Odkładam pędzelek, by porozmawiać z księżycem
Większość z nas, słysząc słowo śmierć, odczuwa jakiś wewnętrzny niepokój i bliżej nieokreślony lęk. Nic dziwnego. Ten nieodłączny element życia dotknie kiedyś każdego z nas. Moje nastawienie do śmierci radykalnie zmieniło się, gdy przeczytałam książkę Leszka Szumana pt. "Życie po śmierci". Było to moje pierwsze zetknięcie z literaturą poruszającą tematy parapsychologiczne, a ta wybrana przeze mnie z czystej ciekawości pozycja okazała się strzałem w dziesiątkę.
Największe wrażenie wywarło na mnie podjęcie przez autora tematu śmierci klinicznej. Zjawisko to naukowo definiuje sie jako "stan, w którym znajduje się człowiek lub zwierzę w kilka minut po ustaniu krążenia i oddychania, gdy zabiegi reanimacyjne mogą jeszcze przywrócić funkcje życiowe organizmu" (Słownik języka polskiego PWN). Medycyna przyjmuje co prawda, że po 20-30 sekundach od chwili ustania pracy serca człowiek nie może być już czegokolwiek świadomy, ale relacje ludzi, którzy powrócili do życia po takim właśnie czasie, są z tymi racjami sprzeczne. –„Byłam w zaświatach, rozmawiałam z duchami. Wiem, że jest tam pięknie i każdy, kto dobrze żył, nie ma się czego bać”- mówi jedna z kobiet w tej książce. Sceptycy tłumaczą to zjawisko jako formę zaburzenia funkcjonowania mózgu przez niedotlenienie lub nadmierne wytwarzanie endorfin w sytuacjach kryzysowych. Jak jednak wytłumaczyć sytuacje, kiedy ludzie po powrocie do życia potrafią szczegółowo opisać to, co działo się dookoła nich, gdy byli duchem nieobecni, czy też sposób w jaki byli reanimowani?
Ciekawe, że wszyscy pacjenci, którzy „przeżyli własną śmierć”, relacjonują to wydarzenie w zaskakująco podobny sposób. Fakt ten jest tym bardziej intrygujący, bo prawdopodobnie jest to stan, którego doświadcza każda ludzka istota w momencie zgonu. Czytając relacji ludzi zamieszczone w tej książce, odnosi się nieodparte wrażenie, że życie nie kończy się jednak wraz ze śmiercią. Cóż więc łączy większość tych świadectw? Po pierwsze: ludzie opuszczają swoje ciało i widzą je z perspektywy osoby trzeciej. Częstym motywem jest też tunel, który prowadzi z zimnej ciemności do odległego światła i ciepła. Stan, w którym znajduje się w tym czasie dana osoba jest oczywiście zupełnie inne od tego, którego doświadczała za życia. Brak bólu i negatywnych emocji uspokaja duszę. Zazwyczaj dana osoba witana jest po tej drugiej stronie przez najbliższych, którzy odeszli wcześniej. W relacjach ludzi, którzy cudem odzyskali życie, niejednokrotnie pojawia się również cząstka boska - anioły i sam Bóg (jego twarz jest jednak niewidoczna ). Nieodłącznym elementem sprawozdań jest również głos, mówiący, że dana osoba musi wrócić na Ziemię, bo to jeszcze nie jej czas.
Chociaż śmierć bliskiej nam osoby zawsze była, jest i będzie ogromną tragedią, to gdy czytałam te relacje ludzi, którzy wyraźnie balansowali na pograniczu życia i śmierci, nasunął mi się jeden wniosek - odchodząca dusza powinna odejść z tego łez padołu w spokoju (płacze, wyrzuty i żal kierowany w stronę zmarłego nie pozwalają bowiem osiągnąć upragnionego przez niego ukojenia i spokoju).
Pięknie o pożegnaniu ze światem mówią słynne japońskie wiersze śmierci. Śmierć ukazana jest w nich w bardzo neutralny i delikatny sposób, chociażby jako zachód Słońca, sen, czy też jesień. Będąc pożegnaniem życia i świata, stanowią jednocześnie ich największą afirmację, afirmację nie kończącego się strumienia powstawania i znikania. Są przejawem miłości do ulotnego piękna świata i prostoty, w której się ono wyraża. Śmierć w tych wierszach nie jest pełną grozy ostatecznością, lecz furtką ku wyzwoleniu, przejściem w inny wymiar. Te bardzo krótkie (z reguły składają się z kilku wersów) utwory literackie są piękne w swojej prostocie i bardzo klarowne.
KINEI (1733-1778) Jesienne kwiaty mej modlitwy kryją w sobie nasionka raju |
MASAHIDE (1656 – 1723) Mój dom spłonął i nic już nie zasłania księżyca |
NANDAI (1786 – 1817) Tylko śmierć zna spokój Życie jest jak rozpuszczający się śnieg |
SAIKAKU (1660-1730) Pożyczę sobie promyk księżyca na tę podróż tysiąca mil |
Dla nas, ludzi wierzących w to, że nie jesteśmy tylko mięsem i kośćmi, a dusza i uczucia to nie tylko impulsy odbierane przez mózg, perspektywa nieśmiertelności wydaje się obiecującą zachętą . Myślę, że warto zapoznać się z choćby z kilkoma świadectwami ludzi, którzy już śmierci doświadczyli, gdyż te ich relacje wzbudzają podświadomie uczucie wewnętrznego spokoju i są czymś tak bardzo abstrakcyjnym, że aż pięknym.
Grafika:
Komentarze [3]
2016-09-27 22:23
Sprawnie napisany artykuł. Dobrze się zapowiadasz. Wprawdzie z niektórymi twierdzeniami mógłbym polemizować (znam ze dwie osoby, które przeżyły zatrzymanie serca i obydwie mówią, że nic nie pamiętają), to wielki plus za te chińskie wierszyki.
2016-09-25 13:37
Zaczęłaś ambitnie, oby tak dalej. Powodzenia!
2016-09-25 13:18
Debiut zdecydowanie udany. Już nie mogę się doczekać kolejnego twojego tekstu.
- 1