Na piechotę do Indii
Jakiś czas temu obejrzałem film wyreżyserowany przez Petera Weira, legendarnego twórcę „Stowarzyszenia umarłych poetów” i „Truman Show”, zatytułowany „Niepokonani”. Film miał premierę stosunkowo dawno, bo w 2010 roku, ale historia ta tak mocno zapadła mi w pamięć, że postanowiłam się nią z wami podzielić i zachęcić was do jej obejrzenia, bo moim zdaniem naprawdę warto. Warto choćby dlatego, że Peter Weir głównym bohaterem swego filmu uczynił Polaka, co w światowym kinie nie dzieje się zbyt często, a w dodatku jest to postać tak szlachetna i niezłomna, że ze świecą szukać podobnej nawet w rodzimym kinie.
Inspiracją dla Weira była autobiograficzna książka „Długi Marsz” Stefana Rawicza, żołnierza kampanii wrześniowej, wywiezionego przez Rosjan na Syberię, który podobno pokonał drogę z łagru sowieckiego do Indii, by dalej walczyć z Niemcami. Książka została wydana w języku angielskim w latach 50. XX wieku, a scenariusz filmu w najważniejszych punktach odtwarza historię w niej opowiedzianą, choć po śmierci autora książki okazało się, że ten chyba nie do końca był z czytelnikami szczery i niekoniecznie był tym, za kogo się w niej podawał.
Akcja filmu rozgrywa się w czasach II wojny światowej na terenach ZSRR. Bohaterem jest Janusz, polski żołnierz, oskarżony przez sowieckie władze o szpiegostwo i zesłany do gułagu na Syberii, gdzie przeżywa szokujące zderzenie ze światem, w którym życie ludzkie nie ma kompletnie znaczenia. Janusz jest pewien, że nie przeżyje w warunkach katorżniczej pracy i nieustannego terroru ze strony zdeprawowanych enkawudzistów, dlatego w jego głowie rodzi się myśl ucieczki. Pewnego dnia ucieka wraz z grupą 6 innych jeńców z całego świata i rusza w ekstremalną i niebywale ryzykowną podróż ku wolności. Zbiegów jednak nikt nie ściga, bo - jak stwierdził na początku filmu jeden z lokalnych enkawudzistów – natura jest najlepszym strażnikiem. Po 11 miesiącach bardzo wyczerpującej wędrówki spod koła podbiegunowego przez bardzo mroźną Syberię i Tajgę, spaloną słońcem pustynię Gobi oraz wąskie przełęcze Himalajów i przejściu ponad 6,5 tysiąca kilometrów, tylko troje z nich dociera do Indii, kontrolowanych przez Brytyjczyków. Ale najważniejsze jest chyba w tej historii to, że w czasie tej wielomiesięcznej pieszej podróży uciekinierzy odzyskali człowieczeństwo, które zabrał im obóz pracy w ZSRR…
To zdecydowanie jedna z najbardziej dramatycznych historii z czasów II wojny światowej. Historia o odwadze, woli życia oraz niezłomności. Nie ma w tej produkcji widowiskowych efektów specjalnych, ale jest wierność faktograficzna i specyficzny klimat, który absolutnie satysfakcjonuje. I choć nie jest to arcydzieło, to powiem wam, że mnie ten film zdecydowanie urzekł. W zasadzie zabrakło mi tylko nawiązań do innych, powiązanych z tym wydarzeniem epizodów z tamtych lat.
W obsadzie może i nie ma za wielu aktorów, których nazwiska pojawiają się na pierwszych stronach gazet, ale niektórych kojarzę od dawna. Poza tym chyba wszyscy aktorzy świetnie odnaleźli się w tej historii, bo dzięki starannemu przygotowaniu i szkoleniu językowemu ich postacie są pełnowymiarowe, autentyczne i przekonujące. Grupa uciekinierów jest jednak na tyle liczna, że aktorzy nie dostają wystarczająco dużo czasu ekranowego, by zainteresować widza swoją postacią, a z kolei widzom również niełatwo jest identyfikować się z którymś z nich. W rolę Janusza, polskiego oficera skazanego za szpiegostwo na 20 lat gułagu, wcielił się Jim Sturgess, który moim zdaniem doskonale sprawdził się w tej roli. Jest zdeterminowany, waleczny, ale też troskliwy, wręcz serdeczny i pomimo drastycznych warunków na wskroś ludzki. Irytuje tylko trochę jego łamana polszczyzna. Bardzo ciekawą postać wykreował w tym filmie również Collin Farrell, który brawurowo zagrał czarny charakter, Ukraińca Walkę, porywczego recydywistę, który nie był w stanie opuścić swojej ojczyny. Saoirse Ronan, w roli Ireny, zbiegłej z kołchozu Polki, która dołącza po drodze do uciekinierów, to kolejna szalenie barwna postać, która pokazuje, jak ważna jest nadzieja i jak ogromna wola walki tkwi w każdym człowieku. Z najbardziej wyeksponowanych bohaterów warto chyba jeszcze wspomnieć charyzmatycznego Eda Harrisa w roli Pana Smitha, najbardziej złożonej postaci mocno zgorzkniałego amerykańskiego inżyniera.
Film może się podobać. „Niepokonani” to nie jest film sensacyjny, ale film drogi i to pojęcie dobrze oddaje jego klimat. Bohaterowie głównie idą, ale o dziwo nie jest to nużące. Myślę, że to głównie zasługa montażu, który pozwolił na skondensowanie długiej drogi (szli w końcu 11 miesięcy) i urozmaicenie jej ujęciami z różnych kamer oraz naprzemiennie stosowanymi zbliżeniami, dalekimi planami i panoramami. Ma wyjątkowy klimat podróży, która każdego uczestnika może kosztować życie. Reżyser pięknie opowiada o instynkcie przetrwania, który wyzwala się w ekstremalnych warunkach. To również historia o odwadze i odpowiedzialności. Co prawda fabuła oparta jest na sprawdzonym hollywoodzkim schemacie ucieczki śmiałków, którzy wbrew logice i groźbom, rzucając wyzwanie nieobliczalnej potędze natury, pokonując strach i własne słabości, ryzykują nieprawdopodobnie długi marsz ku swobodzie, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza.
Produkcja bezsprzecznie zachwyca pięknymi zdjęciami i skłania do poważnej refleksji. Mam wrażenie, że dzięki niej wielu ludzi na świecie poznało kolejną, bardzo mało znaną historię z okresu II wojny światowej. Nie jest to lukrowany obrazek z udziałem „posągowych” postaci. To niezwykła opowieść o odwadze, siłach witalnych i duchowych, tkwiących w ludziach oraz o woli przetrwania za każdą cenę. To widowiskowy, pozbawiony patosu, nakręcony z kulturą i wyczuciem na ludzkie sprawy film o przetrwaniu. Weir nie tylko opowiada nam tu historię o niezłomnym człowieku, lecz przede wszystkim pokazuje, jak wyglądał w ZSRR system represji. Nie jest to z pewnością film wybitny, ale bezsprzecznie jest wartościowy. Jedno jest pewne. Film zapada w pamięć, wyzwalając najczystsze pokłady pozytywnych emocji, dlatego myślę, że warto poświecić mu swój czas.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?