Odarci z prywatności
Zainteresowanie reality show, to nie tylko cień wspomnień. To gra pozorów, gdyż producenci bacznie stoją na straży zaspokajania pragnień swoich telewidzów i tym samym zwiększenia oglądalności swoich programów. We wrześniu, po blisko pięciu latach oddechu, wraca do polskiej telewizji popularny reality-show "Big Brother". I choć przerwa ta była znacząca, to powody wznowienia produkcji pozostają proste i przewidywalne.
"Big Brother" jest nadal emitowany na wielu liczących się rynkach telewizyjnych na całym świecie z bardzo dobrymi rezultatami (tłumaczy Piotr Fajks, prezes TV4)
Odkurzmy więc wspomnienia, którymi jeszcze niedawno żyła prawie cała Polska…
Jeden plakat wisiał na fasadzie domu dokładnie naprzeciwko.
WIELKI BRAT PATRZY,
głosił napis, a ciemne oczy wwiercały się w oczy Winstona (…)Nikt oczywiście nie wiedział czy w danym momencie jest obserwowany. Snuto jedynie domysły, jak często i według jakich zasad Policja Myśli prowadzi inwigilację. Nie sposób też było wykluczyć, że przez cały czas nadzoruje wszystkich. Tak czy inaczej mogła się włączyć w dowolny kanał, kiedy tylko chciała. Pozostawało więc żyć z założeniem — i żyło się, z nawyku, który przeszedł w odruch — iż każde słowo jest podsłuchiwane, a każdy ruch pilnie śledzony, chyba że w pomieszczeniu panuje akurat mrok
(Rok 1984, George Orwell)
Czy świat Orwella, gdzie ludzkość wydaje się bezradna i samotna, miłość postrzegana jest za zbrodnie, a wolność i sprawiedliwość straciły znaczenie, mógł stać się inspiracją dla programu rozrywkowego, w którym ponadczasowy staje się slogan „Wielki Brat patrzy…” Aby się o tym przekonać, zaglądnijmy w karty historii…
Pomysł na reality zaistniał w latach 90-tych. Wówczas to, zaczęły się pojawiać programy oparte na materiale filmowym związanym z pracą służb porządkowych i ratowniczych. Jednak z czasem polskiemu telewidzowi znudziło się oglądanie „zachodniej obczyzny”. Pozostawało więc nakręcenie czegoś „naszego”, co odzwierciedliłoby polskie realia. Doprowadziło to do wykształcenia się nowego gatunku, jakim stała się telenowela dokumentalna. To ona, odcinek po odcinku, ukazywała życie całkiem zwyczajnych ludzi i bez ogródek poruszała aktualne problemy społeczne tak, by widza nie opuszczało wrażenie, iż scenariusz pisze samo życie. Ponadto wszystkie te serialowe podgatunki łączyła wysoka oglądalność. Strzałem w dziesiątkę było pokazanie szarej, ale jakże „swojskiej” rzeczywistości i prawdy serwowanej w jak największych dawkach. Widzowie zdawali sobie sprawę z tego, że to, co do tej pory było skrzętnie pomijane, a nawet było strefą sacrum, stało się otwartą kartą, czymś tak prawdziwym, z czym mogli się identyfikować. Z drugiej jednak strony przeciętny Kowalski podświadomie szukał większej dawki prawdziwego życia niż to, które oferowano mu w wyreżyserowanych odcinkach ulubionego serialu.
Producenci i na to znaleźli receptę. Idąc śladem zachodnich stacji, TVN - w marcu 2001 r. - rozpoczął emisję programu Big Brother. To przedsięwzięcie przyciągnęło uwagę milionów Polaków. To oni dyskutowali o problemach swoich ulubieńców, analizowali wydarzenia jakie miały miejsce w domu Wielkiego Brata, a z czasem zaczęli się nawet upodabniać do uczestników, którzy powoli stawali się ideałem, do którego pragnęli dążyć widzowie. Kraj podzielił się wówczas na dwa obozy – obóz wielbicieli tego widowiska i obóz zdecydowanych przeciwników. Statystyki przedstawiały ciekawe spostrzeżenia:
Połowa przepytanych przez OBOP osób, które oglądają program „Big Brother”, przyznaje, że się dobrze bawi. Im niższe wykształcenie, tym częściej uważają, że „BB” jest interesujący. Osoby starsze, lepiej wykształcone są zdania, że jest on nudny. Program budzi u nich niesmak i zażenowanie.
(Przegląd, 18 czerwca 2001)
Nagle, całkiem przypadkowe osoby, które trafiły do programu, stały się idolami społeczeństwa. Polacy żyli problemami uczestników programu. Ich rozterki, czy miłostki, stały się chlebem powszednim, bez którego trudno było się obejść, a nowe sensacje (oczywiście im bardziej kontrowersyjna tym lepiej) powodowały dreszcz emocji. Mimo to opinie bywały różne:
„Przede wszystkim jednak tych programów nie należy brać za coś innego niż są, a są rozrywkowymi widowiskami telewizyjnymi. Uczestnicy odgrywają naturalność, telewizja udaje, że ich podgląda, widzowie oglądając zmontowane scenki przyjmują, że obnażają czyjąś prywatność. A komentatorzy oburzają się, że uczestnik się obnaża, a widz podgląda. W tym totalnym spektaklu każdy ma swoją rolę, manipuluje i jest manipulowany
(J. Mojkowski, Polityka, 14/2001)
Jednak emisja Big Brother była tylko rozgrzewką przed falą zalewającą rozkładówki telewizyjne coraz to bardziej wyszukanymi programami o charakterze reality show. W wyścigu o przyciągnięcie większej publiczności nie brakowało pomysłów. Stawiano na oryginalność, a zmiany dotyczyły prawie wszystkiego: nowy regulamin, wyjątkowa scenografia, dobór uczestników itd. Wybierano coraz to bardziej kontrowersyjnych, wyróżniających się ludzi, u których każde odchylenie od normalności stawało się motorem napędzającym oglądalność programu. Polacy śledzili kolejno losy drużyn programu „Dwa światy” i starania „Gladiatorów” o „Amazonki”. Mogli też zamówić drinka u ulubionego uczestnika „Baru”. Emocji nie brakowało. Obok mniej lub bardziej udawanego płaczu lub śmiechu, pojawiała się i wielka miłość. Telewidzowie mieli okazje wziąć udział w ślubie Izy i Grzegorza z „Baru”, którym oczywiście na każdym kroku towarzyszyły kamery. Z czasem rozpoczęto poszukiwania nowego bodźca, który mógłby jeszcze mocniej rozpędzić tę machinę…
Fear Factor (Nieustraszeni), jest programem, w którym widz ma szanse zobaczyć do czego zdolny jest człowiek, by pokazać wszystkim, jak bardzo jest odważny, a przy okazji otrzymać nie mała sumę pieniędzy. Tu uczestnicy rywalizowali ze sobą, wykonując zadania testujące ich sprawność fizyczną i odporność psychiczną. Przełamywali bariery i posuwali się z odcinka na odcinek coraz dalej. Mogli spodziewać się wszystkiego, od picia koktajli z „niespodzianką”, czy też jedzenia dla odmiany oczy owcy, poprzez zbieranie chorągiewek z dachu pędzącego autobusu, na ekstremalnym wypoczynku kończąc… (w pojemniku pełnym węży, larw i robaków).
Z czasem i ta forma zaczęła się widzom nudzić. Pomysłem, który przekroczył wszelkie granice i zostawił w tyle poprzednie programy było reality show, w którym gra toczyła się o czyjeś życie …
Jeszcze przed emisją holenderskiego programu „Wygraj nerkę”, wzbudził on zarówno w Holandii, jak i poza jej granicami, wielkie emocje. Cierpiąca na raka mózgu 37-letnia Liza miała w trakcie programu podjąć decyzję, której z trzech ciężko chorych osób uratuje życie. Przy wyborze miała kierować się życiorysami kandydatów, rozmowami z nimi oraz ich rodzinami, a także nadsyłanymi w SMS-ach poradami telewidzów. Wyemitowany 1 czerwca program okazał się jednak być wielką mistyfikacją. I choć oczekujący na organy uczestnicy rzeczywiście byli chorzy, to od początku wiedzieli, że potencjalna dawczyni jest aktorką. Celem emisji tego programu było uwrażliwienie społeczeństwa na problem przeszczepów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po wyemitowaniu w holenderskiej telewizji BNN tego kontrowersyjnego programu blisko12 tys. osób zarejestrowało się jako potencjalni dawcy organów. Pośród taniego pozerstwa udało się zatem uratować życie niejednego człowieka.
Czas na podsumowanie. Programy reality show pobiły wszystkie dotychczasowe rekordy oglądalności, niezmiennie wzbudzają emocje i nadal pewnie będą przyciągać ogromną liczbę osób przed ekrany telewizorów. Jednak jak to mówią - apetyt rośnie w miarę jedzenia i pewnie dlatego pula pomysłów na oryginalność ciągle się zmniejsza. Ludzie nadal są rządni nowych, zaskakujących wrażeń i emocji. Były już: śmiech, łzy, radość, przyjaźń, miłość, ból , a nawet wyreżyserowana śmiertelna choroba. Zatem teraz nasuwa się jedno zasadnicze pytanie: Co dalej …?
Komentarze [9]
2007-09-28 18:49
Tragisz komedisz
2007-09-16 08:10
Żaden reality show nie jest do końca normalny :P. W końcu biorą w nim udział osoby kontrowersyjne dzięki , którym wzrasta oglądalność... Artykuł nie ma na celu reklamy wyżej wymienionych programów rozrywkowych tylko ukazanie relacji i mechanizmu sprzedawania własnej prywatności jako towaru do nabycia dla rządnych sensacji telewidzów.
2007-09-15 18:59
ups nie podpisałam się, a ja nigdy nie pozostawiam komentarzy anonimowo :)
2007-09-15 18:58
nieustraszeni też nie są zbyt normalni :) rozumiem, zadania fizyczne, skoki, tunele, przezwyciężanie różnych fobii, ale żeby za kasę zjadac jądra bizonów, żywe robaki, pająki, węże itp to już bez komentarza.
2007-09-14 20:16
Ja daje plus Fear Factor jest super też reality show ale jest w porządku.
Trochę adrenalinki,odwagi i prawdziwego życia :)
2007-09-14 16:21
Niech mi ktoś powie jak można to dalej oglądać. Ja rozumiem 1 edycję bo to coś nowego, jazzy, trendy i w ogóle, ale teraz to już takie obcykane :/, no i jak widzę te osoby, które tam są to widzę Gloryfikację debilizmu społecznego :|
2007-09-13 21:06
Nie powiem, ciekawie.
2007-09-12 23:48
—->domcia kolejną polską edycję obajrzało ponad 3,5 mln Polaków :|
nie będę sięwypowiadac na temat współczesnej telewizji, bo byście cały mój komentarz musieli ocenzurować ,a to by straciło sens wy[powiedzi
Niemniej podoba mi się ten tekst. Ciekawie opisane zjawisko “
gloryfikacji przeciętności :).
2007-09-12 18:13
Big brother????Czy na prawdę ktoś to jeszcze ogląda?!
- 1