Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Siła symboli   

Dodano 2019-10-22, w dziale recenzje - archiwum

„Dom z papieru”, hiszpańskiego reżysera i scenarzysty Alexa Piny, wyprodukowany przez kanał Antena 3, to ostatnio jeden z największych nieanglojęzycznych hitów platformy Netflix. Serial ten to połączenie sensacji z narracją rodem z telenoweli i taką też psychologią, ale za to z wysmakowaną estetyką i szalenie mocnym antysystemowym przesłaniem. Można się oczywiście spierać, czy swą popularność zawdzięcza bardziej atrakcyjnej tematyce, zgrabnie napisanemu scenariuszowi, czy może doskonałej obsadzie, ale fakt pozostaje faktem, że produkcja ta, inspirowana twórczością Quentina Tarantino, odniosła spektakularny sukces.

/pliki/zdjecia/dom1.jpgChyba każdy z was zgodzi się ze mną, że najlepszymi produkcjami nie są te, które szokują i zaciekawiają tylko na chwilę, ale te, które wciągają w fabułę i zapadają w pamięć na długo. Dużo pisze się ostatnio o tym, że współczesnemu, mało wyrobionemu estetycznie widzowi można wcisnąć absolutnie wszystko, ale w rzeczywistości nie jest to takie proste. Owszem, zgodziłbym się z tym, że pomysł to jakaś połowa sukcesu, a „Dom z papieru” rzeczywiście opowiada niebanalną historię.

Akcja serialu osadzona jest w czasach współczesnych, w Madrycie. Tajemniczy „Profesor” kompletuje zespół ludzi o przeróżnych umiejętnościach i nie mających nic do stracenia, by wykonać skok stulecia. Celem ma być obrabowanie Hiszpańskiej Mennicy Królewskiej. To nie jest jednak taki zwyczajny napad rabunkowy, bo „Profesorowi” chodzi nie tyle o sam łup, czy o to, by nie dać się złapać policji, ale chce mieć także po swojej stronie opinię publiczną. Przez kilka miesięcy grupa przygotowuje się do skoku, planując dosłownie wszystko. Dzięki temu powstaje genialny plan, a członkowie grupy wydają się być przygotowani na każdy ruch policji i na każdą ewentualność. Niestety, z czasem wychodzą na jaw pewne niedoskonałości planu. Pojawiają się komplikacje, które wynikają z relacji panujących wśród członków grupy, a także z ich interakcji z zakładnikami i policją. Cóż zrobić, nie wszystko układa się po myśli genialnego „Profesora”. Ta nieprzewidywalność buduje za to nieustannie napięcie. Nigdy nie możemy być pewni, czy „Profesor” specjalnie „podkłada się” policji, żeby być znowu o krok przed nią, czy może jednak tym razem popełnia błąd….

Równie ważne jak sam pomysł jest to, czy potrafi się go jakoś atrakcyjnie widzowi sprzedać. Największe wytwórnie filmowe i kanały telewizyjne mogą sobie oczywiście bez problemu pozwolić na potężne kampanie reklamowe, chcąc osiągnąć swój cel marketingowy, ale nie była to droga twórców „Domu z papieru”. Ci wprowadzili bowiem swój produkt na ekrany bez specjalnego rozgłosu. Mimo to udało im się osiągnąć spektakularny sukces. /pliki/zdjecia/dom2.jpgPotwierdziła się tym samym stara prawda, że dobry towar nie potrzebuje dodatkowej reklamy.

Według mnie tym, co zachwyciło miliony ludzi na całym świecie, nie była tu ani fantastyczna, choć mało znana obsada, ani wartka, trzymająca nieustannie w napięciu fabuła, ale… symbole. I celowo mówię tutaj w liczbie mnogiej, bo takimi symbolami serialu stały się m. in. maska z twarzą Salvadora Dali, krwistoczerwone czerwone kombinezony i muzyczny motyw przewodni, czyli piosenka „Bella ciao”, która zamyka każdy odcinek. Piosenka ta nie pojawia się tu bynajmniej przez przypadek. Co prawda to włoska pieśń patriotyczna z czasów II wojny światowej, ale fantastycznie łączy się z wydarzeniami opisywanymi w tym serialu i jego specyficznym klimatem. Bo napad, o którym opowiada historia, to w tym przypadku coś znacznie więcej, niż wydarzenie natury kryminalnej. To forma buntu skierowanego przeciw systemowi, którego jesteśmy częścią, nawet jeśli tego nie chcemy.

Twórcy serialu stawiają w nim wiele pytań. Jednym z nich jest pytanie o prawdziwą wartość pieniędzy. Dają nam do zrozumienia, że te i owszem wartość mają, ale tylko umowną, a nam, ludziom, wygodnie jest w to wierzyć. A co, gdyby tak jednak przyjąć, że to tylko iluzja i ten kawałek papieru, który zwykło się nazywać banknotem, rzeczywiście jest tylko kawałkiem papieru? Nie sądzicie, że zmieniłoby to znacząco ocenę takiego napadu. Gdybyśmy założyli, że oni zabrali coś bezwartościowego, to przecież wtedy nie byłaby to już kradzież.

To w tym serialu sprawa absolutnie kluczowa, bo łatwiej jest nam kibicować bohaterom, gdy mamy świadomość, że tak naprawdę to oni nikogo nie okradają. Fakt, wzięli zakładników, ale przecież nikogo nie zamierzali skrzywdzić. Tak naprawdę stali się pozytywnymi bohaterami, bo nie bali się wyłamać z systemu, w którym wszyscy chcąc lub nie chcąc tkwimy. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że widzowie serialu kibicują rabusiom i się z nimi utożsamiają.

/pliki/zdjecia/dom3.jpg

Celowo pominąłem wcześniej aktorów i ich kreacje. Bo choć odpowiednie opakowanie jest w stanie przyciągnąć do serialu szeroką publiczność, to jednak produkcja musi mieć również do zaoferowania coś więcej, coś, co przyciągnie widzów i zachęci ich do ustawicznego powrotu. W mojej ocenie najmocniejszą stroną tego serialu nie jest wcale fabuła czy akcja, ale właśnie bohaterowie. Historia nie może bowiem wciągać, gdy bohaterowie są miałcy i nierealistyczni. Natomiast dzieje się zupełnie inaczej, gdy owym bohaterom uwierzymy i zechcemy się z nimi utożsamiać. A nie sposób nie zwrócić uwagi, że w serialu „Dom z papieru” znajdziemy osiem naprawdę fantastycznych kreacji. Każda z nich się czymś wyróżnia, każda jest na swój sposób wyjątkowa, a z drugiej strony każda pokazuje na swój sposób postać złamaną, która przeżyła już kiedyś tragedię. Wyliczmy: dla Tokio jest to śmierć ukochanego, dla Berlina śmiertelna choroba, z którą musi sobie radzić, dla Nairobi utrata dziecka, dla Moskwy śmierć żony, która była jednocześnie matką Denvera, dla Helsinki i Oslo dramatyczne przeżycia wojenne, a jak się później okazuje również śmierć przyjaciela, dla Rio rozłąka z rodziną, a dla „Profesora” strata ojca, a później i brata. Ale chyba najciekawsze jest to, jak pokazano tych ludzi.

To jeden z tych seriali, gdy po obejrzeniu ostatniego odcinka jesteśmy z jednej strony mocno podekscytowani, ale z drugiej przygnębieni, bo się niestety skończył, z czym trudno nam się pogodzić. Polecam!

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /16 wszystkich

Komentarze [3]

~Zuza
2019-11-11 17:22

Zgadzam się z autorem. Warto obejrzeć.

~lewy Twix
2019-10-24 11:03

Świetny serial. Ja też polecam.

~nina
2019-10-24 11:02

Naprawdę dobra recenzja – brawo!

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry