Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Osobno ręka, osobno głowa, to jest robota Paramonowa   

Dodano 2011-10-03, w dziale inne - archiwum

Jerzy Paramonow. Pewnie nie wielu z Was kojarzy to nazwisko, a jeśli już, to chyba tylko z piosenki Vavamuffin, opowiadającej o losach tej intrygującej postaci. Pan Jerzy był jednak w swoich czasach bohaterem powojennej Polski, symbolem walki o wolność, a gdyby żył w dzisiejszych czasach, to należałby zapewne do subkultury JP.

Jerzy Paramonow urodził się w 1931r. Tyle wiadomo o jego życiu sprzed 19 sierpnia 1955r. Wtedy to bowiem pan Jerzy napadł na milicjanta i okradł go z pieniędzy i broni. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że użył do tego 22 kilowego łomu. /pliki/zdjecia/paramanow.jpegMilicjant jakimś cudem przeżył ten atak, ale stracił w jego wyniku oko. Paramonow wykorzystał natomiast zdobytą broń i razem ze spotkanym w "pośredniaku" Kazimierzem Gaczyńskim napadł na kilka sklepów w Warszawie, kradnąc 40 tyś złotych (pensja robotnika wynosiła wówczas około 3000zł). Większość pieniędzy wydał z nowo poznanym kolegą na zabawę, alkohol i prostytutki, czyli jak zeznał później w sądzie na "chulaszczy tryb życia". Po jednym z takich melanży, spędził noc ze swym przyjacielem i "panią lekkich obyczajów". Wtedy zauważył ich przechodzący nieopodal milicjant. Byli tak pijani, że przewiózł ich na komendę, co skończyło się niestety dla niego tragicznie. Gdy milicjant wysiadał przed komendą, Paramonow chwycił broń i zastrzelił go razem z kilkoma innymi funkcjonariuszami. Następnie rzucił się do ucieczki, podczas której nadal ostrzeliwał goniące go radiowozy. Bandyci zostali ujęci przez MO dopiero 2 października 1955r. Znaleziono ich w stogu siana, w pobliżu Dworca Wschodniego. Podczas aresztowania Paramonow odgrażał się milicjantom mówiąc: "Gdybym miał pestki (naboje), byłoby inaczej" Jeden z milicjantów, który brał wtedy udział w ujęciu bandytów, niejaki Józef Ostrowski, pracował w warszawskiej Komendzie Policji aż do 2004r.

Proces Jerzego Paramonowa i Kazimierza Gaczyńskiego trwał 3 dni. Zainteresowanie mieszkańców Warszawy było tak duże, że zrobiono z tego swego rodzaju widowisko. Wprowadzono nawet bilety wstępu na salę sądową. "To przeważnie młodzież specjalnego autoramentu, a wśród niej wielu znajomych milicji, chuliganów i bikiniarzy" - pisał o ludności odwiedzającej salę sądową w czasie procesu obu bandytów Express Wieczorny z 10.11.1955 r. Paramonow dostał najwyższą z możliwych kar.

Nikt nie potrafi dziś ustalić, co stało się z Gaczyńskim, natomiast dobrze wiemy, jaki los spotkał pana Jerzego. Ten został bowiem powieszony w trybie natychmiastowym 21 listopada 1955r. Tak oto kończy się historia Paramonowa – można powiedzieć, naszego polskiego Che Gueavary. Z jednej strony zbrodniarza i bandyty, ale z drugiej – idola, opiewanego w pieśniach. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie, czy kult takiej jednostki powinien mieć dziś miejsce?

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 3.6
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 3.6 /16 wszystkich

Komentarze [4]

~Collegee
2011-11-04 14:47

Hehe. A ja myślałam,że chodzi o Paramore-taki zespół

fenrir
2011-10-05 19:32

Poprawka ;) Myślałem o czymś innym. Chciałem napisać, że tytuł fajny.

fenrir
2011-10-04 23:49

Nie pamiętam czy wspominałem o tym tekście na naszym spotkaniu, ale napiszę co mi się ciśnie na klawiaturę. Jak już wcześniej było wspomniane dużo za krótko. Tekst ma w pełni wyczerpywać temat. Używanie zwrotu “pan Jerzy” mogłoby tu mieć wydźwięk ironiczny, ale nie wydaje mi się, żebyś miała w tym taki cel, więc jego użycie jest nie na miejscu. Najlepiej w takich przypadkach używać nazwiska lub pełnego imienia i nazwiska. Czuję duży niedosyt, bo temat jest naprawdę dobry, ale tekstu nie czyta się z przyjemnością. Poza tym (wspominałem o tym na spotkaniu, ale przy innym artykule), że nie mieszamy stylów. Jak już piszesz w stylu (można rzec) wysokim, to nie wplątujesz w niego, w tym przypadku, gwary młodzieżowej (“melanż”).
Ponadto moim zdaniem tekst powinien zaczynać się od pointy zawartej w podsumowaniu, a raczej w ostatnim zdaniu. Natomiast porównanie go do Che Guevary jest bezzasadne.
Reasumując – temat warty poruszenia i opisania, ale źle się do tego zabrałaś i wyszła kicha ;( Na osłodę dodam, że temat fajny.

~Mila
2011-10-03 15:46

Trochę słabo. Bardzo krótko i naprawdę minimum treści, mogłabyś znacznie bardziej to wszystko rozwinąć.
Nie wiem, czy jest też w jego postawie co opiewać. Bo po cholerę czcić morderców? Bo co? – bo akurat napadał na milicjantów? Bez sensu. Wszyscy jesteśmy ludźmi i powinniśmy szanować siebie nawzajem. Niech każdy sam zdecyduje kiedy ma umrzeć, albo niech zrobi to za niego Bóg, ale nie jakiś pijany wariat. I nie porównałabym go do Che Guevary, przynajmniej na podstawie Twojego tekstu, w którym niewiele napisałaś o Paramonowie. Ernesto był lekarzem, pisarzem i rewolucjonistą (jego morderstwa były spowodowane jakąś ideą – co oczywiście niczego nie usprawiedliwia), a nie żałosnym mordercą.
Swoją drogą, myślałam, że na zdjęciu to Nicholas Cage.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry