Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Nie spocząć na laurach   

Dodano 2011-01-11, w dziale inne - archiwum

Wielu kibiców zwątpiło w nich już po męczarniach z mistrzem Azerbejdżanu. Wielu nie dawało im potem także najmniejszych szans na wyjście z grupy śmierci, w której spotkali się z Manchesterem City i Juventusem Turyn. Oni utarli jednak nosa wszystkim sceptykom i osiągnęli największy sukces w historii klubu. Mimo problemów kadrowych, finansowych oraz – delikatnie mówiąc – słabych wyników w rodzimej ekstraklasie, piłkarze Lecha Poznań wywalczyli awans do kolejnej fazy rozgrywek Ligi Europy i na wiosnę (co się ostatnio rzadko zdarzało) będziemy mogli oglądać polski zespół w walce o podbój piłkarskiej Europy.

No dobrze, może to jeszcze nie podbój, ale myślę, że Lechici i tak osiągnęli już wiele. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że Europę to trochę już zawojowali. Zacznijmy jednak od początku. Pierwsze tygodnie przygody „Kolejorza” z europejską piłką nie zapowiadały niczego dobrego. Po szczęśliwie wywalczonym mistrzostwie Polski (na rzecz Lecha utraciła je w ostatniej kolejce Wisła Kraków), zespół z Poznania przystąpił do eliminacji o wejście do Ligi Mistrzów, w których (w drugiej rundzie) trafił na mało znanego rywala, Inter Baku. Włodarze biało - niebieskich po tym stosunkowo szczęśliwym losowaniu martwili się więc głównie o koszty związane z podróżą do tego odległego i egzotycznego bądź co bądź dla nas kraju. Po zwycięstwie 1:0 na stadionie Tofika Bachramowa (odniesionym w kiepskim stylu), przypieczętowanie awansu przy Bułgarskiej miało być czystą formalnością. Tak się jednak nie stało i na modernizowanym jeszcze wtedy Stadionie Miejskim mistrzowie Polski przegrali w regulaminowym czasie 0:1 po golu straconym w samej końcówce. Dogrywka również nie przyniosła rozstrzygnięcia i dopiero po niej rozpoczął się prawdziwy horror. Seria rzutów karnych. Lechici wygrali ostatecznie z Azerami 9:8, lecz dopiero po 11 rzutach karnych! Po tym szczęśliwym awansie radości było jednak tyle, że nikt nie pomyślał nawet wówczas o rozliczeniu kogokolwiek za tę, nazwijmy rzecz po imieniu, katastrofalną wręcz postawę zespołu.

W kolejnej rundzie czekała już na Lechitów Sparta Praga – najbardziej utytułowany klub z Czech. Większość kibiców (szczególnie tych starszych) zapewne bardzo dobrze pamięta lata świetności naszego futbolu, gdy polskie kluby grały w fazach grupowych Champions League, a jeśli już odpadały z tych rozgrywek, to po rywalizacji z FC Barceloną, Realem Madryt czy Manchesterem United. Rywalizacja z mistrzami Czech rozbudziła więc u większości sympatyków Lecha nadzieję na upragniony i oczekiwany od wielu lat awans do fazy grupowej LM. Nad Wełtawą piłkarze Lecha zaprezentowali się całkiem nieźle, zmazując z siebie częściowo „azerską wpadkę”. I choć przegrali 0:1, wstydu nie było. Niestety rewanż w Poznaniu uwidocznił wszystkie mankamenty naszego zespołu i marzenia poznańskich kibiców prysły jak bańka mydlana. Kolejna porażka 0:1 przekreśliła więc ostatecznie szanse „Kolejorza” na zwojowanie czegokolwiek w Champions League. Piłkarze, działacze i wierni fani najlepszego przecież polskiego zespołu, musieli przyjąć do wiadomości, iż na „polską” Ligę Mistrzów przyjdzie im poczekać przynajmniej jeszcze jeden rok. Na osłodę pozostawał jednak fakt dalszej rywalizacji w europejskich pucharach – tym razem jednak w Lidze Europy, czyli dawnym Pucharze UEFA.

W ostatniej fazie kwalifikacji do fazy grupowej, poznaniacy trafili tu na czwarty w ubiegłym sezonie zespół Ukrainy – Dnipro Dniepropietrowsk. Po szczęśliwej wygranej na terenie rywala (gol Manuela Arboledy), remis 0 : 0 odniesiony w rewanżu przy Bułgarskiej (pomimo bardzo słabego stylu) premiował drużynę z Poznania. Podobnie jak po pamiętnym thrillerze z mistrzami Azerbejdżanu, tak i w tym przypadku nikt z zarządu biało - niebieskich nie zwrócił uwagi na sytuację w zespole. A było o czym myśleć. Dezorganizacji drużyny, brak egzekutorów z prawdziwego zdarzenia, słabnące morale zawodników i kiepska postawa na krajowym podwórku, to tylko niektóre z bolączek. Wręcz przeciwnie. Włodarze klubu byli wniebowzięci i liczyli już korzyści finansowe jakie przyniesie im awans do fazy grupowej.

W istocie tak się stało. Po losowaniu grup w siedzibie UEFA w Nyonie, okazało się, iż los przydzielił polskim zawodnikom arcytrudnych rywali: owiany legendą Juventus Turyn, słynny i bogaty (choć pozostający w cieniu United) Manchester City oraz niespodziankę kwalifikacji – mistrza Austrii, Red Bull Salzburg. Już wtedy eksperci oceniali tę grupę jako „death mix”, a wielu polskich znawców futbolu uważało, iż kwalifikacja do dalszej fazy rozgrywek będzie niemożliwa i Lech powinien skupić się wyłącznie na lidze, gdyż tu zaczął mu grozić spadek. Jan Tomaszewski, miał ponoć powiedzieć wówczas, że: „Lechici zdobędą maksymalnie dwa punkty – po remisach z Salzburgiem…. i to przy dużym szczęściu…”. Jak bardzo pomylił się wówczas nasz słynny bramkarz, okazało się niespełna trzy miesiące później.

Już w swoim pierwszym meczu – na słynnym Stadio delle Alpi w Turynie - piłkarze ze stolicy Wielkopolski nie tylko pokazali świetny futbol, ale sprawili też ogromną sensację remisując z wielkim Juventusem 3:3! Piłkarze i kibice bianco - nerich nie mogli się wprost otrząsnąć z zaskoczenia, a na ustach Włochów pojawiało się tylko jedno nazwisko – Artjoms Rudnevs. To bowiem ów Łotysz, sprowadzony na Bułgarską zaledwie kilka tygodni wcześniej, uczynił coś niewiarygodnego – strzelił „Starej Damie” hat-tricka i to na jej terenie!

Po tym fantastycznym spotkaniu we włoskiej i całej zagranicznej prasie, zrobiło się głośno nie tylko o młodym snajperze, ale także o całej drużynie z Poznania, która to przed meczem była określana jako drużyna z „miasteczka leżącego gdzieś między Warszawą a Berlinem”.

Po tej spektakularnej wiktorii, bo za taką należy uznać bez dwóch zdań wbicie trzech bramek i remis na wyjeździe z rywalem z najwyższej półki, morale zawodników Lecha znacznie się poprawiło, a zespół nabrał wiatru w żagle. Udokumentowaniem tego na papierze, a parafrazując – potwierdzeniem tego na boisku, było późniejsze pewne zwycięstwo Lechitów nad Austriakami na nowo otwartym Stadionie Miejskim w Poznaniu. Warto tu zauważyć, że na stadionie pojawił się komplet publiczności (43 tysiące). „Kolejorz” po świetnej grze wygrał 2:0 i objął prowadzenie w tabeli swojej grupy. Już wtedy było wiadomo, iż polski klub będzie się liczył w walce o awans, a nie – jak wszyscy myśleli – będzie jedynie chłopcem do bicia.

Mogło to mieć wpływ na podejście do Lecha kolejnego rywala – znanego na całym świecie Manchesteru City. Trener Anglików, Roberto Mancini, wystawił bowiem na spotkanie z Polakami prawie w 100% podstawowy skład. Widać to było także w grze Anglików. Na City of Manchester Stadium gospodarze przeważali w niemalże każdym elemencie gry. Po trzech trafieniach doświadczonego Emmanuela Adebayora i honorowym Joela Tshibamby, Lechici ulegli ostatecznie The Citizens w stosunku 1:3, tracąc pozycję lidera i zajmując na półmetku rywalizacji grupowej wysokie, drugie miejsce.

Dwa tygodnie później doszło w Poznaniu do kolejnej konfrontacji obu tych ekip. Mistrzowie Polski chcieli koniecznie zrewanżować się Wyspiarzom i dobrze zaprezentować się przed własną publicznością i nowym trenerem. W międzyczasie bowiem, po kolejnej z rzędu porażce w naszej lidze, z funkcją szkoleniowca tego zespołu pożegnał się Jacek Zieliński, a przejął ją Hiszpan – Jose Maria Bakero. Ten były piłkarz m.in. Barcelony rozpoczął swą pracę trenerską wyśmienicie. Zawodnicy Lecha Poznań wygrali bowiem z Manchesterem 3:1 i w pełni zrewanżowali się za porażkę poniesioną na boisku rywala. I choć to Anglicy dominowali przez większość spotkania, to jednak w kluczowych momentach szczęście sprzyjało biało - niebieskim, co oczywiście nie umniejsza ich sukcesu i dobrej postawy w całym meczu. Bakero przyznał po meczu, „że więcej w tym triumfie było ręki trenera Zielińskiego niż jego własnej”, a następnie zadedykował swojemu poprzednikowi ten wspaniały wynik.

Po następnej, piątek już kolejce miało się wszystko rozstrzygnąć. Polski zespół, mający na koncie 7 punktów, w przypadku co najmniej remisu u siebie z drużyną „Starej Damy” (niższego niż 3:3) miał zapewniony awans. Turyńczycy zremisowali bowiem u siebie wszystkie spotkania i mieli na swoim koncie zaledwie 5 punktów. Od pierwszych minut było wiadomo, iż będzie to niezwykły mecz i to pod wieloma względami. Temperatura na stadionie Lecha sięgała -17 stopni, a w drugiej połowie meczu przeszła nad Poznaniem prawdziwa śnieżna nawałnica i zielone boisko w mgnieniu oka pokryła gruba warstwa śniegu. Juve mimo ogromnego zaangażowania i chęci rewanżu nie sprostało Lechitom i tym anormalnym warunkom, które nasi zawodnicy znieśli wyraźnie lepiej. Ostatecznie, po grze pełnej przypadków, Lech Poznań zremisował z Włochami 1:1, co oznaczało, iż niemożliwe stało się możliwe i to Lechici wydarli awans grając w grupie z nieporównywalnie majętniejszymi i bardziej utytułowanymi zespołami.

W ostatniej kolejce poznaniacy wygrali jeszcze z mistrzem Austrii 1:0 i tym sposobem w Salzburgu został przypieczętowany awans polskiej ekipy do 1/16 Europa League (z 11 punktami na koncie). Ostatecznie mistrz Polski zajął w swojej grupie drugie miejsce (za Manchesterem – zdecydowała różnica bramek). Kilka dni później, tradycyjnie już w Nyonie, odbyło się losowanie 1/16 LE. Poznaniacy trafili tym razem na Sporting Braga – czwartą siłę ligi portugalskiej. Zespół solidny, mający jednakże szereg mankamentów kadrowych.

W dotychczasowej walce o europejski puchar polski team pokazywał różne oblicza. Miał upadki, ale miał też i wzloty. Teraz mieliśmy okazję się przekonać, kto tak naprawdę stanowi o sile tej drużyny i kto jest jej podporą. Do tych zawodników należą niewątpliwie bramkarz Krzysztof Kotorowski – główny bohater konfrontacji jedenastek z Interem Baku, a także ostatnia deska ratunku w meczach z Juventusem i Manchesterem, Manuel Arboleda – kolumbijski obrońca, który swoją grą pokazał wielokrotnie, iż ma wielkie serce do gry i każdy mecz gra na 110% swoich możliwości oraz Siergiej Kriwiec – Białorusin, dzięki którego szybkości Lechici nie raz już zaskoczyli swych przeciwników. Objawieniem może być także Mateusz Możdżeń – strzelec pięknego gola pod koniec spotkania z The Citizens. Z kolei Dmitre Injac pokazał, iż czuje się dobrze zarówno w roli defensora jak i strzelca bramek.

Są jednak również elementy niepokojące. Bardzo martwi mnie polityka włodarzy klubu z Poznania. Uszczuplenia w kadrze, zwłaszcza w pomocy i w ataku (Wichniarek, Tshibamba), czyli w formacjach, w których Lech nie ma zbyt wielu zmienników, nie wydaje się dobrym posunięciem. Odejście Sławomira Peszki do FC Koln też raczej dobrze nie wróży. Zwalnianie asystenta trenera (ponoć na prośbę samego Bakero) uważam również za działanie szkodliwe dla drużyny. Sądzę, że w aktualnej sytuacji zarząd powinien drużynę wzmacniać, a nie osłabiać (w ataku pozostał póki co tylko jeden klasyczny napastnik).

Podsumujmy. Lech zaszedł już w tegorocznych europejskich rozgrywkach naprawdę daleko, ale przecież zawsze może zrobić jeszcze krok dalej. Mistrzowie Polski dobrze zaprezentowali się na europejskich boiskach i w rywalizacja z Bragą nie stoją na straconej pozycji. Właściciele poznańskiego klubu powinni również mieć na uwadze to, że wyeliminowanie Portugalczyków może przynieść klubowi ogromne dochody (w kolejnej rundzie zwycięzca rywalizacji Lech - Braga zagra ze zwycięzcą pojedynku Sparta Praga – Liverpool). Jest więc szansa na kolejne wielkie pieniądze, a co dla sympatyków futbolu jest nie mniej ważne, na obejrzenie w akcji kolejnych wielkich gwiazd światowego futbolu na własnym stadionie (zakładając, że The Reds uporają się z Czechami). Tak czy inaczej, myślę, że „Kolejorz”, a w przyszłych latach i inne polskie zespoły, powinny zwrócić większą uwagę na europejskie puchary, gdyż tak naprawdę, to one są miernikiem siły polskiej ligi. Poprzez punkty gromadzone w rankingu UEFA każdy polski zespół dokłada przecież swoje grosze do wspólnej skarbonki. A zatem niezależnie od swoich sympatii klubowych, każdy Polak powinien teraz trzymać za Lecha kciuki w LE. A warto, gdyż polski potencjał futbolu jest ogromny, tylko jego zasoby są albo zupełnie nieodkryte, albo marnowane na samym starcie.

Grafika :

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /33 wszystkich

Komentarze [12]

~Linka
2011-01-13 15:42

Rzeczywiście przyznaję popełniłam błąd myląc oba zespoły.
I nie jestem żadną fanatyczką, piłka nożna moim konikiem nie jest. Po prostu śledzę od czasu do czasu PEWNE mecze jeśli chodzi o piłkę nożną klubową(szczególnie mecze Barcy). O wiele bardziej interesują mnie reprezentacje.

Mamy to na co sobie zasłużyliśmy przez żenująca politykę i działania towarzystwa wzajemnej adoracji-PZPN-U.

~Wolu
2011-01-13 01:39

To normalne, że w meczu z polskimi drużynami przeciwnym klubom kibicują Polacy. Sam znam wielu, którzy znają historię z wieloma szczegółami i żyją tym klubem ;-) pzd Laziale, ale nie ma co tutaj się wymądrzać ‘Linka’, że na takie sobie zasłużyliśmy. Poziom rozgrywek w Polsce jest tak słaby, że w tych wszystkich rankingach jesteśmy na szarym końcu gdzie diabeł mówi dobranoc. Nie ma sensu tutaj pisać od czego to się bierze bo to inna sprawa. A z tym MU to ciekawy jestem Twojej fanatycznosci

~Red_Devil
2011-01-12 23:55

Linka, MU to Manchester United. Manchester City, z którym mierzył się Lech, to całkiem inny klub. Chyba Ci się coś pomieszało…

~Linka
2011-01-12 15:43

Krzysiu
‘iż nie ma znaczenia czy to LE czy LM ‘-wybacz, ale dla mnie ma to znaczenie i to całkiem duże, LE a LM to rożne bajki
‘a może przede wszystkim powinnaś trzymać kciuki za Lecha’:powinnam czy nie powinnam-to jest indywidualna sprawa każdego z nas, ja np. oczywiście jestem za Lechem, życzę im jak najlepiej ale rozumiem POLAKA który kilka lat kibicuje MU i w meczu z Lechem był za przeciwnikiem, powtarzam reprezentacja a klub to 2 różne sprawy

‘tym sposobem odbić się od swoistego dna, na które polska piłka nie zasługuje.’- jesteśmy w takim miejscu na jakie sobie solidnie zapracowaliśmy

~Luca
2011-01-12 09:55

Sorry, mój błąd.

~Adam
2011-01-12 03:43

Linka w ostatnim czasie Liga Europejska zyskała troszkę na prestiżu. Te rozgrywki w tej formule są dużo ciekawsze i dużo bardziej prestiżowe i nie ma co porównywać ich do pucharów w siatkówce, bo każda dyscyplina ma zupełnie inną popularność tak naprawdę.

~Adam
2011-01-12 03:41

Czyli skład, którzy wyszedł w poznaniu na Lecha to według Ciebie było podstawowe i optymalne zatawienie City? Jeśli tak to w takim razie gdzie jest Hart? Gdzie Tevez, Balotelli, De Jong czy bracia Toure?

~Wolu
2011-01-11 23:26

‘Niestety rewanż w Poznaniu uwidocznił wszystkie mankamenty naszego zespołu i marzenia poznańskich kibiców prysły jak bańka mydlana’ – Czemu nie wypisałeś tych mankamentów ? :)

‘Mogło to mieć wpływ na podejście do Lecha kolejnego rywala – znanego na całym świecie Manchesteru City. Trener Anglików, Roberto Mancini, wystawił bowiem na spotkanie z Polakami prawie w 100% podstawowy skład.’ – Zerknij na skład City z rozgrywanego tydzień wcześniej meczu ligowego i tydzień później po meczu z Lechem, ja tam widze max 4 piłkarzy, którzy wychodzili w lidze angielskiej i na mecz z Lechem :)

‘Są jednak również elementy niepokojące. Bardzo martwi mnie polityka włodarzy klubu z Poznania. Uszczuplenia w kadrze, zwłaszcza w pomocy i w ataku (Wichniarek, Tshibamba), czyli w formacjach, w których Lech nie ma zbyt wielu zmienników, nie wydaje się dobrym posunięciem’ Jeśli ty chcesz z Wichniarkiem i Tshibamba wojować w Europie to powodzenia :) Artur był w ogóle nie przygotowany do sezonu, łapał kontuzje, to samo Tshibamba.

~Christoph
2011-01-11 22:43

Linka: W następnym akapicie nieco zneutralizowałem twierdzenie o podboju Europy, jednak przyznaj, iż nie ma znaczenia czy to LE czy LM – Juventus pozostaje Juventusem, a Manchester Manchesterem. Poza tym ja nie popadam w euforie, lecz jestem pełen entuzjazmu gdyż zobaczymy na wiosnę polski zespół w pucharach – jest to być może nieco inne, można by rzecz nie-polskie podejście – cieszę się sukcesem zespołu, któremu kibicuję :)
Kolejna rzecz: “Wygrana z Anglikami to nie jest zasługa nowego trenera bo nawet CUDOTWÓRCA w tak krótkim czasie nie mógłby nic wielkiego zdziałać. To plony pracy z trenerem Zielińskim.” Przecież zaraz w następnym zdaniu zacytowałem samego trenera Bakero który dedykował zwycięstwo swojemu poprzednikowi, wiec sam również uważam, iż to zwycięstwo należy się Zielińskiemu – nie zmienia to jednak faktu, że trener rodem z Hiszpanii miał znakomity debiut z “Kolejorzem” ;]
“A ‘miernikiem siły polskiej ligi.’ to jest absencja polskiego klubu w LM. Jesteśmy wciąż jeszcze w głębokim dołku.” – właśnie dlatego należy inwestować w puchary i dbać o lepsze wyszkolenie nie tylko zawodników ale i trenerów. Spójrzmy chociaż na Rumunię – kraj biedniejszy od nas, a dzięki pracy i przede wszystkim zdyscyplinowaniu od dobrych kilku lat ma przynajmniej jednego reprezentanta w fazie grupowej LM.
I na koniec: czy ja gdziekolwiek nakazuję komuś kibicowanie Lechowi? Sam kibicuję drużynom spoza Polski (Steaua, Galatasaray), co nie zmienia faktu iż jako Polacy powinniśmy w europejskich pucharach wspierać nasze drużyny. Możesz kibicować Barcelonie czy Realowi, ale równie dobrze, a może przede wszystkim powinnaś trzymać kciuki za Lecha – bo to dzięki jego postawie możemy mieć w tym roku większą liczbę punktów w rankingu UEFA i tym sposobem odbić się od swoistego dna, na które polska piłka nie zasługuje.

Luca: Tak się składa, że jesteś w błędzie :)
Lech w tamtym sezonie wywalczył mistrzostwo w ostatniej kolejce (właśnie zwycięstwo z Zagłębiem 2:0, przy remisie Wisły 1:1 z Odrą). Jako dowód podaję wiarygodne źródło – jeden z najbardziej rozbudowanych serwisów futbolowych w Polsce:

http://www.90minut.pl/liga/0/liga4389.html

P.S. Gdzie jest drugi błąd merytoryczny? :D

~Luca
2011-01-11 21:57

Nie ogarniasz tematu. Mistrzostwo Polski Lech wywalczył w przedostatniej kolejce (2:0 z Zagłębiem). Jednak wypatrzyłem ogółem tylko 2 błędy merytoryczne. Dlatego ode mnie 5

~~~Ja
2011-01-11 20:45

Jeśli chodzi o sam tekst to celujący. Mimo że mam się wyrwać z domu to jednak zostaję i czytam do końca ;) Nie znam się na piłce więc nie skomentuje treści oprócz tego, że na prawdę dużo się dowiedziałem i nie było w nim zbędnych informacji a własne komentarze były krótkie. Precyzyjnie określały one twoje stanowisko oraz wskazywały na wyciągnięte wnioski. Równie dobrze się przygotowałeś i zdaje się, że trafiłeś w sendo tematu.

~Linka
2011-01-11 19:28

Krzysiu
Jaki ‘podbój piłkarskiej Europy’? Chyba Ci się LE z LM pomyliła. LE to nic nie znaczący turniej, taki co Puchary w siatkówce, tylko LM się liczy i ona pokazuje który klub podbija siatkarską Europę więc proszę bez takich frazesów.
Aczkolwiek jestem dumna z tego co pokazuje na ‘arenie europejskiej’ Lech lecz nie podniecajmy się tym zbytnia i nie popadajmy w euforie.
A i jeszcze małe zastrzeżenie-‘Ten były piłkarz m.in. Barcelony rozpoczął swą pracę trenerską wyśmienicie. ‘ Wygrana z Anglikami to nie jest zasługa nowego trenera bo nawet CUDOTWÓRCA w tak krótkim czasie nie mógłby nic wielkiego zdziałać. To plony pracy z trenerem Zielińskim.
Manuel Arboleda-gość ma jaja,charakter i serce do gry. Powiem jedno-TAKICH LUDZI NAM TRZEBA!
A ‘miernikiem siły polskiej ligi.’ to jest absencja polskiego klubu w LM. Jesteśmy wciąż jeszcze w głębokim dołku.
‘A zatem niezależnie od swoich sympatii klubowych, każdy Polak powinien teraz trzymać za Lecha kciuki w LE.’ Lubię Lecha, kibicuje im,trzymam kciuki ale Krzysiu klub to nie reprezentacja. To że np. ja kibicuje Barcy nie oznacza że nie jestem patriotką czy prawdziwą Polką. Tak samo inni kibice mają swoje upodobania klubowe i nie wolno narzucać komuś by kibicował Lechowi. Jeśli kibicuje od kilku lat Barcy czy jakiemuś np. MU to nagle nie zmienię swoich upodobań i logicznym jest że mimo wszystko będę im kibicować.
Klub to nie reprezentacja.

Ogólnie praca ciekawa, na 5.

p.s. Niedługo nasi szczypiorniści grają na MŚ, mam nadzieje że artykuł się pojawi.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 100luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Hush 10hush

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry