Podbić serca Polaków
O wyznawcach tej religii słyszał w Polsce prawie każdy, ale niewielu potrafi o nich coś konkretnego powiedzieć. Kojarzą się powszechnie ze spokojnymi ludźmi, unikającymi przemocy fizycznej oraz z poligamią (choć ta zniesiona została już ponad 100 lat temu). Cóż, nasza wiedza o nich pochodzi głównie z amerykańskich filmów i seriali, a podane tam fakty nie do końca zgadzają się z obecnym stanem faktycznym.
Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich pojawił się w kraju nad Wisłą tuż po wojnie, ale dopiero w ostatnim okresie zaczął gwałtownie rosnąć w siłę (obecnie 13 gmin, w tym 2 w Warszawie). Dlaczego tak się dzieje? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. O ile rosnącą popularność tego kościoła w latach 80. czy 90. tłumaczono sposobem na łatwiejsze pozyskania zaproszenia, a co za tym idzie amerykańskiej wizy, a potem pracy w tym kraju, o tyle dziś nie ma to już raczej miejsca. Dlaczego więc Polacy zainteresowali się tą tak odmienną i odległą nam kulturowo religią?
Kościół ten założył w XIX w Joseph Smith, który zasady wiary zawarł w Księdze Mormona (Mormon to ich prorok-kronikarz). Mormoni, bo tak nazywani są dziś powszechnie wyznawcy tego kościoła, uważają się za chrześcijan, a ich nauki i praktyki religijne oparte są w dużej części na objawieniach danych przez Boga prorokom, zarówno starożytnym (Stary i Nowy Testament oraz Księga Mormona) jak i współczesnym (część objawień zawartych w księdze Nauki i Przymierza). Podobnie jak chrześcijanie wierzą, że Bóg porozumiewa się z ludźmi przez żyjących proroków, ale odrzucają uznawany przez chrześcijan dogmat, że objawienia skończyły się wraz ze śmiercią ostatniego z Apostołów. Ich zdaniem objawienia mają miejsce także i dzisiaj. Twierdzą również, podobnie jak chrześcijanie, że zbawienie człowieka przychodzi dzięki łasce Boga, a uzależnione jest od wiary oraz przestrzegania zasad i norm, które Bóg objawił człowiekowi przez proroków (przykazania). Nie dzielą jednak przyszłego życia (po sądzie ostatecznym) na niebo i piekło. Dla nich "niebo" to stopnie chwały i każdy człowiek, podejmując w swoim codziennym życiu wybory między dobrem a złem, podejmuje też decyzję, w którym stopniu chwały żyć będzie w wieczności. Bóg (istota nie tylko sprawiedliwa, ale przede wszystkim łaskawa i gotowa do przebaczenia), który według Biblii oraz Księgi Mormona ma wgląd w ludzkie serca, weźmie ich zdaniem pod uwagę w dniu Sądu Ostatecznego nie tylko konsekwentność człowieka w przestrzeganiu jego praw, ale także poziom wiedzy i zrozumienia przez niego różnicy między dobrem a złem. Dlatego dla nich tak niezwykle ważny jest ciągły postęp w wierze. To najważniejsza doktryna tego kościoła. Najbardziej kontrowersyjną zaś z nauk Kościoła Mormońskiego jest doktryna o dosłownym pokrewieństwie człowieka z Bogiem. Mormoni uważają, że człowiek składa się ze śmiertelnego ciała oraz nieśmiertelnego ducha. Ciało dziedziczy po ziemskich rodzicach, ale ojcem ducha jest Bóg. Według nich człowiek nie rozpoczyna swojego istnienia w momencie poczęcia lub narodzin, ale żyje jeszcze przed urodzeniem w stanie preegzystencji, tj. jako duch w Niebie razem z Ojcem i innymi duchami. Inne są także ich obrządki. Warto wiedzieć, że np. ich nagrobki cmentarne różnią się znacząco od miejsc pochówku katolików. Ich cechą charakterystyczną jest brak krzyża i płyty wierzchniej (mają tylko ramę okalającą miejsce pochówku). A jeśli zapytacie skąd Kościół Mormonów ma fundusze na swoja działalność, to odpowiem, że każdy z członków tej wspólnoty jest zobowiązany do przekazywania 10% swoich miesięcznych dochodów. Jasne i klarowne.
Misjonarze Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (szkoleni w kolebce tego kościoła, czyli w stanie Utah w USA) intrygują Polaków od samego początku. Trzeba wam wiedzieć, że w społeczności mormońskiej każdy mężczyzna, który kończy 19 lat zobowiązany jest do odbycia dwuletniej służby misjonarskiej. Są to więc zazwyczaj młodzi, świetnie wyszkoleni i głęboko wierzący ludzie, którzy często mówią płynnie kilkoma językami, w tym tak "egzotycznymi" dla Amerykanów jak polski, ukraiński, czy fiński. Polacy na początku patrzyli na nich z pewnym rozbawieniem, ale z czasem ich zaciekawienie tym kościołem i religią zaczęło rosnąć. Na początku misjonarze ci nauczali u nas na ulicach lub organizowali spotkania, na które zapraszali konkretne osoby, ale w ostatnim okresie zmienili nieco taktykę i wzorem Świadków Jehowy z serdecznym uśmiechem przyklejonym do twarzy zaczęli odwiedzać Polaków w ich domach. Mormońskich misjonarzy nie sposób jednak pomylić z innymi. Ich znak rozpoznawczy to garnitur, biała koszula i identyfikator z imieniem i nazwiskiem wpięty w kieszeń. Warto też wiedzieć, że życie mormońskiego misjonarza nie należy do najłatwiejszych. Po częściowo utajnionej ceremonii święcenia kalesonów, która zawsze odbywa się w ich głównej świątyni w Salt Lake City, ci młodzi ludzie wyjeżdżają w najbardziej odległe zakątki świata, by tam nawracać niewiernych na mormonizm. W czasie misji zobowiązani są jednak do przestrzegania wielu zakazów (żadnych dziewczyn, imprez, papierosów, alkoholu, ba, nie mogą nawet napić się kawy ani herbaty) i tylko raz w tygodniu mają prawo do kontaktu z domem rodzinnym. Mają się skupić wyłącznie na wykonaniu zleconego im zadania. A tym zadaniem jest przekonanie jak największej liczby potencjalnych, nowych wyznawców, że prawdziwy syn Boży nauczał jednak w Missouri.
Borys
Grafika:
Komentarze [2]
2013-02-04 19:31
Na misji nie wolno im pić kawy i herbaty, przyjeżdżają z Ameryki do Polski i nie wolno im podrywać dziewczyn, do kitu.
A tekst się przyjemnie czyta.
2013-02-04 15:35
Świetny tekst. Mógłbyś też dorzucić więcej własnego zdania. Jesteś mormonem?
- 1