpić. Bardzo zależało mi, aby rozpocząć swoją wokalną karierę od takiego właśnie festiwalu. Sądziłam, że będzie to dla mnie ogromna szansa na pokazanie się znacznie szerszej publiczności, a jeśli zostanę zaproszona do konkursu, to mnie dodatkowo dowartościuje, a potem pozwoli również zebrać bardzo cenne doświadczenia. Gdy skończyłam 11 lat i mogłam już zgodnie z regulaminem wziąć w nim udział, wysłałam swoje zgłoszenie. Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka byłam wtedy szczęśliwa, gdy listonosz przyniósł mi pewnego dnia do domu zaproszenie do udziału w konkursie, wysłane przez panią Anię. Jak pokazało życie, udało mi się nie tylko zakwalifikować, ale również dotrzeć do finału i wystąpić w nim w duecie z Katarzyną Nosowską. Było to dla mnie niesamowite doświadczenia i ogromną przyjemność śpiewania z tak znaną wokalistką. Najcenniejszy chyba dar od losu, jaki mogłam dostać, i które cenię sobie niezwykle do dziś. Od tej pory, gdy tylko brakuje mi sił, wracam pamięcią do tamtych chwil na krakowskim Rynku, by przypomnieć sobie, że los dał mi wtedy szansę, której nie wolno mi teraz zmarnować. To przekonało mnie również do tego, że zawsze należy wkładać w to, co się robi, 100% swoich umiejętności i zaangażowania.
Kira: Znamy się prywatnie, dlatego mogę potwierdzić to, co mówisz. Ja naprawdę widzę, jak wiele robisz, by rozwijać tę swoją pasję. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do tamtego festiwalu, który tak odmienił twoje życie. Jak z dzisiejszej perspektywy oceniasz atmosferę tego festiwalu i co powiedziałabyś dziś o emocjach, jakie ci wówczas towarzyszyły?
Julia Walczyna: To był fantastyczny czas, a festiwal najpiękniejszy, na jakim zdarzyło mi się być. Poznałam tam niesamowitych ludzi i nauczyłam się mnóstwa cennych rzeczy. Gdy wspominałam go w kolejnych latach, zawsze tęskniłam za ludźmi, których wtedy tam poznałam i tymi chwilami, jakie dane było mi w Krakowie przeżyć. Mocno też wierzyłam, że jeszcze nie raz uda mi się tam wrócić. Gdy jechałam na ten festiwal pierwszy raz, miałam sceptyczne nastawienie. Myślałam, że będzie tam tak, jak na każdym innym konkursie wokalnym, gdy najważniejsza jest rywalizacja, a przyjaznej atmosfery jest jak na lekarstwo. Okazało się jednak, że tam jest zupełnie inaczej i już od pięciu lat kocham ten festiwal całym swoim sercem. Dzięki niemu rozwinęłam skrzydła i dostałam ogromne wsparcie.
Kira: Na swoim koncie masz wiele występów na różnych festiwalach, ale czy jest taki występ, który szczególnie zapadł ci w pamięć, i którego nigdy nie zapomnisz?
Julia Walczyna: Myślę że taki występ miał miejsce właśnie na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w Krakowie w roku 2019, gdy zaśpiewałam solowo "Mamonę” oraz ,,Gdyby nie ty” w duecie z Kubą Badachem. Spotkanie z tym powszechnie znanym wokalistą było dla mnie niezwykłe miłe, a doświadczenie wspólnego śpiewania z nim fantastyczne. Uważam, że dałam wtedy z siebie 100% i zupełnie nie myślałam o tym, czy wygram, czy też nie. Po występie byłam z siebie bardzo dumna, co rzadko mi się wcześniej zdarzało, bo zawsze stawiam sobie wysokie wymagania.
Kira: W trakcie takich występów wielu artystów paraliżuje często ogromna trema, z którą nie wszyscy sobie radzą. A jak ty sobie z tym radzisz?
Julia Walczyna: Gdy byłam młodsza, nigdy się nie stresowałam, bo nie zdawałam sobie chyba sprawy z tego, że ludzie, którzy mnie oglądają, również mnie oceniają. Z wiekiem zaczęłam jednak stresować się coraz bardziej, ale teraz jestem już z nim oswojona. Im więcej publiczności podczas różnych koncertów bądź festiwali, tym mniej się stresuję. Wychodząc na scenę nie myślę nigdy o konkretnych osobach, jurorach, moich bliskich czy znajomych ani o ich opinii. Staram się myśleć o wyłącznie o tym, po co tu jestem i co mam zrobić. Potem daję z siebie 100%, a z czasem stres sam znika.
Kira: Zapewne nie jest ci łatwo żyć z chorobą, z którą zmagasz się od wielu lat. Jak wygląda życie artysty, który na co dzień musi zmagać się z cukrzycą? Jak wpływa to na twoją karierę wokalną?
Julia Walczyna: Oczywiście nie jest łatwo, ale przekonałam się już wielokrotnie, że jeśli ma się cukrzycę pod kontrolą, czyli gdy jest ona odpowiednio prowadzona, to nie przeszkadza specjalnie w codziennym funkcjonowaniu. Prawidłowe prowadzenie cukrzycy wymaga jednak od chorującej osoby wielkiej samodyscypliny i wytrwałości. Ludzie często patrzą na mnie z przerażeniem, gdy czasami zdarza im się zobaczyć, jak sama robię sobie zastrzyki lub nakłuwam palce, aby zmierzyć poziom cukru we krwi. Pytają wtedy: To cię nie boli ? Ja bym tak nie potrafiła! Prawda jest jednak taka, że to kwestia przyzwyczajenia. Po 14 latach życia z chorobą nie boję się już igieł i krwi, gdyż to moja codzienność. Oczywiście nie zawsze jest tak różowo. Bywają chwile lepsze i te gorsze, ale wtedy zawsze staram się myśleć pozytywnie i nie poddawać się. Ta choroba wiele mnie nauczyła i pewnie jeszcze nie jednego nauczy. Jakby tej jednej choroby było mało, to cierpię też na celiakię, czyli nietolerancję glutenu. Ta choroba również uczy pokory, wytrwałości i dyscypliny. Muszę być cały czas na diecie bezglutenowej i sprawdzać skład każdego swojego posiłku, aby nie zawierał on czasem mąki pszennej bądź innych zbóż. Nie mogę sobie pozwolić, jak wielu moich rówieśników, na pizzę lub torty i inne ciasta, chyba że przyniosę własne bezglutenowe, co czasami jest uciążliwe i nie zawsze dobrze widziane. Tym się jednak nie przejmuję, bo dla mnie znacznie ważniejsze jest to, by nie dać się pokonać tym moim chorobom. Muszę być silna!
Kira: Myślę, że nie tylko ja podziwiam cię za to, że mimo tylu przeciwności losu dalej robisz to, co naprawdę kochasz. A co robisz, gdy masz już dość śpiewania? Masz jakieś inne hobby?
Julia Walczyna: To się nie zdarza. Nigdy nie mam dość śpiewania! W wolnym czasie oczywiście śpiewam, ale robię to też przy wykonywaniu każdej innej domowej czynności. Zdarza mi się nucić sobie pod nosem nawet w sklepie czy w busie. Nie potrafię z tego zrezygnować, sama rozumiesz. To moja pasja, a bez pasji nie da się żyć! Mama mówi, że ja po prostu nie znoszę ciszy. Gdy mam jednak wolną chwilę doskonalę swą grę na pianie, bo jak już wspomniałam powyżej przed dwoma laty ukończyłam szkołę muzyczną w klasie fortepianu. Granie na tym instrumencie niesamowicie mnie wycisza, likwiduje stres, który gromadzi się we mnie w ciągu dnia, a dodatkowo poprawia mi humor. Jeśli chodzi o pasje nie związane stricte z muzyką, to uprawiam również sport, by zawsze być w dobrej formie. Uwielbiam to. Wybieram z reguły ruch na świeżym powietrzu - rower, rolki czy też pływanie. Zdrowy tryb życia to w końcu m.in. właśnie aktywność fizyczna. Oczywiście w wolnym czasie nie zapominam też o wszystkich tych ludziach, którzy mnie wspierają w trudnych momentach życia. Są oni dla mnie ogromnym oparciem i nie raz przekonałam się, że mogę na nich liczyć. Tak więc, kiedy nie śpiewam, to często się z nimi spotykam.
Kira: Jesteś nie tylko wokalistką ale i uczennicą tarnobrzeskiego „Kopernika” i na pewno tak jak wielu innych uczniów w twoim wieku rozmyślasz czasami o swojej przyszłości. Czy wiążesz ją z muzyką, czy też myślisz o studiach w zupełnie innej specjalności?
Julia Walczyna: Ci, którzy mnie dobrze znają, wiedzą, że moją przyszłość wiążę zdecydowanie z muzyką. Kariera wokalna to moje ogromne marzenie. Planuję po ukończeniu „Kopernika” dostać się na wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Katowicach lub też na wydział wokalny Akademii Muzycznej w Krakowie. Myślę, że to zdecydowanie coś dla mnie i mam także nadzieje, że dzięki ciężkiej pracy uda mi się tam dostać i się dalej rozwijać, robiąc jednocześnie to, co kocham.
Kira: To może na koniec naszej rozmowy opowiesz nam jeszcze o swoich marzeniach i celach na tę nieco bardziej odległą przyszłość?
Julia Walczyna: Marzę, by w przyszłości wydać własną płytę i koncertować po całej Polsce i nie tylko. Mam nadzieje, że wszystko ułoży się po mojej myśli i spełnię te marzenia, które mam już od kilku lat.
Kira: Dziękuje ci za tę rozmowę, która uświadomiła mi, jak ważną rolę w życiu może pełnić pasja jak i to, że nigdy nie wolno się poddawać. To naprawdę mocno budujące, gdy się słyszy, że mimo choroby można się spełniać i robić to, co się kocha. Życzę ci zatem, aby wszystkie te twoje marzenia się spełniły!
Julia Walczyna: Również dziękuje za spotkanie i ten nietypowy wywiad. Mam nadzieje, że już niedługo zobaczymy się na żywo w szkole, a także w czasie kolejnych koncertów, z których nasz „Kopernik” przecież słynie! Pozdrawiam redakcję „Lessera”, wszystkich uczniów naszego liceum, a także czytelników naszej szkolnej gazety!
Grafika:
Komentarze [1]
2021-05-23 22:46
Jak dla mnie wspaniały wywiad, osobiście czekam na występy Julii w naszej szkole!
- 1