Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Na zakręcie...   

Dodano 2006-05-08, w dziale opowiadania - archiwum

Dzień powoli budził się do życia. Promienie ciepłego marcowego słońca zalewały całą okolicę. Szedł prosto. Szybkim krokiem minął blok i tuż za nim skręcił w małą uliczkę. Spojrzał za siebie. Przed oczami mignęły mu dwa samochody. Uważnie rozejrzał się dookoła i znów ruszył do przodu.

Było dopiero koło siódmej. Zazwyczaj o tej porze spał jeszcze smacznie w łóżku, w małym pokoju na poddaszu starej kamienicy, ale dziś było inaczej. Wstał, zanim jeszcze obudził się ojciec, zjadł śniadanie, spakował plecak i wyszedł, nie pozostawiwszy po sobie najmniejszego śladu.

Szedł już dobre pół godziny. Powoli zaczynał dokuczać mu ból stóp i chłód. Nie przypuszczał, że będzie jeszcze tak zimno. Widok słońca zapowiadał raczej ciepłą pogodę, choć tu i ówdzie leżały jeszcze fałdy śniegu, które nie zdążyły stopić się po wyjątkowo mroźnej zimie. Wyjął z plecaka kanapkę z szynką i żółtym serem, którą rano w pośpiechu włożył do plecaka na wypadek, gdyby w czasie drogi zrobił się głodny. Głód mu jednak nie dokuczał, był to raczej stres, zdenerwowanie, może niepokój i strach przed tym, co będzie. Drżącą ręką otarł z czoła pot, ugryzł jeszcze jeden kawałek kanapki, resztę zawinął w folię i schował na później. Poprawił sznurówki przy butach i znów ruszył przed siebie. Po drodze minął stary sklep z jarzynami, aleję kasztanowców, aż w końcu w oddali jego oczom ukazał się dworzec kolejowy.

Na środku stał szary budynek, po obu jego stronach znajdowały się szerokie chodniki, a trochę dalej dwa rzędy torów. Bez namysły zaczął biec, ile tylko miał sił w nogach. Bał się, że nie zdąży. Wbiegł na betonowy chodnik i rozejrzał się dookoła. Wszędzie świeciło pustkami. Usiadł na metalowej ławce pod ścianą i czekał. Był tak zmęczony, że jego bezwładne powieki opadały pod własnym ciężarem..

...Obrócił się i przetarł oczy. Nagle uświadomił sobie, że nie ma już peronu. Przed nim rozpościerała się przepiękna łąka, pełna pachnących kwiatów, motyli, ważek latających tuż nad jego głową. W oddali mała sarenka piła wodę ze strumienia. Wszystko było niczym z bajki. Cudne kolory, słońce, mgła nad strumieniem, a w oddali gęsty ciemny las, skrywający jakąś odwieczną tajemnicę. Tuż pod tym właśnie lasem, w cieniu ogromnego dębu, siedziała na trawie kobieta.

–Mama! – krzyknął i zaczął biec w jej stronę.

Kobieta podniosła się z ziemi. Lekki wiatr poruszał jej cienką, kolorową sukienką, tą samą, w której on widział ją ostatni raz, dzień przed telefonem z wieścią o jej tragicznej śmierci. Teraz stała przed nim, jej oczy świeciły blaskiem, na twarzy pojawił się ten sam co zawsze serdeczny uśmiech. Wyciągnął rękę, chciał jej dotknąć, przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocha i jak jej potrzebuje...

–Na peron trzeci podjedzie pociąg do Wrocławia przez Kraków, Katowice i Opole.

Przetarł oczy. Przed nimi znów ukazał się stary dworze kolejowy, powoli zapełniający się ludźmi. Część z nich niecierpliwie wyczekiwała bliskich, inni, podobnie jak on, znaleźli się tu po to, by za chwilę zająć wygodne miejsce w jednym z wagonów i wyruszyć w podróż.

–To tylko sen. – wyszeptał.

Wstał z ławki, otarł ręką kurtkę, założył plecak na plecy i skierował się w lewo, skąd nadjechać miał pociąg.

–Z drogi! Czy nie mógłby się pan trochę posunąć? Ci młodzi! – krzyczała jakaś starsza pani, przepychająca się przez tłum.

–Ależ oczywiście, proszę bardzo. – odparł i przepuścił kobietę.

Spojrzał pod nogi. Tuż koło jego stóp leżał wysuszony przez słońce ogryzek z jabłka. Kopnął go w stronę torów, patrzył chwilę, jak ten turlał się i nagle zniknął pod kołami pociągu, po czym znów uniósł głowę do góry.

–Ania! – wyszeptał, gdy w oddali zobaczył dziewczynę.

Chciał krzyknąć, ale coś ściskało mu gardło. W oczach pojawiły się łzy. To ona. Wszędzie by ją poznał. Te jej długie kasztanowe włosy i śliczny uśmiech. W jednej chwili zrozumiał, czym tak naprawdę jest ten zachwyt, gdy dostrzega się kochaną osobę na końcu peronu. Przecisnął się przez tłum, rzucił na ziemię plecak i złapał dziewczynę w ramiona.

– Jesteś. Tak się cieszę. Już myślałem, że nie przyjdziesz. – szepnął jej do ucha.

–Obiecałam. Przecież wiesz. – odparła dziewczyna i ucałowała go w policzek.

–Pośpieszmy się. Pociąg zaraz odjedzie. Masz bilety?

Chłopak wyciągnął z kieszeni dwa zwinięte kawałki papieru i oboje skierowali się w stronę wagonów. Stojąc w długiej kolejce ściskali się mocno za ręce. Chłopak spojrzał na Anię, po jej policzku spływała łza.

–Na pewno chcesz ze mną jechać? – spytał cicho i niepewnie, jakby w obawie, że jeszcze usłyszy odmowną odpowiedź.

–Przecież chcieliśmy razem zacząć nowe życie. Nie osobno, tylko właśnie razem. Moje szczęście jest przy tobie, a łzy nie zawsze oznaczają smutek. Czasem są to łzy szczęścia.

Wciąż ściskając się za ręce wsiedli do pociągu i zajęli miejsca tuż przy oknie. Pociąg zaczął ruszać. Chłopak zbliżył twarz do szyby, chcąc jeszcze raz spojrzeć na oddalające się miasto. Raz ostatni. Wiedział, że już tu nie wróci. Nie wróci do wiecznie pijanego ojca, swojego małego pokoju na poddaszu starej, zawalającej się kamienicy, pokoju z okienkiem tak małym, że do wnętrza wpadała tylko wąska strużka światła. Ona też zostawiała tu okropny dom dziecka, w którym musiała spędzić ostatnie piętnaście lat swojego życia. Razem wyruszali z nadzieją do miejsca, w którym znaleźć mieli upragnione szczęście. Schodzili z drogi wiodącej ich do nikąd. Skręcali w stronę słońca.

Ania zasunęła zasłonkę, jakby nie chciała zapamiętać za dużo. Wtuleni w siebie usnęli. Z głośników radia, należącego do pasażera siedzącego tuż obok, cicho dobiegały słowa piosenki: „... kiedyś znajdę dla nas dom z wielkim oknem na świat...”.




Powyższe opowiadanie zajęło w Konkursie Literackim tegorocznego Przeglądu Talentów II miejsce. Redakcja SGI Lesser dziękuje autorce za wyrażenie zgody na opublikowanie tego tekstu w naszej gazecie.

Oceń tekst
Średnia ocena: 0 /0 wszystkich

Komentarze [3]

~zoltan
2006-05-10 16:17

Wybacz, ale to bardzo płytki i naiwny tekst. Może zacznij pisać do lessera systematycznie, a nabierzesz większej wprawy. Co ty na to?

~Ktoś
2006-05-09 22:05

Jak dla mnie to ekstremalnie naiwne. Kolejny melodramacik z cyklu Wielka Miłość. Puste i beznadziejne. Nie jestem pewien czy osoba, która przyznała ci to drugie miejsce z stawiając cię na równi z Karoliną była zdrowa na umyśle.

~anonim
2006-05-08 20:14

piekne….....naprawdę zasłużyła ta praca na nagrodę:) gratuluje talentu ….

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najczęściej czytane

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry