Najlepsi z najlepszych
Sport to rywalizacja, która ściąga na obiekty sportowe tłumy ludzi, które chcą przeżyć emocje, jakich nie jest w stanie zapewnić im nic innego. Konkurowanie z rywalami i walka o prymat sprawiają, że miliony ludzi na świecie uwielbiają sport. Ta fascynacja nie ogranicza się zazwyczaj tylko do uczestniczenia w wydarzeniach sportowych w charakterze kibiców, ale przekłada się często na własną aktywność. Ja także uwielbiam sport, a już szczególnym sentymentem darzę koszykówkę i to niekoniecznie w wydaniu najlepszych. Chciałbym wam dziś opowiedzieć historie dwóch fantastycznych zespołów, które nieustannie rozpalają emocje fanów NBA.
Aby wprowadzić was w temat, musimy cofnąć się o 4 lata. Mamy końcówkę sezonu 2015/16 w najlepszej koszykarskiej lidze świata. Zespół Golden State Warriors, pod wodzą Steva Kerra, w składzie którego występowały wtedy takie gwiazdy jak Stephen Curry czy Klay Thomspon, szedł przez sezon zasadniczy jak burza. 11 kwietnia w meczu przeciwko San Antonio Spurs, wyrównał rekord 72 zwycięstw w sezonie zasadniczym, który od sezonu 1995/1996 należał do „Byków”. 3 dni później pokonali Memphis Grizzles, ustanawiając nowy rekord z bilansem 73 zwycięstw i 9 porażek.
Następnie nadeszła faza Playoff. Golden State Warriors w finale konferencji zagrali przeciw zespołowi z Okklahomy i wygrali tę rywalizację 4:3, choć początkowo przegrywali 1-3. Tym samym stali się pierwszą drużyną, która dokonała tego w finale konferencji zachodniej.W finale zmierzyli się z zespołem Cleveland Cavaliers, w którego składzie występował „król” NBA LeBron James. Pamiętam, że jako 14-letni chłopak oglądałem mecze pomiędzy Golden State Warriors a Cleveland Cavaliers jak walkę dobra ze złem. Oczywiście zespół z Cleveland był dla mnie tym dobrym, a James był absolutnym bohaterem, który pomagał dobru wygrać.
Zaczęło się tak, jak wszyscy prawdziwi kibice koszykówki mogli się spodziewać. Warriors po czterech pierwszych meczach prowadzili 3-1 i od upragnionego tytułu dzieliło ich tylko jedno wygrane spotkanie. Wtedy nastąpiła jednak zmiana. Cleveland, z nożem na gardle, wygrało w efektowny sposób 2 kolejne spotkania i wyrównało tym samym bilans rywalizacji. O tym, kto zdobędzie tytuł miał zadecydować siódmy mecz serii. Mecz był fantastyczny, wyrównany i zacięty. Żaden zespół nie mógł wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Po przepięknym rzucie Kyriego Irvinga za 3 punkty w końcówce, Cleveland wyszło na prowadzenie i utrzymało ten rezultat do końca spotkania. James został wybrany najlepszym zawodnikiem finałów, a zespół Cleveland Cavaliers został pierwszym zespołem w historii NBA, który zdobył mistrzostwo, choć przegrywał już w finale 1-3.
Przywołałem ten pamiętny sezon, ponieważ wielu fanów koszykówki porównywało Golden State Warriors do wspaniałego zespołu Chicago Bulls z lat 1991-1998. Bulls do roku 1990 byli przeciętną drużyną. Choć mieli w składzie Michaela Jordana i Scottie Pippena to sezon kończyli z reguły gdzieś na dole tabeli. Wszystko zmieniło się, gdy trenerem Byków został Phil Jackson, do dziś uważany za jednego z najlepszych trenerów koszykówki w historii. W sezonie 1990-1991 zdobyli swój pierwszy mistrzowski tytuł, wygrywając w finale z Los Angeles Lakers. Jordan został wówczas wybrany najlepszym zawodnikiem finałów. Sezon później ich gra wyglądała jeszcze lepiej, co poskutkowało zdobyciem kolejnego mistrzostwa.
Kolejny sezon rozpoczęli nieco słabiej, co wynikało z przemęczenia czołowych zawodników. Jordan i Pippen mieli za sobą bardzo ciężki sezon ligowy, w którym bardzo dużo przebywali na parkiecie, a dodatkowo występowali po sezonie w słynnym „Dream Teamie”, który zdobył złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Pomimo ogromnego zmęczenia, udało im się jednak poprowadzić drużynę do wielu zwycięstw w sezonie zasadniczym oraz wygrać serię spotkań w finale z Phoenix Suns, co dało im trzeci z rzędu tytuł mistrzowski. Był to ich pierwszy „three peat” (trzy mistrzostwa zdobyte z rzędu). Po nagłej śmierci ojca Jordana w 1993 roku, Michael zdecydował zakończyć swoją karierę koszykarza i spełnić marzenie ojca, który marzył o tym, by jego syn został bejsbolistą. Brak Jordana sprawił, że Byki w sezonie 1993/1994 nie zdobyli 4 tytułu z rzędu. W następnym sezonie, gdy Michael niespodziewanie wrócił na ostatnie 17 meczy sezonu zasadniczego, było również już za późno, by drużyna odegrała jakąś znaczącą rolę w play-offach.
W sezonie 1995/1996 Byki zostały wzmocnione Denisem Rodmanem i Ronem Harperem, co pozwoliło im zakończyć sezon z rekord zwycięstw 72-10 (dopiero 20 lat później Golden State Warriors pobili ich wyczyn). W finale łatwo poradzili sobie z drużyną Seattle SuperSonics, a Jordan zadedykował swój czwarty tytuł zmarłemu ojcu, gdyż ostatni mecz w serii finałowej, Byki grały właśnie w Dzień Ojca. Zespół z Chicago zdobył w kolejnych latach jeszcze dwa tytuły mistrzowskie, zdobywając drugi już w historii klubu „three-peat”. Niestety, po sezonie 1997/1998 ten przestał już odgrywać znaczącą rolę, co było efektem odejściu ich najlepszego gracza w historii czyli Jordana oraz trenera Phila Jacksona.
Pozwoliłem sobie porównać osiągnięcia obu tych drużyn (Chicago Bulls oraz Golden State Warriors) i śmiało mogę powiedzieć, że zespół z Chicago jest najlepszym w historii. Golden State Warriors, mimo pobicia rekordu zwycięstw w sezonie regularnym, nie zdobyli przecież mistrzostwa. Dla wielu fanów fakt pobicie rekordu bez zdobycia mistrzostwa ligi, nie jest aż tak cenny. Ja też tak uważam. Ponadto w tamtym okresie trudno było zbudować zespół, który miałby w swoim składzie dwóch graczy pokroju All Star. Byki zdobywały pierwsze 3 tytuły grając tak naprawdę Jordanem i Scottiem, podczas gdy Golden State od początku grali, mając w swoim składzie 3 wielkie gwiazdy. Warriors, mimo zdobycia jeszcze dwóch mistrzostw w kolejnych, nigdy nie dorównali poziomem gry Bykom. Dzielę się tym z wami, by pokazać, co w sporcie jest najważniejsze. Tym czymś jest rywalizacja, która mobilizuje zawodników do stawania się coraz lepszymi.
Obydwie historie są niezwykłe. Pokazują, że nawet wtedy, gdy gasną światła w halach, fani nadal żyją tymi wydarzeniami, przypominając fakty z przeszłości i spoglądając w przyszłość. Mam nadzieję, że udało mi się zaciekawić was choć trochę historią najlepszej koszykarskiej ligi, która pełna jest wspaniałych wydarzeń i nietuzinkowych osobowości.
Aleksander Jadaś
Grafika
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?