Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Opowieść o sile ducha   

Dodano 2015-03-11, w dziale recenzje - archiwum

Sześć nominacji do Oskarów (jeden zdobyty) i rekordowa frekwencja w amerykańskich kinach. Jedna z najbardziej wyczekiwanych premier minionego roku i jedno z najbardziej udanych dzieł 84-letniego Clinta Eastwooda, który - jak widać - świetnie wie, jak osiągnąć zamierzony efekt przy wykorzystaniu bardzo oszczędnych środków, jak opowiedzieć niebanalną historię i w końcu, jak podbić serca widowni. Brzmi imponująco, prawda?

/pliki/zdjecia/sna1.jpg „Snajper” to amerykański dramat wojenny, który zrealizowano w oparciu o biografię Chrisa Kyle'a, wydaną przez Scotta McEwena i Jamesa Defelice’a pod tytułem „Cel snajpera”. Film ten swoją światową premierę miał co prawda 11 listopada 2014 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Amerykańskiego Instytutu Filmowego, ale do polskich kin trafił stosunkowo niedawno, bo dopiero 20 lutego 2015 roku.

Do reżyserii tego obrazu przymierzał się nieco wcześniej Steven Spielberg, który chciał opowiedzieć tę historię z dwóch perspektyw - Kyle'a i jego nemezis, syryjskiego snajpera Mustafy, na zasadzie lustrzanego odbicia. Eastwooda zdecydował się jednak opowiedzieć tę historię klasycznie.

„Snajper” nie jest więc zwykłym filmem o wojnie i jej demonach. Wydaje mi się, ze jest przede wszystkim hołdem reżysera złożonym Kyle'owi oraz tysiącom podobnych do niego wojaków, którzy opuścili swoje rodzinne strony, by walczyć w słusznej sprawie na wrogim terytorium. Eastwood opowiada nam historię młodego mężczyzny z Teksasu, który zaciąga się do Marynarki, a wysłany do Iraku, jako członek elitarnego oddziału Navy SEAL, wspiera w akcjach swoich towarzyszy jako snajper. I robi to niezwykle skutecznie, bo w historii armii Stanów Zjednoczonych nie było lepszego od niego. Według nieoficjalnych informacji udało mu się zlikwidować około 255 osób. Eastwood stworzył co prawda taką trochę patriotyczną laurkę, ale amerykańska flaga i patetyczne bohaterskie sceny występują w tym filmie w stosunkowo znośnym stężeniu. Patosu i ciężkostrawnych frazesów nie ma zbyt wiele. Warto jednak dostrzec i to, że opowieść Eastwooda nie jest taka jednowymiarowa, bo nie brakuje w niej także goryczy i pesymizmu.

Głównego bohatera oglądamy w dwóch odsłonach, jako żołnierza, dla którego śmierć nie jest czymś niezwykłym, ale także jako męża i ojca, który tak jak wielu jemu podobnych boryka się z problemami codziennego dnia. /pliki/zdjecia/sna2.jpgChris odbywa w Iraku cztery zmiany (z własnej woli), a po każdym powrocie do domu, żony Tayi i dzieci, coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że nie potrafi już pozostawić wojny za sobą i po prostu o niej zapomnieć. Uświadamia sobie, że do końca życia będzie już musiał żyć z tą traumą.

Film przedstawia zatem z jednej strony codzienne życie przeciętnej amerykańskiej rodziny, ale z drugiej strony życie żołnierza, który równolegle musi również egzystować w zupełnie innym świecie. Świecie bez wartości, w którym ludzkie życie nie jest wiele warte. Scenariusz "Snajpera" nie jest jakoś specjalnie rozbudowany. De facto nie ma tu nawet drugoplanowych postaci, gdyż cała akcja filmu kręci się wokół głównego bohatera i jego żony. Nie brakuje więc krytyków, którzy twierdzą, że scenariusz ten jest zbyt prostolinijny i ewidentnie brakuje w nim nagłych zwrotów akcji i momentów zaskoczenia. Przyznają jednak, że reżyser świetnie poradził sobie z oddaniem realizmu wojny w Iraku i zrobił to niezwykle przekonująco. Nie można też tej produkcji zarzucić braku dbałości o szczegóły. Od strony technicznej i wizualnej film prezentuje się zatem bardzo korzystnie. Większych zastrzeżeń nie można mieć również do sfery muzycznej i realizacji dźwięku.

Kreacja Bradley’a Coopera, który wcielił się w postać głównego bohatera, jest według mnie niesamowita. Co prawda jest on nieefektowny i wycofany, ale w jego oczach widać wszystkie emocje, towarzyszące snajperowi, który co i raz musi patrzeć na śmierć. /pliki/zdjecia/sna3_0.jpgDostrzeżemy więc w nich determinację, niezłomność i brawurę, ale niekiedy także lęk i zagubienie. Warto też dostrzec kreację Siennie Miller, wcielającej się w rolę żony Chrisa, kobiety, która na co dzień tak naprawdę nie wie, co dzieje się z ojcem jej dzieci i czy on jeszcze w ogóle żyje. Moim zdaniem jest bardzo przekonująca.

Choć film ten nie zachwyci każdego, to myślę, że miłośnicy filmów wojennych nie powinni być zawiedzeni. Mimo różnych ocen krytyków, historia walki tego amerykańskiego patrioty winna trafić do serc widzów. Walki, którą reżyserowi udało się pokazać na tyle wiarygodnie, że nie mają do niej zastrzeżeń weterani z Iraku, a ich głos, co by nie mówić, to chyba najlepsza rekomendacja tego wojennego dramatu.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.2 /17 wszystkich

Komentarze [5]

~ehhh
2015-03-12 18:07

“Uświadamia sobie, że do końca życia będzie już musiał żyć z tą traumą. “ Słabo oglądałaś film. On po prostu tęsknił za wojną jakkolwiek to brzmi. Mogłaś lepiej zapoznać się z jego wypowiedziami, w filmie ewidentnie jest pokazany prawdziwy Kyle, a nie kreacja wg Clinta. 2/6

~alrey
2015-03-11 20:00

Wspaniały, niesamowity film! Tak samo jak twój artykuł! Oby tak dalej :)

~okropny
2015-03-11 18:58

zgadzam sie z ~karmelove , ale ja jestem bardziej dumny! :D

~karmelove
2015-03-11 18:53

Mała, jestem dumna! Świetny artykuł! :D

~okropny
2015-03-11 18:38

tak samo się to świetnie czyta jak się świetnie go z Tobą ogladało ;) polecam ten film i Twoje artykuły! :)

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry