Ponadczasowa historia
Gdy obejrzałam nie tak dawno film Joela Schumachera „Upiór w operze”, byłam mocno niepocieszona, gdyż pominięto w nim wiele bardzo ważnych wątków i nie podjęto też próby wyjaśnienia wielu istotnych kwestii, zawartych w pierwowzorze literackim, czyli powieści Gastona Lerouxa z 1909 roku. Film czy musical rzadko bywają adaptacją powieści, ale z jakiegoś powodu liczyłam, że w tym przypadku może będzie jednak inaczej. Schumacher nie odpowiada jednak na nurtujące miłośników utworu pytania, co skłania ich do spekulacji i wymyślania niestworzonych niekiedy historii. Nie to chciałabym jednak uczynić tematem mojego tekstu. Jestem bowiem absolutnie przekonana, że tak miłośników powieści G. Lerouxa, musicalu Andrew Lloyda Webbera jak i filmu Schumachera, poruszyła i zaintrygowała bez wątpienia najbardziej postać tytułowego bohatera i jego niezwykle pokręcona osobowość.
By ją zrozumieć, warto najpierw dowiedzieć się, skąd się ów Upiór w ogóle wziął i dlaczego znalazł się akurat w operze. I tu natrafiamy na pierwsze rozbieżności. Według scenarzystów wspomnianego filmu Upiór pojawił się w operze za sprawą Meg Giry, która uczyła się baletu w Paryżu i mieszkała w internacie przy operze. Według powieści Gastona Leroux, który był pomysłodawcą tej historii należącej dziś do klasyki gotyckiego horroru, Upiór (notabene miał na imię Eryk) miał odrażający wygląd związany z poważną deformacje twarzy (nie miał nosa ani części górnej wargi) był kompozytorem i nieprawdopodobnie bystrym architektem. Przez jakiś czas przebywał w Indiach, gdzie doskonalił się w sztuce zabijania ludzi, skąd przybył do Persji, by tu rozpocząć pracę dla szacha. Przebudował jego pałac, zamieniając go w labirynt pełen pułapek znany tylko władcy. Szach był tym projektem tak zachwycony, że kazał zabić architekta, aby nigdy już nie stworzył nic piękniejszego ani groźniejszego. Komendantowi głównemu rządowej policji zrobiło się go jednak szkoda i dzięki podstępowi pomógł mu w ucieczce. Tak Upiór trafił do Paryża, gdzie został architektem opery, w której również pomieszkiwał. Ja zamierzam jednak skupić się mimo wszystko bardziej na filmie, opartym mocniej na musicalu w reżyserii Lloyda Webbera niż na powieści Lerouxa. W tej wersji Upiór spędził dzieciństwo w cyrku, budząc u jednych przerażenie karykaturalnym wyglądem, a dla innych będąc obiektem szydestwa. Nazywano go tam zresztą „Dzieckiem Diabła”. I tutaj chciałabym się na chwilę zatrzymać. Moim zdaniem dzieciństwo spędzone w takim klimacie nie mogło nie pozostać bez wpływu na kształtującą się psychikę i osobowość młodego człowieka. Bez wątpienia musiał też czuć się odrzucony i niechciany, co musiało z czasem wzbudzić w nim nienawiść do całego rodzaju ludzkiego.
We wszystkich wersja podkreśla się jednak jego geniusz muzyczny. Madame Giry mówi w filmie, że Upiór to człowiek wielu talentów. Z czasem przekonujemy się, że choć faktycznie urodą nie grzeszył, to miał talenty i zdolności, o których wielu innych mogło tylko pomarzyć. I wykorzystywał je. W usuniętej z filmu scenie widać na przykład, jak fantastycznie rysował młodą solistkę Christine. I dowiadujemy się też, że skomponował dla niej operę „Don Juan Triumphant” („Don Juan Triumfujący”).
Ale najważniejszym motywem tej historii, pojawiającym się w każdej wersji, jest na pewno żarliwa miłość Upiora do młodej solistki Christine. Na początku zaintrygował i poruszył go jej głos. Oczywiście miał świadomość, że nie brzmi on wystarczająco dobrze, ale dziewczyna z jakiegoś powodu zauroczyła go do tego stopnia, że chciał, aby popracowała z nim nad nim i potem śpiewała jego dzieła, nadając temu, co on skomponuje ludzką formę. Wielbił ją i chciał być jej mistrzem i mentorem. Robił naprawdę wszystko, aby jej pomóc, dlatego trudno mu się dziwić, że gdy pewnego dnia nieoczekiwanie pojawił się konkurent o jej względy, elegancki wicehrabia Raoul, stał się o nią obsesyjnie wręcz zazdrosny. Nie zamierzał pozwolić jej na ten związek. Zabił nawet kilku ludzi, którzy stanęli mu na drodze i bezwzględnie zniszczył kariery niektórych artystów (np diwy Carlotty). Moment, w którym pokazuje dręczące go uczucie jest jednak niezwykły. Podczas premiery swojej opery Upiór (jako Don Juan) śpiewa z Christine arię, która okazuje się prorocza. Ba, w pewnej chwili wychodzi z roli i wyznaje dziewczynie swą miłość. Gdy śpiewa te słowa, trudno nie wierzyć w szczerość jego uczucia (w tym momencie chyba każda phangirl chciałaby być na miejscu Christine). Jednak z czasem rozgoryczenie zaczyna brać w nim górę i pod koniec arii darmo już szukać tego czułego, wrażliwego Don Juana, którym był wcześniej. Gdy jednak Christine obdarowuje go delikatnym pocałunkiem, gorące uczucie do niej ożywa w nim od nowa. Znów staje się łagodny, czuły i widać, że żałuje swego wcześniejszego zachowania. Można by nawet pomyśleć, że tak naprawdę to oboje się prawdziwe kochają, a ten romans z Raoulem nie ma żadnego znaczenia.
Jak widać osobowość Upiora jest niezwykle skomplikowana. Biorąc pod uwagę jego trudne życie i kalectwo, można odnieść wrażenie, że nie był on od urodzenia złym człowiekiem, ale stał się takim, gdy świat go wyszydził i odrzucił. A on, wrażliwy człowiek i genialny artysta, chciał być tylko kochany. Niestety, sam kochać nie potrafił.
Wiktoria Fajt
Grafika:
Komentarze [1]
2020-10-21 18:42
super tekst, zachęciłaś mnie do przeczytania książki
- 1