Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

W bajkowym świecie Wesa Andersona   

Dodano 2017-10-13, w dziale recenzje - archiwum

Dla jednych niepowtarzalny indywidualista, dla innych przeceniony esteta. O tym reżyserze nie sposób nie mieć własnego zdania. Jeszcze kilka lat temu zaliczano Wesa Andersona do grona niszowych twórców, a teraz posiada już wielu wielbicieli i jest alternatywą dla hollywoodzkiego mainstreamu. W międzyczasie zdołał wyrobić sobie charakterystyczny i wyjątkowy styl, pozwalający zaliczyć go do reprezentantów kina autorskiego. Niewątpliwie można powiedzieć, że dziś należy on do wąskiego grona najbardziej oryginalnych reżyserów.

/pliki/zdjecia/wes11.jpgProdukcje Andersona to artystyczne majstersztyki, a reżyserowi, po którym spodziewamy się czegoś świetnego, trudno jest czymkolwiek zaskoczyć widzów. Jego obraz “Kochankowie z księżyca” (2012) trzyma poziom i nie odstaje od jego wcześniejszych produkcji. Fabuła tego filmu, odsadzona w latach 60. XX wieku, opowiada historię zauroczonych sobą i budzących od pierwszego ujęcia sympatię nastolatków, z jakże typowymi dla przedstawicieli ich wieku problemami, którzy zawierają sekretny pakt i decydują się na ucieczkę z rodzinnych domów, by przeżyć największą przygodę życia w bezkresnej głuszy lasów Nowej Anglii. Wyruszają w podróż, śpią w namiocie, pływają w morzu i z każdą chwilą, każdym dniem stają się sobie coraz bliżsi, zachowując się przy tym bardzo dojrzale i odpowiedzialnie. Władze wszczynają poszukiwania, gdyż do wyspy zbliża się silna burza. Dzieciaków szukają rodzice oraz policjant… Historia stara jak świat i nieco banalna, ale przedstawiona w tym przypadku tak, że nie sposób oprzeć się jej urokowi.

To pełen humoru, ale też bardzo pouczający film. Co prawda tytuł wywołuje konotacje mocno seksualne, ale nie należy się tym zbytnio sugerować, bo seksualność naszych bohaterów jest co najwyżej w fazie raczkującej. Zdecydowanie więcej tu ciekawości niż erotyzmu, dlatego śmiało można powiedzieć, że obraz zachwyca subtelnością i dziecięcą naiwnością bohaterów, których nieporadność Jared Gilman i Kara Hayward, odtwórcy tytułowych ról Suzy i Sam, przedstawili z naturalnym dla siebie wdziękiem. Świetnie dobrana obsada, kapitalnie wpasowująca się w ten magiczny świat, to niewątpliwie kolejny plus tej produkcji. Edward Norton, Bill Murray, Tilda Swinton i Bruce Willis wypadają naprawdę świetnie na ekranie, po części dzięki swojemu talentowi, ale po części również dzięki pracy reżysera, który kierował aktorami na planie jak marionetkami, sprawiając, że momentami film przypomina kukiełkowy teatrzyk. /pliki/zdjecia/wes22.jpg Anderson naprawdę błyskotliwie prowadzi narrację, łącząc powagę z dużą ilością beztroskiego humoru. Praca kamery i montaż jest prosty, co w tym przypadku świetnie się sprawdza, bo widz skupia się na scenach, a nie na technicznych fajerwerkach. Choć wszelkie te aspekty w “Kochankach z Księżyca” rewelacyjnie ze sobą współgrają, to jednak największe oklaski należą się twórcom wizualnej oprawy. Jestem przekonana, że ta produkcja zauroczy każdego, kto przepada za czarowną wizualizacją, gdyż każdą scenę wyreżyserowaną przez Andersona można by tak naprawdę oprawić w ramkę i powiesić sobie na ścianie. Idealnie symetryczne kadry, piękna, harmonijna kompozycja, a do tego to jego zamiłowanie do zabawy kolorami, ich odcieniem i nasyceniem. Tak właśnie Wes stworzył swój odrealniony świat, obsesyjnie wręcz dbając o najmniejszy nawet detal. Mam wrażenie, że ta zamierzona sztuczność i to lekkie przerysowanie, potęguje jedynie otoczkę bajkowości i magiczności. Łącząc prostotę fabuły z wyjątkową formą, sprawił, że historia nabrała nieoczekiwanego uroku. Jestem pewna, że dosłowność odebrałaby temu filmowi cały kunsztownie stworzony zjawiskowy nastrój. A tak produkcja wywołuje w widzach uczucie nostalgii i tęsknoty, a scenografia i kostiumy zachwycają nie tylko tych, którzy przepadają za stylem i klimatem lat 60. Całość spina fantastyczna, super klimatyczna ścieżka dźwiękowa.

“Kochankowie z księżyca” to film niewątpliwie błyskotliwy, wzruszający, pełen dziecięcej wrażliwości, lekkości i inteligentnego humoru. Z pozoru infantylny, ale też pełen symboliki, skierowanej w stronę dorosłych. To jedna z tych produkcji, w których trudno się nie zakochać, choćby z powodu jej czysto wizualnych walorów. Urocza historia, uważna przez wielu za najlepsze dotąd dzieło Wesa Andersona, w której każdy, bez względu na wiek, coś dla siebie powinien znaleźć.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.3 /18 wszystkich

Komentarze [2]

~Origantes
2017-10-21 13:42

Recenzja na wysokim poziomie. Tak trzymaj Juno :)

~kroll
2017-10-14 19:12

Film słodki, a recenzja również niczego sobie.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Luna 96luna
Komso 31komso
Artemis 24artemis
Gutek 22gutek

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry