Szkolna Gazeta Internetowa Liceum Ogolnoksztalcacego im. Mikolaja Kopernika w Tarnobrzegu

Polskie siły powietrzne we wrześniu 1939 roku   

Dodano 2022-12-02, w dziale inne - archiwum

Większość ludzi, którzy interesują się aeronautyką, w rozmowie o sile polskiego lotnictwa w kampanii wrześniowej, ma przed oczami głównie samolot PZL.P-11 z charakterystycznym płatem Póławskiego. To oczywiście bardzo uproszczony obraz przedstawiający stan rzeczy, gdyż na polskim niebie na początku drugiej wojny światowej latało znacznie więcej modeli samolotów, które miały na kadłubie wymalowaną biało-czerwoną szachownicę.

/pliki/zdjecia/lot1_0.jpg W latach 20. XX wieku trzon polskiego lotnictwa stanowiły samoloty projektowane oraz produkowane przez rodzime firmy prywatne: Podlaską Wytwórnię Samolotów (znaną przede wszystkim z projektu oraz produkcji samolotu szkoleniowego PWS-26, RWD-8 i pierwszego polskiego myśliwca PWS-10) oraz Lubelską Wytwórnię Samolotów, która z kolei była znana z produkcji samolotów towarzyszących i obserwacyjnych (choćby LWS Czapla czy LWS-3 Mewa). Jednak słabością polskiego przemysłu lotniczego w tamtym okresie był brak doświadczenia i umiejętności konstruowania silników, które nabywano zazwyczaj za granicą i montowano we własnych konstrukcjach.

Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku do gry wkroczyły Państwowe Zakłady Lotnicze (PZL) w Rzeszowie oraz Polskie Zakłady Lotnicze (również PZL) na warszawskim Okęciu, które zbudowano, by konstruować i produkować rodzime modele samolotów bojowych.

Najbardziej popularnym z nich był zdecydowanie „Póławszczak” (tak powszechnie nazywany był myśliwiec PZL P.11). Niemniej udaną konstrukcją był także myśliwiec PZL P.24, który eksportowano do Grecji, wyposażając go uprzednio w mocniejszy silnik i lepsze, importowane z zagranicy uzbrojenie. Produkowano tam też okryte renomą bombowce PZL 37. Łoś (według znawców była to najbardziej udana polska konstrukcja, gdyż był to jedyny spośród naszych samolotów bojowych równorzędny z niemieckimi) oraz liniowce PZL 23. Karaś, a na polskim niebie pojawiały się także poprzednicy tych modeli: PZL P.7 (poprzednik PZL P.11) oraz PZL 43. Czajka (poprzednik „Karasia”). Produkowaliśmy w naszym kraju również samoloty, /pliki/zdjecia/lot2_0.jpg które nie do końca miały przeznaczenie bojowe: RWD – 8 (popularny samolot szkoleniowy), RWD.14 Czapla oraz LWS-3 Mewa (oba te samoloty przeznaczone były do współpracy na froncie, zapewnienia łączności oraz obserwacji pola walki). Było jeszcze co najmniej kilkanaście innych rodzajów nieuzbrojonych samolotów, przeznaczonych w założeniu do działań logistycznych. Pozwólcie, że przybliżę wam dziś, drodzy czytelnicy, tylko trzy maszyn rodzimej produkcji, bo uważam, że były to naprawdę bardzo udane konstrukcje.

Zacząłbym od absolutnie kultowego polskiego myśliwca bojowego PZL.P.11, zbudowanego według projektu polskiego inżyniera i pilota Zygmunta Puławskiego. Była to zmodernizowana wersja jego poprzedniego dzieła, samolotu P.7, który był produkowany od roku 1932 i różnił się od jeszcze wcześniejszej wersji P.6 głównie o wiele mocniejszym silnikiem, smuklejszym ogonem, większym płatem oraz zmienionym przodem kadłuba. P.11 był natomiast jednomiejscowym górnopłatem konstrukcji metalowej z odkrytą kabiną i stałym podwoziem, a co najważniejsze napędzany był już silnikiem gwiazdowym. Nie wdając się zbytnio w szczegóły, gdyż każdy z tych samolotów zasługuje na osobny artykuł, wspomnę tylko, że ten ostatni produkowano od 1935 roku w trzech wersjach (A, B, C), różniących się jedynie detalami. Maszyna była już w całości metalowa o konstrukcji mieszanej, w konfiguracji górnopłata z tzw. skrzydłami mewy, polepszającymi widoczność z kabiny i uzbrojona w zależności od wersji w od 2 do 4 karabinów maszynowych 7mm. W chwili wejścia do służby (1935 rok) samolot należał bezsprzecznie do światowej czołówki myśliwców, lecz w 1939 roku znacznie już ustępował osiągami nowym samolotom niemieckim. Był też symbolem polskiego lotnictwa wojskowego okresu kampanii wrześniowej.

/pliki/zdjecia/lot3_0.jpg Kolejną polską bardzo nowoczesną jak na tamte czasy konstrukcją był średni dwusilnikowy bombowiec PZL.37 Łoś, zaprojektowany przez inżynierów Jerzego Dąbrowskiego (główny konstruktor), Piotra Kubickiego oraz Franciszka Misztala, zbudowany w układzie dolnopłata o konstrukcji metalowej, z podwoziem chowanym w locie. Przy projektowaniu główny nacisk położono na jak najlepsze osiągi przy możliwie największym udźwigu. Bombowiec wszedł do służby w roku 1938 i był jedynym z najlepszych samolotów tego typu na świecie (osiągał prędkość w locie z maksymalnym ładunkiem około 490 km/h, miał bardzo dobre uzbrojenie i zabierał 2,5 tony ładunku bombowego). Jednak posiadanie takiego bombowca nie na wiele się zdało, skoro nie mieliśmy na wyposażeniu eskadr lotniczych co najmniej równych mu osiągami prędkościowymi myśliwców eskortujących.

Najbardziej rozpowszechnionym samolotem bojowym polskich sił powietrznych był PZL.23 Karaś, zaprojektowany na początku lat 30. XX wieku przez inżyniera Stanisława Praussa. Był to samolot wielozadaniowy (stworzony jako rozpoznawczy, choć w rzeczywistości pełnił rolę lekkiego bombowca). Konstrukcja samolotu była bardzo starannie dopracowana. Wyposażono go m.in. w: niezależne ogrzewanie kabiny i przenośną lampkę do czytania map i meldunków, ale on także ustępował w osiągach samolotom niemieckim. Głównymi mankamentami były mała prędkość (był naprawdę łatwym łupem dla nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej), słabe uzbrojenie oraz ograniczona ilością zabranych bomb manewrowość. Poza tym trzyosobowa załoga porozumiewała się za pomocą kartek (nie było wewnętrznego interkomu), a bombardier pełnił także rolę strzelca w podwieszanej gondoli, co było dla niego niezwykle stresujące. Samolot ten wcielono do służby w 1936 roku. Mimo wielu wad mógł on jednak celnie bombardować małe cele, dzięki czemu okazał się bardzo przydatny na froncie.

/pliki/zdjecia/lot4_0.jpg Polskie lotnictwo w okresie przed II wojną posiadało co najmniej kilka niezłych samolotów. Mieliśmy naprawdę sporo bombowców, ale gdy zostaliśmy zaatakowani w 1939 roku, to bardziej przydałyby się nam nowoczesne, szybkie, zwrotne i dobrze uzbrojone myśliwce. Co prawda myśliwce też mieliśmy, ale ustępowały one znacznie osiągami ich odpowiednikom niemieckim. Cóż zrobić, dowództwo polskich sił zbrojnych w tamtym okresie hołdowało niestety bardzo modnej wtedy teorii Douheta, według której główną siłą lotnictwa miały być samoloty bombowe (gorącym zwolennikiem tej teorii był ówczesny dowódca naszego lotnictwa gen. Ludomił Rayski).

Jestem przekonany, że nie musimy się wstydzić samolotów bojowych, które produkowano w naszym kraju w latach 30. XX wieku. Polskie samoloty nie ustępowały technicznie tym, które produkowano w innych krajach. Nieco lepsze osiągi miały jedynie samoloty, które produkowano w Niemczech. Zatem to nie polscy inżynierowie, a tym bardziej nie polscy piloci, stoją za brakiem spektakularnych sukcesów polskiego lotnictwa w czasie II wojny światowej. Za to odpowiadają wyłącznie polscy politycy i dowódcy wojskowi, którzy podejmowali wtedy mocno nierozsądne decyzje.

Grafika:

Oceń tekst
  • Średnia ocen 5.4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6
Średnia ocena: 5.4 /14 wszystkich

Komentarze [0]

Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?

Dodaj komentarz

Możesz używać składni Textile Lite

Aby wysłać formularz, kliknij na słonia (zabezpieczenie przeciw botom)

Najaktywniejsi dziennikarze

Artemis 27artemis
Hush 15hush
Hikkari 11hikkari

Publikujemy także w:

Liczba osób aktualnie czytających Lessera

Znalazłeś błąd? - poinformuj nas o tym!
Copyright © Webmastering LO Tarnobrzeg 2018
Do góry