Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Piorunujący debiut mistrza   

Dodano 2013-03-21, w dziale teksty czytelników - archiwum

W ostatnią sobotę (16.03.2013r.) miała miejsce w Warszawie kolejna wielka gala mieszanych sztuk walki. Na KSW 22 czekało naprawdę sporo miłośników tej dyscypliny, którzy pragnęli zobaczyć, jak zaprezentuje się w ringu złoty medalista w judo z Atlanty, debiutujący w KSW - Paweł Nastula i czy Jan Błachowicz obroni pas międzynarodowego mistrza. Czy warto było jednak czekać na tę galę aż cztery miesiące?

/pliki/zdjecia/ksw1.JPGPostanowiłem opisać to wydarzenie, bo miałem szansę obejrzeć je na żywo. Uprawniała mnie do tego akredytacja prasowa. Po długiej i wyczerpującej podróży z Tarnobrzega, zasiadłem na płycie warszawskiego Torwaru i mogłem śledzić całe to wydarzenie nie tylko na żywo, ale i z bardzo bliskiej odległości. Jedynym minusem było miejsce, które uniemożliwiało mi niestety oglądanie walk w parterze. Jak się później okazało miało to znaczenie, bo o wynikach aż trzech walk decydowała właśnie walka w parterze. Na poprzedniej gali miałem znacznie lepsze miejsce. Wtedy miałem miejsce na balkonie nad ringiem i stamtąd mogłem doskonale śledzić zarówno walki w stójce jak i w parterze. No cóż, niekiedy tak bywa.

Nie zamierzam się tutaj rozpisywać na temat samych walk, bo nie chcę zanudzić czytelników, którzy nie lubią tego sportu. W wielkim skrócie powiem tylko, że mieliśmy podczas tej gali okazję oglądać trzy poddania w wykonaniu Kamila Walusia, Rafała Moksa oraz Pawła Nastuli, nokauty Anzora Azhieva oraz Aziza Karaoglu oraz dwa starcia zakończone decyzjami sędziów na korzyść Karola Bedorfa i Jana Błachowicza. Wyniki na pewno cieszą, bo większość walk wygrali Polacy. Jedynym zaskoczeniem dla kibiców była porażka i to już w połowie pierwszej rundy, Piotrka Strusa. /pliki/zdjecia/ksw2.jpgRezultat tej walki był zaskoczeniem również i dla mnie, bo przez tego, trenującego w klubie Nastula Team, zawodnika, nie wszedł mi kupon postawiony dzień wcześniej u bukmachera...

Kilka słów o tym, czego nie było widać w telewizji. Zacznę od tego, że całe show wygląda na żywo zupełnie inaczej niż na ekranie. Na hali czuje się od początku do końca niezwykłą atmosferę. Słychać nieustanny doping kibiców, wskazówki kierowane do zawodników z ich narożników, a przede wszystkim można zobaczyć, jak to wszystko jest robione. Niezwykłe wrażenie robi już samo otwarcie gali i prezentacje poszczególnych zawodników. Była to moja druga gala KSW i chciałbym wam powiedzieć, że otwarcia oglądanego na żywo nie da się porównać z tym samym oglądanym w telewizji. Bass dobywający się z głośników czuje się wszystkimi komórkami ciała, a do tego wszystko idealnie widać - światla, announcerów oraz zawodników. To, co można było zobaczyć na Polsacie, nie umywa się do tego, co można było przeżyć na żywo.

Na uznanie zasługują również sami zawodnicy. Po konferencji prasowej, która po raz kolejny trwała bardzo krótko (około 25 minut), wielu z nich zachowało się profesjonalnie i bardzo chętnie rozmawiało z dziennikarzami, którzy mieli na to ochotę. Mnie udało się np. porozmawiać z Karolem Bedorfem, Pawłem Nastulą oraz Janem Błachowiczem, którego wspólnie z kolegą złapaliśmy już w szatni. Z tym wiąże się także pewna historia. Otóż Błachowicza miał tuż po gali odwieść Nastulę do domu, ale poproszony przez nas o chwilę rozmowy nie odmówił i Nastula pojechał sam. Oczywiście w ramach rewanżu zaproponowaliśmy mu podwiezienie do domu, na co nas mistrz KSW w wadze półciężkiej przystał bez chwili wahania i po drodze opowiedział nam jeszcze sporo ciekawych historii, których z różnych względów nie mogę tutaj przytoczyć./pliki/zdjecia/ksw3.jpg Tak czy inaczej miło było przejechać się samochodem z jednym z najlepszych zawodników MMA w Europie. Dziś pozostały nam już tylko wspomnienia.

Od gali KSW 21 mam jedno postawienie - chcę jeździć na każde kolejne takie wydarzenie. Nie ważne, w której części Polski będzie się odbywać. I tak będę robił wszystko, aby pojawić się na wszystkich kolejnych eventach. Grudniowa oraz marcowa gala KSW utwierdziły mnie w przekonaniu, że mamy w naszym kraju do czynienia z czymś, czego mogą nam pozazdrościć wszyscy fani mieszanych sztuk walki na świecie. Niesamowita oprawa tych wydarzeń wzbudza we mnie za każdym razem podziw i chęć obejrzenia następnych edycji. KSW 23 jeszcze w tym roku (8.12.2013r.). Zobaczymy wtedy na ringu Mariusza Pudzianowskiego, Mameda Chalidowa i Michała Materlę, a więc znów będzie się działo!

Jehmes

Grafika: własna oraz

Oceń tekst
  • Średnia ocen 4.8
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 4.8 /8 wszystkich

Komentarze [1]

~emeryt
2013-03-22 01:56

Jeśli chodzi o KSW to robi z gali na gali to widowisko jak dla mnie robi się coraz słabsze. To już nie jest to co było wcześniej, gdy każdy z zapartym tchem czekał na ten wieczór aby oglądać te wszystkie pojedynki. Teraz nazwiskami, które trzymają przy życiu tą organizację są Khalidov, Pudzianowski i teraz Kawulski z Lewandowskim próbują zbić dodatkową kasę na Nastuli, ale dla mnie robi się to zbyt tandetne, przede wszystkim pod względem sportowym. Walki, gdzie Ci przeciętni rywale polskich zawodników co chwila dostają oklep zrobiły się naprawdę nudne. Nie wspominając już o potyczce Pudziana z Sappem, bo to już była całkowita profanacja tego sportu. Z gali na gali coraz słabiej, ale niedługo to pewnie Najmana i Gołotę zaproszą do walki tak aby przyciągnąć tylko publikę na nazwisko i zbić kasę, bo o to w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.

  • 1

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na żyrafę (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry