Przytłaczająca pustka stadionów
Przyzwyczajeni przez lata do wspaniałych widowisk sportowych, z udziałem największych gwiazd sportu i tysięcy rozentuzjazmowanych widzów na trybunach, z trudem akceptujemy obecną sytuację, w której z racji ograniczeń epidemicznych mecze i wszelakie inne zawody sportowe odbywają się bez udziału widzów bądź też z ich mocno ograniczonym udziałem i - co w tej sytuacji jest zupełnie zrozumiałe - bez tej charakterystycznej dla tego typu widowisk otoczki wizualno - dźwiękowej. Moim zdaniem rywalizacja sportowa bez towarzyszącej jej atmosfery, nie generująca emocji na żywo, traci absolutnie swój pierwotny sens.
W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa COVID-19 i kolejnymi rygorystycznymi, administracyjnymi decyzjami władz, ponownie opustoszały nam stadiony oraz hale sportowe. Nie mam wątpliwości, że ostatnie decyzje naszego rządu są słuszne, bo w końcu w życiu ludzi są sprawy ważne i ważniejsze, ale zaczyna mnie zastanawiać, co będzie dalej ze światem sportu? Sytuacja jest obecnie dynamiczna i trudno przewidzieć, ile jeszcze potrwa ta nasza walka z wirusem i czym się ona zakończy. Póki co wygląda jednak na to, że musimy się uzbroić w cierpliwość, bo pandemia przez wiele kolejnych tygodni, a kto wie może nawet i miesięcy, będzie miała wpływ nie tylko na nasze codzienne życie, ale i na wydarzenia sportowe. Opustoszałe stadiony i hale sportowe wyglądają smutno, ale zdecydowanie jestem przeciwny powrotowi do pomysłu z tegorocznej wiosny, gdy szukano rozwiązań i próbowano stworzyć choćby namiastkę prawdziwej, meczowej atmosfery, zapełniając je kartonowymi postaciami i podkładając w trakcie transmisji telewizyjnych szum trybun wypełnionych kibicami. Było to kuriozalne. Rozumiem oczywiście ten wizerunkowy zabieg, ale moim zdaniem nie tylko nie pomogło to w budowaniu atmosfery zawodów, ale wręcz przygnębiało. Przekonaliśmy się, że kibiców sportowych nic nie jest w stanie zastąpić.
Odwoływane lub przekładane na inny termin z powodu koronawirusa kolejne mecze, turnieje, wyścigi, a nawet mistrzostwa nie tylko burzą zaplanowany kalendarz wydarzeń sportowych w wielu dyscyplinach, ale też wypaczają bez wątpienia wyniki sportowej rywalizacji, która nie zawsze dochodzi do skutku. Taka sytuacja wywołuje ogromną frustrację wśród organizatorów różnych zawodów, samych zawodników oraz kibiców. Świat sportu próbuje jakoś ten trudny czas przetrwać, ale nie jest to łatwe. Ogromna większość sportowców nie porzuciła treningów i z nadzieją trenuje intensywnie dalej, podtrzymując swą formę i wyczekując jak kania dżdżu ewentualnych, kolejnych startów. Nie brak jednak i takich, którzy już na początku pandemii stracili motywację do treningów, zdecydowali się odpuścić sobie ten dziwaczny sezon bądź też zakończyć przedwcześnie swoje kariery.
Sebastian Parfjanowicz, dziennikarz TVP Sport i felietonista „Przeglądu Sportowego”, nie tak dawno napisał, że sport bez kibiców jest smutny, a oglądanie takich wydarzeń w telewizji nie wzbudza większych emocji. Bez tego charakterystycznego szumu i śpiewu trybun, bez opraw, to całe granie, bieganie, rzucanie, skakanie, czy ściganie się na szosach i torach wyścigowych nie ma jego zdaniem sensu. A Cristiano Ronaldo, który w trakcie marcowych „Derbów Italii” między Juventusem a Interem po wyjściu na płytę boiska pozdrowił puste trybuny, dodał, że granie bez fanów, to jak pójście do cyrku i nie oglądanie klaunów albo pójście do ogrodu i nie oglądanie kwiatów.
Pandemia uświadomiła chyba już wszystkim, że to kibice są solą sportu i bez ich udziału, cała ta zabawa po prostu nie ma racji bytu. Wcześniej zdarzało mi się czasami słyszeć wypowiedzi organizatorów imprez sportowych bądź też właścicieli klubów sportowych, którzy z ogromną pewnością siebie mówili w wywiadach, że najważniejsze są korzystne umowy sponsorskie i kontrakty telewizyjne. Teraz przekonali się zapewne, czym jest sport bez kibiców, którzy nie tylko tworzą atmosferę sportowego widowiska, ale też dokładają nie mało kasy do klubowych budżetów. Tego roku wielokrotnie mieliśmy już okazję przekonać się, że bez udziału widzów, tworzonych przez nich bajecznych opraw i tej niepowtarzalnej atmosfery, jaką tylko oni są w stanie stworzyć, mecze rodzimej okręgówki nie za bardzo różnią się od meczów ekstraklasy, a Diamentowa Liga od szkolnych zawodów lekkoatletycznych. Sponsorzy też ostatnio jakby o wiele mniej chętnie garną się do inwestowania w sport, gdyż pandemia i im popsuła interesy. Cóż zrobić, wirus nie oszczędza nikogo i wszystkim mocno komplikuje życie.
Przyznam, że ja zaczynam tracić nadzieję, czy kiedyś będzie jeszcze tak jak dawniej, czy też wzorem piłkarzy ręcznych hiszpańskiej ekstraklasy, zawodnicy we wszystkich dyscyplinach będą musieli w najbliższej przyszłości występować w zawodach w maseczkach na twarzy, co według mnie wydaje się być wizją nie tylko kuriozalną, ale przede wszystkim niebezpieczną. A przecież sport ma inny cel. Ma bawić i sprawiać frajdę. No tak, ale to akurat możliwe jest tylko wtedy, gdy jest on dla wszystkich uczestników takiego wydarzenia bezpieczny. Zdaje sobie oczywiście sprawę i z tego, że sport to również bardzo dochodowa gałąź gospodarki, miejsce pracy dla zawodników i całych sztabów trenerskich, ale zastanawiam się, czy w dobie walki ludzi o przetrwanie nie byłoby dla wszystkich lepiej, gdybyśmy tak teraz, na jakiś czas, odpuścili sobie jednak tę kuriozalną zabawę.
Grafika:
Komentarze [0]
Jeszcze nikt nie skomentował. Chcesz być pierwszy?