Opowieść o walce i zwycięstwie
Wyjście na film Łukasza Palkowskiego (reżysera znanego m.in. z obrazu „Bogowie” oraz seriali "Belfer" czy "Diagnoza"), było w moim przypadku w dużej mierze spontaniczne. Nie tylko nie miałam pojęcia, o czym ten film jest, ale nie widziałam też wcześniej żadnego reklamującego go plakatu. Wiedziałam tylko to, że był w swoim czasie jednym z najbardziej oczekiwanych filmów na 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i zgarnął tam kilka nagród. Oczywiście szukałam w Internecie jakiegoś zwiastuna, ale o dziwo z mizernym skutkiem. To smutne, że dobre, polskie filmy, są nadal tak kiepsko promowane, a takim filmem jest bez wątpienia „Najlepszy”.
Przyznaję, że na początku projekcji nie byłam zachwycona. Może dlatego, że zobaczyłam na ekranie w głównej roli Jakuba Gierszała. Nie dlatego, że wątpię w jego talent. Coś musi być jednak w powiedzeniu, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Ja kojarzyłam tego aktora do tej pory z takich filmów „Yuma” czy „Sala Samobójców”, gdzie nie zagrał co prawda źle, ale same filmy…. No cóż, ich ocenę zostawiam bez komentarza. Na całe szczęście już po chwili przez ekran przewinęli się również tacy aktorzy jak Tomasz Kot czy Arkadiusz Jakubik, co zdecydowanie poprawiło mi humor. Może mój nastrój wynikał również z tego, że w pierwszej scenie zobaczyłam młodą dziewczynę – Grażynkę (Anna Próchniak), sikającą przed drzwiami apteki i paląca przy tym papierosa, podczas gdy z kanału nieopodal gramolił się Jerzy Górski, grany oczywiście przez wspomnianego Jakuba Gierszała.
Rzecz dzieje się w Polsce w latach 80. ubiegłego wieku, a że jest już po godzinie policyjnej, to też tę dwójkę zakochanych zaczyna ścigać milicja. Cudem udaje się im jednak uciec i razem udają się do znanej im bardzo dobrze spelunki, siedliska alkoholików, ćpunów i wszelkiego autoramentu miejscowych degeneratów. Tak wyglądało bowiem w tamtych latach życie Jurka Górskiego, głównego bohatera tej historii. Ucieczki przed milicją, ładowanie heroiny w żyłę i systematyczne wizyty w specjalistycznym szpitalu. To był pewien rytuał, a on był jednym z najlepszych w tej materii. Poznajemy też ojca wspomnianej powyżej Grażynki (w tej roli Adam Woronowicz), który surowo zabrania jej spotykania się ze wspomnianym chłopakiem, ale jak się domyślacie, młodym to absolutnie nie przeszkadza i spotykają się dalej.
Mija kolejnych kilka lat. Jurek i jego ukochana coraz bardziej popadają w uzależnienie. Na dodatek okazuje się, że para spodziewa się dziecka. Poza tym przedwcześnie umiera jeden z najlepszych przyjaciół Jerzego, a on sam coraz częściej trafia do szpitala. Otrzeźwia to nieco tego młodego chłopaka i sugeruje mu, że chyba nadszedł już czas na zerwanie z nałogiem. Za namową lekarki Ewy (świetna Kamila Kamińska) postanawia udać się na terapię do Monaru - ośrodka leczenia uzależnień. Tu, ten upadły ćpun, rozpoczyna swój proces transformacji. Od początku mierzy się ze sobą, swoimi słabościami i z demonami przeszłości, ale spotyka także życzliwych ludzi, którzy przypominają mu o tym, co kiedyś się dla niego liczyło - sport. Po drodze spotyka również miłość oraz zyskuje nowy cel, który staje się dla niego największą motywacją. Mowa oczywiście o córce. Kolejne wydarzenia doprowadzają go za ocean, na linię startową Double Ironman w Huntsville…
Producenci postawili na klasyczną hollywoodzką fabułę, w której ciąg pojedynczych klęsk i tryumfów układa się w opowieść o przemianie. I był to zabieg jak najbardziej trafny. Myślę, że udało im się przedstawić w niesamowicie realistyczny sposób to, jak ciężka jest walka z uzależnieniem od narkotyków. Niemałą rolę odegrała tu też obsada, która jest zdecydowanie mocną stroną tego obrazu. To naprawdę jeden z najlepiej zagranych filmów, jaki w ostatnim okresie widziałem. Każda rola w tym obrazie to prawdziwa perełka. Szczególne brawa należą się moim zdaniem Januszowi Gajosowi, za wcielenie się w postać Marka Kotańskiego. Nie mniej udanie spisał się Jakub Gierszał i podejrzewam, że gdyby to był amerykański film, to aktor mógłby się teraz spodziewać nominacji do Oscara. Nie brakuje w tym obrazie również humoru, który jest umiejętnie wplatany już od pierwszych scen, a prawdziwymi aktorskimi perełkami w tym zakresie są role wykreowane przez Tomasza Kota i Arkadiusza Jakubika, którzy błyskotliwie rozładowują atmosferę nawet w najbardziej dramatycznych momentach. Muzyka również sprzyja oglądaniu, a sposób kręcenia poszczególnych scen nie męczy oczu (co ma miejsce np. w filmach Vegi). Film ogląda się z przyjemnością, a ostatnie sceny nawet ze łzami w oczach.
Polkowski opowiada nam w swoim obrazie fascynującą, pełną spektakularnych upadków i niezwykłej siły, historię inspirowana życiem Jerzego Górskiego, który nie tylko ukończył amerykański bieg śmierci, ale i ustanowił rekord w triathlonowych mistrzostwach świata oraz zdobył tytuł mistrza na dystansie Double Ironman. Produkcja jest również dowodem na to, że Palkowski dojrzał jako reżyser i jest już marką, gwarantującą określoną jakość. Jego film to jeden z najlepszych obrazów polskiej kinematografii w ostatnich latach. To film dynamiczny, atrakcyjny wizualnie, pełen dobrych, żywych i autentycznie brzmiących dialogów, w których czuć prawdziwych ludzi. To także kino najeżone emocjami, wzruszające, budzące podziw, a co chyba jeszcze ważniejsze dające motywację. Bo po raz kolejny możemy się przekonać , że zawsze jest nadzieja na wyrwania się ze szponów nałogu, jeśli tylko znajdzie się bratnia dusza i silnie motywujący cel. Film zrealizowany jest przy tym z rozmachem i dopracowany pod względem scenograficznym. Polecam go gorąco każdemu, choć w wypadku młodszych widzów warto mieć na względzie ich wysoki zazwyczaj poziom wrażliwości (uczulam na mocny język i drastyczne sceny).
Grafika:
Komentarze [2]
2017-11-29 11:22
Zgadzam się. Film naprawdę dobry, podobnie jak i powyzsza recenzja.
2017-11-29 09:52
bardzo zachęcająca recenzja .Polecam wszystkim ten fil ,jest naprawdę dobry.
- 1