Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Najgorszy horror 2019 roku?   

Dodano 2019-10-26, w dziale recenzje - archiwum

Kolejna adaptacja filmowa powieści amerykańskiego króla horroru Stephena Edwina Kinga, to dla każdego wielbiciela tego gatunku, prawdziwa gratka i zachęta, by wybrać się do kina. Tak jest również za każdym razem i ze mną. Po filmie "To", który był naprawdę bardzo udanym połączeniem wymyślonej przez Kinga historii z wymyślonymi przez reżysera elementami grozy, moje oczekiwania związane z ekranizacją kolejnej części tej opowieści były ogromne. Czy zostały spełnione? Nie do końca. Reżyser Andy Muschetti, opierając się na scenariuszu Gary’ego Daubermana, zrobił i tym razem niezły film, ale ja nie zakwalifikowałbym go już jako horror.

/pliki/zdjecia/to1.jpg Akcja tej części historii, którą zatytułowano „To: rozdział 2.”, rozgrywa się w znanym już widzom z pierwszej części ekranizacji miasteczku Derry, gdzie po prawie 30 latach wrócił morderczy klaun, który już raz sparaliżował życie mieszkańców, a szczególnie tych młodych. Dorośli obecnie członkowie "Klub Frajerów", którzy w między czasie opuścili swoje miasteczko i lepiej lub gorzej poukładali swoje życia, wracają teraz na stare śmieci, by po raz kolejny stawić czoła morderczemu klaunowi. Brzmi ciekawie? Moim zdanie tak. I de facto takie właśnie powinno być, ale niestety nie jest. W kinie obowiązuje od zawsze bardzo mądra zasada: jeśli nakręcisz scenę, bez której film może się jednak obejść, to znaczy, że ta scena jest w nim po prostu zbędna. W "To: Rozdział 2." takich scen jest według mnie dużo, zdecydowanie za dużo, ale z jakiegoś powodu nie zostały jednak usunięte w trakcie montażu. Wpłynęło to naturalnie zarówno na długość filmu (2 godz. 50min.), która jest niekomfortowa, jak i na jego tempo. Może to dziwne, ale ja nie lubię tak długich produkcji, szczególnie, gdy nie dzieje się w nich zbyt wiele. Fabuła filmu jest naturalnie bardzo interesująca, ale moim zdaniem to zasługa autora powieści i być może trochę scenarzysty, a już na pewno nie reżysera. Bo jego sposób opowiadania historii niestety nie powala. Według mnie za mało w tej jego wizji skrajnych emocji, mrocznej estetyki i klimatu. Może was to zdziwi, ale lubię w horrorach, tak dla równowagi, wprowadzenie pewnej dawki humoru. W tym przypadku wolałbym, gdyby go jednak w ogóle nie było. Tak dużej dawki cringe'u dawno nie dostałem, a żarty bohaterów przypominają jako żywo poziomem te z podstawówki. Przypuszczam, że był to świadomy zabieg, który miał w zamyśle twórców nawiązać jakoś do pierwszej części filmu oraz faktu, że główni bohaterowie nie widzieli sie od czasu dzieciństwa, ale na miłość Boską wszystko ma swoje granice. Mówiąc krótko, ta część nie przypomina mi ani klimatu typowego dla twórczości Kinga, ani dla klasycznego horroru.

Producenci zakwalifikowali ten film jako horror, ale ja nie nazwałbym go horrorem. Gdyby obraz ten został zakwalifikowany do kategorii filmów przygodowych z elementami fantasy, moglibyśmy mówić o udanej produkcji. Skoro jednak został wrzucony do szuflady z napisem horror, to też tak musimy go teraz oceniać. Dlaczego tak uważam? Przede wszystkim dlatego, że strach, jakiego doświadczałem w czasie seansu, dorównywał moim codziennym obawom przy przechodzeniu w drodze do szkoły przez przejście dla pieszych. Brzmi trochę brutalnie, ale taka jest niestety prawda. Film przepełniony jest za to jump-scare'ami, które dziś nikogo już nie zaskakują, a sposób budowania napięcia naprawdę trochę żenuje. Klimatu typowego dla klasycznego horroru tu nie ma, a napięcie odczuwa się tylko przed wspomnianymi jump-scare'ami, o których istnieniu widz już wie na jakieś 30 sekund przed faktem. „To: Rozdział 2.” jest zdecydowanie bardzo kiepskim horrorem, choć film zapowiada stosunkowo udany afisz.

/pliki/zdjecia/to2.jpg Nie mogę jednak pominąć ogromnej zalety tego filmu. Jednego z jego niewielu atutów, obok solidnych kreacji aktorskich (postacie są faktycznie dosyć ciekawie napisane) i niezłej pracy operatorów, który sprawia, że film ten w ogóle da się oglądać. Mam na myśli komputerowe efekty specjalne. Ich twórcy wspięli się na wyżyny swej sztuki i zaprezentowali widzom niesamowity pokaz możliwości współczesnej technologii. Może zabrzmi to zbyt brutalnie, ale według mnie ludzie od animacji komputerowej, którzy pracowali przy tym filmie, to jedyni artyści i to właśnie oni ten przeciętny film uratowali. Ale efekty bez mrocznego klimatu, narastającego napięcia i grozy, przyprawiającej o dreszcze, to o wiele za mało.

„To: Rodział 2.” jest więc w mojej ocenie najgorszym horrorem 2019 roku, a już na pewno najgorszą ekranizacją powieści Kinga. Jestem bardzo zawiedziony i zaczynam się uprzedzać do wysokobudżetowych produkcji, bo po raz kolejny przekonałem się, że nie w budżecie, a w talencie twórców tkwi siła.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /19 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 99luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry