Polscy skoczkowie – biznesmeni
W ostatnich dziesięcioleciach sporo pisze się w mediach o tym, jak i oczywiście ile zarabiają czołowi profesjonalni sportowcy, gdyż jak wszyscy wiemy współczesny sport wyczynowy nie za wiele ma już wspólnego ze szczytnymi ideami ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego, barona Pierre de Coubertin.
Dzisiejsi tytani aren sportowych otrzymują pieniądze wynikające z indywidualnych kontraktów, premie za wybitne wyniki osiągnięcia, a niektórzy również stypendia państwowe. Mając na uwadze ten fakt oraz zbliżającą się nieuchronnie porę roku, którą inaugurują już w listopadzie zawody PŚ w dyscyplinach uprawianych na śniegu i lodzie, postanowiłam bliżej przyjrzeć się polskim skoczkom narciarskim. Po zagłębieniu się w temat, dowiedziałam się, że wielu z nich ma w zanadrzu opcję „b”, na wypadek gdyby nie udało im się godziwie zarobić w PŚ. Co robią?
Zacznijmy od najbardziej popularnego i chyba najlepszego póki co naszego skoczka, Kamila Stocha. Kamil ma naturalnie swój biznes, w prowadzeniu którego pomaga mu jego żona, Ewa Bilan - Stoch. Wspólnie założyli w Zakopanem agencję Eve-nement Ski Jumping Team, która prowadzi również klub skoków narciarskich. Kamil jest oczywiście członkiem tego klubu i jak sam twierdzi, chciałby po zakończeniu kariery sportowej zaangażować się całkowicie w pracę trenerską, przekazując młodym adeptom skoków swoje doświadczenie i wiedzę. Klub zrzesza w tym momencie 15 młodych skoczków, z których każdy - jak twierdzi Kamil – chce zostać jego następcą i stanowić w przyszłości o sile polskich skoków. Warto też wspomnieć o tym, że żona pana Kamila jest menedżerem sportowym i ma pod opieką nie tylko swojego męża, ale też kilku innych naszych czołowych skoczków narciarskich z kadry A (Dawid Kubacki, Stefan Hula, Jan Ziobro, Krzysztof Miętus, Klemens Murańka), cały sztab szkoleniowy i… siatkarza, Mariusza Wlazłego, który jest przyjacielem rodziny Stochów. Dzięki jej staraniom współpracę z ich agencją podjęła firma "Atlas", która wspiera od tej pory finansowo cykl imprez dla młodych skoczków oraz reklamy telewizyjne z udziałem dorosłych skoczków. Warto też zauważyć, że państwo Stoch bardzo chętnie angażują się w różne akcje charytatywne.
Piotr Żyła, to członek naszej kadry skoczków, którego polscy fani tej dyscypliny kojarzą ze specyficznego poczucia humoru i noszenia zabawnych czapek. I to zapewne legło u podstaw jego pomysłu na biznes, który - podobnie jak pan Kamil - on również rozkręcił ze swoją żoną. Państwo Żyłowie założyli bowiem firmę zajmującą się produkcją zimowych czapek. Niektóre z nich projektują sami, ale generalnie zlecają projektowanie firmie, która zajmuje się również ich szyciem. Ich marka nazywa się „Heho” i dostępna jest zarówno w sklepie internetowym jak i w licznych mobilnych stoiskach na terenie całego kraju. Czapki państwa Żyłów można według zapewnień właścicieli kupić również na stoiskach znajdujących się w pobliżu aren wszystkich dyscyplin zimowych w naszym kraju. Można je także nabyć w pensjonacie, który prowadzą w Wiśle rodzice pana Piotra. Jak zdradza skoczek w jednym z wywiadów, w tym roku przygotowali absolutną nowość - czapki dwustronne. Myślę, że taka czapka to super pomysł na prezent pod choinkę, tym bardziej, że złotówka z każdego zakupu przeznaczana jest przez właściciela na cele związane z krwiodawstwem. "Wspieramy idee krwiodawstwa. Wiadomo, nazwisko Żyła zobowiązuje. Tak na poważnie to chcemy wyróżnić Tych, którzy potrafią ofiarować innym odrobinę siebie, szczególnie ofiarowując swoją krew, która może ratować życie" - przeczytałam na stronie internetowej skoczka. Dodatkowo pan Piotr informuje na swojej stronie, że osoby, które przedstawią przy zakupie oświadczenie, że w ciągu ostatnich 14 dni oddały krew, otrzymają spory, bo aż 25-procentowy rabat.
Prężnie działającym biznesem może pochwalić się także Stefan Hula. Pan Stefan (oczywiście wraz ze swoją żoną Marceliną) założył nie tak dawno firmę Huligan's", która projektuje i produkuje kombinezony do skoków narciarskich. To właśnie w stroju jego firmy dwa złote medale Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi wywalczył Kamil Stoch. „Bardzo cieszy nas ta praca. Wkładamy w nią całe serce. Dla nas najważniejsze jest to, by wykonać swoją robotę najlepiej jak tylko potrafimy dla polskiej reprezentacji” - powiedział w jednym z wywiadów pan Hula, który bardzo często konsultuje swoje pomysły w tej materii z trenerami i kolegami z kadry. Kombinezony to jednak nie cały asortyment. Od pewnego czasu jego firma szyje też ubrania i damskie torebki, a na profilu firmy na Facebooku można znaleźć również: bluzy, spodnie dresowe, a nawet nerki.
Kolejnym biznesmenem w naszej kadrze jest Klemens Murańka. Ten ma niewielki biznes, bo zajmuje się póki co tylko wynajmem pokoi i drewnianego domku w Zakopanem, do którego zaprasza serdecznie wszystkich (szczególnie w sezonie zimowym).
Ostatnim poważnym biznesmenem w naszej kadrze jest Jan Ziobro. Jego rodzinna od 60 lat prowadzi stolarsko-meblarską firmę „Meble Ziobro”, która od paru lat sponsoruje niektórych skoczków, w tym Czecha Jakuba Jandę, a także Klemensa Murańkę. To bezsprzecznie bardzo dobra reklama dla tej firmy, bo relacje ze skoków oglądane są w wielu krajach na całym świecie. Pan Jan twierdzi, że to jego hobby i że bardzo lubi zaszyć się w swojej lakierni lub projektować nowe meble.
I tak to prześwietliliśmy prawie wszystkich znanych polskich skoczków, którzy poza aktywną karierą sportową, prowadzą też własne biznesy. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. To dobrze, że potrafią zarabiać i mają jakiś pomysł na życie po, bo swojej formy i niejednokrotnie - jak to w sporcie bywa - szczęścia pewni być raczej nie mogą.
Grafika:
Komentarze [1]
2015-11-29 16:34
Świetny temat! :D
- 1