Nietypowy film wojenny
Całkiem niedawno obejrzałam film, na którego premierę czekałam już od pewnego czasu. Mowa o dramacie wojennym "Dunkierka", według scenariusz i w reżyserii Christophera Nolana, który - jak twierdzą krytycy - nie tylko przykuwa do fotela, ale prowokuje też do myślenia. Film Nolana opowiada historię kilkuset tysięcy alianckich żołnierzy, okrążonych przez niemiecką armię na plaży pod francusko-belgijską granicą na przełomie maja i czerwca 1940 roku i czekających na ewakuację (operacja "Dynamo").
Poza bardzo obiecującym nazwiskiem reżysera, w filmie tym oglądamy również takie gwiazdy jak Tom Hardy ("Incepcja", "Mroczny rycerz powstaje"), Kenneth Branagh ("Harry Potter i Komnata Tajemnic"), czy Harry Styles (wokalista, członek boysbandu One Direction). Na dobrą sprawę to dramat wojenny, ale różniący się nieco od innych produkcji tego typu. W "Dunkierce" nie brakuje oczywiście majaczących gdzieś wysoko na niebie samolotów, spadających bomb, salw z karabinów, czy znaczących ślad na wodzie torped, a co się z tym wiąże napięcia, które towarzyszy widzowi nieustannie, jednak jest w nim też coś jeszcze, co ostatecznie zmieniło mój stosunek do filmów tego gatunku. Jako osoba z natury bardzo wrażliwa, starałam się do tej pory unikać takich ekranizacji, ale ten reżyser postarał się o to, by film ten dostosowany był do takich jak ja odbiorców. Oglądając ten obraz nie trzeba mieć stalowych nerwów i umieć znosić widoku otwartych, mocno krwawiących ran i latających dookoła wnętrzności, dzięki czemu można się skupić na samej historii. Dzieło Nolana wyróżnia również zakończenie, które wzrusza i pokazuje, że nawet w tak bestialskich czasach szczęśliwe zakończenia są możliwe…
Kino wojenne w wersji Nolana jest jednak nietypowe, choćby dlatego, że brak w nim militarnej równowagi, jaka wynika z reguły klasycznego przedstawienia konfliktu. Tu nie ma namacalnego wroga, a o jego obecności świadczą tylko spadające co i raz bomby oraz świszczące dookoła zgromadzonych na plaży żołnierzy kule. Z braku namacalnego wroga, pokazany przez reżysera człowiek walczy raczej z materią, naturą i czasem, a obudzone w nim zwierzęce instynkty rywalizują ze społecznymi regułami: poczuciem obowiązku, empatią dla towarzyszy broni, czy też respektem dla stopni wojskowych. Fabuła tego filmu opowiadana jest z trzech perspektyw: z perspektywy alianckiego żołnierza, który pod ogniem wroga czeka na plaży Dunkierki na ewakuację; z perspektywy cywila, który płynie prywatną łodzią, by pomóc w ewakuacji i w końcu z perspektywy pilota, który po zestrzeleniu jest w szoku i trudno się z nimi porozumieć. Dzięki takiej właśnie narracji widz może doświadczyć różnych emocji i zobaczyć pełen obraz wojny.
Mnie w filmie spodobało sie to, że pokazano tu szerzej historie kilku osób. Żołnierze nie byli więc przedstawieni jako jedna, wielka, bezimienna grupa, lecz wyłoniono kilku bohaterów. Trochę szkoda, że reżyser nie pogłębił trochę ich portretów psychologicznych, przez co widzowi trudno poczuć z nimi jakąś bliższą więź (szczątkowe dialogi też temu nie sprzyjają). W bardzo interesujący sposób pokazano również cywili, którzy płynęli żołnierzom z pomocą. Ich odwaga i wytrwałość w dążeniu do celu były wprost niezwykłe. Zachwyciła mnie w tym obrazie również niesamowita wręcz ścieżka dźwiękowa, skomponowana przez Hansa Zimmera, giganta muzyki filmowej, zdobywcę Oscara, 2 Złotych Globów i 3 nagród Grammy. Utwory Zimmera świetnie uzupełniają obraz, idealnie budują napięcie w odpowiednich momentach i tworzą adekwatną do sytuacji na ekranie atmosferę. Przypadły mi do gustu również zdjęcia (fantastycznie sfilmowane sceny lotnicze) i scenografia, która rzetelnie oddaje realia tamtej wojny. Powiem wam, że plaża z tysiącami żołnierzy, którzy stoją w kolejkach, oczekując na statki, wygląda niezwykle.
Uważam, że ekranizację tę naprawdę warto obejrzeć, bo dzięki niej możemy bliżej poznać jedną z bardziej znanych akcji II wojny światowej, w trakcie której uratowano ponad 330 tysięcy ludzi. Od strony technicznej film dopracowany i efektowny. Świetny montaż (rodem z filmów sci-fi ), który zdynamizował materiał filmowy, choć niekiedy brakuje trochę szerokich planów. Ścieżka dźwiękowa, scenografia, gra aktorska i scenariusz wybitne. Wybaczmy więc reżyserowi pewne nieścisłości historyczne i błędy (np. sceny zmontowano tak, by było ciekawie, nie dbając jednak zbytnio o chronologię wydarzeń) oraz braki elementarnej wiedzy z zakresu fizyki. Nie pamiętam kiedy ostatnio jakikolwiek film wywołał we mnie takie emocje. Polecam ten film wszystkim, nie tylko fanom dramatów wojennych. Szczególnie powinni go zobaczyć ci, którzy chcieliby sobie uzmysłowić, na czym polegają pierwotne lęki i zwyczajne pragnienie przetrwania.
Grafika:
Komentarze [2]
2017-11-02 09:04
Faktycznie dziwny film wojenny.
2017-10-31 08:48
Świetny film i na prawdę dobrze napisana recenzja
- 1